6

73 7 0
                                    

Blaine wiedział, że dzień wcześniej dał się ponieść emocjom. Może właśnie dlatego czuł straszny wstyd, pojawiając się następnego dnia w pracy. Jego ulubionym zajęciem w restauracji było plotkowanie z Santaną, bo pomimo, że razem mieszkali często ich drogi się mijały.

- I prawie krzyknąłem na środku Times Square, żeby mnie pocałował i tego nie zrobił. Nie dziwię mu się.

- Powiedz mi, co z tobą nie tak? Na serio Blaine. Najpierw boisz się do niego zagadać, a dwa dni później mówisz mu, że jesteś w nim zakochany i chcesz z nim być. Serio Anderson. Masz dwubiegunówkę czy coś w tym stylu?

- Przez te dwa dni polubiłem go bardziej, niż kogokolwiek innego kiedykolwiek. Może jestem po prostu głupi i naiwny - wzruszył ramionami

- To na pewno. Nie interesuje mnie to, czy coś do niego czujesz, czy nie. Krzyczenie komuś, żeby cię pocałował pod bilbordem z twoją twarzą na drugiej randce jest przerażające. Nie ważne, ile się przed tym znaliście. To nie jest normalne.

- Okej, co ty robiłaś z Quinn pod moją nieobecność? - uniósł brwi

- Nie odwracaj kota ogonem. To ty zepsułeś wszystko, nie ja.

- Czyli nie zaprzeczasz, że już to zrobiłyście? Ja przynajmniej chciałem być w tym wszystkim romantyczny.

- I które z nas na tym lepiej wyszło? - uniosła brwi, więc Blaine wszedł na kuchnie, żeby mieć od niej spokój.

Do restauracji nagle ktoś wszedł i szybkim tempem podszedł do baru, gdzie stała tylko Latynoska.

- Gdzie jest ten andouille? - zapytał chłopak

- Nie mam pojęcia, o kim mówisz i co mówisz - powiedziała Santana

- Nie udawaj. Dobrze wiesz, o kogo mu chodzi, bo widziałem, jak wczoraj wychodziłaś z pokoju Quinn.

- ANDERSON! - krzyknęła do kuchni - KURT PRZYSZEDŁ! - brunet praktycznie wybiegł z kuchni, żeby go zobaczyć

- Kurt? Przepraszam za wczoraj. Nie powinienem się tak zachowywać - powiedział, gdy zobaczył chłopaka

- Poczekaj chwilę. Peut-il casser? (czy może wyjść na przerwę) - powiedział zdenerwowany do dziewczyny, która nic nie zrozumiała - Je prends ça pour un oui (uznam to za tak) - dodał i złapał Blaine'a za nadgarstek - Wychodzimy, to nie jest miejsce na rozmowę - wyciągnął go za rękę na zewnątrz.

- Jestem w środku pracy, o co chodzi Kurt? - zapytał gdy wyszli, a szatyn go puścił

- Może miałeś wczoraj rację. Może powinienem cię wtedy pocałować.

- Nie Kurt. Miałeś rację. Nie chciałeś tego robić i cieszę się, że posłuchałeś się siebie samego.

- Bonjour, je m'appelle Kurt Hummel - wystawił do niego dłoń

- Jestem Blaine Anderson.

- Tu n'es paso Blaine Anderson. Tu t'appelleso Andouille ou doudou

- O co tu chodzi? - potrząsnął jego dłonią ze śmiechem - Nie rozumiem kompletnie, o czym mówisz, ale brzmi to cudownie.

- Powiedziałem, że nie jesteś Blaine Anderson, tylko jesteś Andouille, co oznacza głupka - powiedział tak sympatycznie to, że Blaine się tylko uśmiechnął

- Blaine Andouille brzmi nawet podobnie do Anderson

- Albo jesteś doudou, co jest trudno przetłumaczyć, ale coś w stylu słodziaka. Chcę zacząć od nowa. Z pęłną świadomością, że następne spotkanie będzie randką i z twoją pełną świadomością, że w pierwszy dzień nazwałem cię głupkiem, którym malgré tout trochę jesteś.

American Boy [Klaine] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz