opisówka~

2K 44 3
                                    

Draco szybko odłożył telefon. Na wszelki wypadek wziął różdżkę i natychmiast aportował się pod dom Astorii. Zdawał sobie sprawę, w jakie niebezpieczeństwo się pakuje, wchodząc do jej mieszkania. Wiedział, że nie poradzi sobie sam, więc wyjął komórkę, którą na swoje szczęście wsadził później do kieszeni spodni, i napisał do chyba najmądrzejszej osoby w ich paczce - Hermiony.

priv. Hermiona - Draco

Nicki:
Draco - Fretkowaty🦦
Hermiona - Kujonka

Fretkowaty🦦

Hermiona szybko aportuj się pod dom Astorii

Sam nie dam rady

I weź różdżke

Kujonka

Draco

Nie możesz tam wchodzić do cholery!

Nie wiesz ile ryzykujesz wchodząc tam?

Fretkowaty🦦

Akurat zdaje sobie z tego sprawę

Kujonka

Dobra czekaj

Za 1 min będe

Ślizgon wyłączył telefon i schował go z powrotem do kieszeni dresów. Nie musiał długo czekać aż przybędzie Hermiona. Następnie razem weszli do domu, przy tym powoli i ostrożnie naciskając klamkę.

Na wejściu usłyszeli stłumione kaszlenie chłopaka. Astorii nie było w domu. Dodatkowo zabrała komórkę Harremu, aby nie mógł skomunikować się z innymi. Ślizgon i Gryfonka szli bardzo powoli z wyciągniętą różdżką przed siebie. Sam blondyn dziwił się, że skoro nie było jej w domu, to dlaczego zostawiła otwarte drzwi?

Chłopak i dziewczyna postanowili, że rozdzielą się w przedpokoju i zaczną poszukiwania bruneta. Dla Draco najbardziej oczywistą opcją była piwnica, lecz gdy do niej zszedł nikogo nie było. Hermiona zaczęła poszukiwania od spiżarni. Tam jednak było za mało miejsca, żeby ktokolwiek tam mógł usiąść. Szarooki postanowił wejść na strych, wliczali tylko miejsca, które są najbardziej oczywiste do przedszymywania jakiejś osoby. I nie mylił się. Do jednej z desek podtrzymujących dach, był przywiązany Harry. Usta i nos miał zaklejone taśmą izolacyjną, przez co nie mógł oddychać. Oczy miał zamknięte. Draco popłakał się na sam jego widok. Szybko podbiegł do swojego chłopaka i odkleił mu taśmę z twarzy.

Zawołał jego towarzyszkę i próbował odwiązać grubą linę. Gdy zielonooki otworzył oczy, zachłysnął się powietrzem. Ślizgon jedyne co mógł to uspokajać drugiego. Mogło brzmieć to absurdalnie, ponieważ sam nie mógł się do końca uspokoić. Usłyszał jak dziewczyna, z którą tu przyszedł podbiega do niego i próbuje mu pomóc. Rozcięli linę jakimś kawałkiem szkła, który leżał obok. Harry rzucił się na Draco. Chłopak odwzajemnił uścisk. Hermiona przyglądała się tylko temu widokowi ze łzami w oczach i uśmiechem na twarzy. Nagle brunet odsunął się od platynowłosego, spojrzał się ze łzami w oczach w stronę wejścia na strych.

-Uciekajcie. - powiedział prawie niezrozumiale Harry.

-Harry? O co chodzi? - zapytała szatynka.

Gryfon nie odpowiedział. Dalej patrzył pusto na wejście do pomieszczenia, w którym się obecnie znajdowali. Draco obrócił głowę w stronę wejścia i zobaczył Astorię, trzymającą w jednej ręce szklaną butelkę, a w drugiej różdżkę. Nim Ślizgon zdążył zrozumieć o co chodzi, dostał butelką w głowę. Hermiona była przerażona. Gdy Astoria miała pewność, że Draco jest nie przytomny, trafiła szatynkę Cruciatusem. Harry nie wiedział co robić. Płakał. Nie miał przy sobie różdżki. Przypomniał sobie, że przecież Draco miał przy sobie różdżkę. Leżała obok niego. Brunet szybko wziął ją do ręki.

-Brachiabindo!* - krzyknął Gryfon, i Astoria automatycznie znieruchomiała.
Zielonooki upuścił różdżkę na ziemię i bez zastanowienia wziął Ślizgona na ręce, a Hermiona przyłożyła swoją dłoń do ramienia chłopaka i aportowali się do szpitala. Blondynem od razu zajął się lekarz. Musieli zszyć mu rany, które powstały w wyniku uderzenia. Gryfoni siedzieli w poczekalni obok sali, w której znajdował się Draco. Po 15 minutach wyszedł do nich lekarz.

----

*Brachiabindo - zaklęcie, które polegało na spętaniu ofiary niewidzialnymi więzami i unieruchomieniu jej.

hp instagramOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz