— 𑁍 —
“𝐎𝐛𝐢𝐞𝐜𝐚𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲 𝐬𝐨𝐛𝐢𝐞, 𝐳̇𝐞 𝐳𝐨𝐬𝐭𝐚𝐧𝐢𝐞𝐦𝐲 𝐩𝐫𝐳𝐲𝐣𝐚𝐜𝐢𝐨́ł𝐦𝐢-𝐝𝐮𝐜𝐡𝐚𝐦𝐢 𝐢 𝐛𝐞̨𝐝𝐳𝐢𝐞𝐦𝐲 𝐬𝐭𝐫𝐚𝐬𝐳𝐲𝐜́ 𝐒𝐧𝐚𝐩𝐞'𝐚”
— 𑁍 —
Hogwart z pewnością był niezwykłą szkołą. Przeznaczony był dla osób z zdolnościami magicznymi. Każdy czarodziej w swoje jedenaste urodziny, czekał z niecierpliwością na ten upragniony dzień, w którym sowa wraz z listem, z informacją o przyjęciu go do Hogwartu, zapuka w okno jego domu.
I tym czarodziejem był też Remus John Lupin, który bardzo wątpił w to, że kiedykolwiek sowa przyniesie mu taki skrawek pergaminu. List do niego nie przyszedł, ale zamiast tego sam Albus Dumbledor - potężny czarodziej, zjawił się w samym domu Lupinów. Była to niespodziewana wizyta, więc Hope i Lyall, rodzice Remusa, stali z przerażeniem w oczach i wpatrywali się w starszego czarodzieja, który z miłym wyrazem twarzy spokojnie rozmawiał z Remusem.
— Zapewniam cię — rzekł Albus. — że zadbałem o wszystko, żebyś przechodził przemiany z dala od wszystkich. Naprawdę jestem pewny Remusie, że będziesz wspaniałym i mądrym uczniem jak Twój tata za czasów szkolnych. — kiedy zobaczył zdziwoną minę ojca Remusa, dodał — Nie zapomniałem cię Lyall. Zawsze byłeś mądrym chłopakiem, ale cóż, było też z ciebie nieźle ziółko. Na przykład wtedy kiedy zalałeś łazienkę na siódmym piętrze.
Po godzinnej rozmowie z rodzicami na temat przyszłej nauki w Hogwarcie, Hope i Lyall zgodzili się, ale dalej bali się o zdrowie Remusa.
I tak o to Remus już jest na siódmym i ostatnim roku, w tej szkole, która skrywa w sobie wiele tajemnic, które sławni na całą szkołę, niepowtarzalni, przystojni (tak to ujął James) i niewyobrażalnie zabawani huncwoci, odkryli i zbadali od deski do deski, każdy ukryty tunel, każda ukrytą salę i wszystkie inne zagadki. Ta mała grupka przyjaciół, którzy byli sobie bardzo bliscy, powstała na pierwszym roku, kiedy to chłopcy znaleźli się w tym samym przedziale i odkryli, że każdy z nim ma chęć łamania zasad szkolnych, nawet w tej małej ilości, którą posiadał Remus.
Remus “Lunatyk” Lupin, Peter “Glizdogon” Pettigrew, Syriusz “Łapa” Black i James “Rogacz” Potter, niepowtarzalni doradcy każdego początkującego niegrzecznego ucznia.
Cała szkoła wiedziała, że jest pewna grupka osób, które zawsze wiedzą o tych rzeczach, które nie są przeznaczone dla nich. Byli oczywiście w niej huncwoci, ale poza nimi byli jeszcze inni. Gideon i Fabian Prewett, Marlene Mckinnon, Dorcas Meadowes, Lily Evans (“najpiekniejsza dziewczyna w Hogwarcie, a także afrodyta, którą upoluję jeszcze” powiedział James), Frank Longbottom, Alice Fortescue i Mary Mcdonald. Zawsze można było ich zobaczyć wieczorami w wieży Gryffindor, w pokoju wspólnym przed kominkiem, rozmawiających ściszonymi głosami.
Byli dla siebie jak rodzina. Zawsze się wspierali, mówili sobie o problemach. Każdy miał coś w sobie wspólnego. Mimo różnych charakterów, tych spokojnych i wybuchowych, wypełniali się i tworzyli jedną spójną całość.
Mieli najpiękniejszy skarb pod słońcem. Coś co było bezcenne i nie można było kupić za żadne pieniądze.
Mili przyjaźń.
Piękna, najszczerszą przyjaźń, która mogła przetrwać wszystko. Była tak bardzo silna jak dziesięć metrów betonu. Nikt nie mógł jej zniszczyć. Poprostu nikt.
CZYTASZ
𝐰𝐫𝐨́𝐜́𝐦𝐲 𝐝𝐨 𝐦ł𝐨𝐝𝐨𝐬́𝐜𝐢 ¦ marauders era one-shot
Fanfiction[𝐎𝐛𝐢𝐞𝐜𝐚𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲 𝐬𝐨𝐛𝐢𝐞, 𝐳̇𝐞 𝐳𝐨𝐬𝐭𝐚𝐧𝐢𝐞𝐦𝐲 𝐩𝐫𝐳𝐲𝐣𝐚𝐜𝐢𝐨́𝐥𝐦𝐢-𝐝𝐮𝐜𝐡𝐚𝐦𝐢 𝐢 𝐛𝐞̨𝐝𝐳𝐢𝐞𝐦𝐲 𝐬𝐭𝐫𝐚𝐬𝐳𝐲𝐜́ 𝐒𝐧𝐚𝐩𝐞'𝐚]