Grace miała wrażenie, że jeszcze nigdy w całym swoim życiu, jej serce nie biło w tak szaleńczym tempie, jak wtedy, gdy prowadziła Steve'a do jej – ich – sypialni, gdzie Pepper zajmowała się Jeremym.
Droga do pokoju dłużyła się tak, jakby pomieszczenie było odległe o dobre, kilka godzin, a nie zaledwie kilka metrów. Mimo tego żadne z nich się nie odzywało. Grace nie wiedziała, co powiedzieć. Jednocześnie chciała mu powiedzieć o wszystkim. Jak tęskniła, że go kochała, że się bała i potrzebowała jego wsparcia.
Grace Stark naprawdę się bała.
Pamiętała swój strach przed Nowym Jorkiem i ten przed bitwą z Ultronem, ale teraz to było coś zupełnie innego. Widziała, jak z trudem udało im się wygrać tamte starcia. Co jeśli tym razem nie uda jej się wyjść żywo z tej bitwy i to była ostatnia chwila, by zobaczyć Jeremy'ego? Co jeśli faktycznie umrze? Miała zostać pozbawiona możliwości do tego, by przyglądać się swojemu synowi, jak dorasta? Nie pogodzić się w odpowiedni sposób ze Steve'em i nie spróbować w końcu być małżeństwem? Wybaczyłaby mu to, że nie powiedział jej o rodzicach – praktycznie już to zrobiła – pozwoliłaby nawet, by Bucky był częścią ich życia, bo wiedziała, że był taką samą ofiarą HYDRY jak reszta.
Byleby tylko mieć do tego okazję.
— Grace — odezwał się Steve, zatrzymując się zaraz obok niej, kiedy dotarli do odpowiednich drzwi. Blondyn chwycił niepewnie ją za rękę, a kiedy go nie odtrąciła, wzmocnił swój uścisk. Poczuła dreszcze na całym ciele i przez krótką chwilę uwierzyła w to, że wszystko może się jeszcze dobrze skończyć. — Wszystko będzie dobrze, wiesz o tym, prawda? Uda nam się.
Brunetka uśmiechnęła się nieznacznie, słysząc jego zapewnienia. Nie wiedziała tylko, czy mówił tak, by dodać otuchy samemu sobie, jej, czy może im obydwu. Dla niej nie miało to większego znaczenia, bo pomogło, chociaż na chwilę.
— Jesteś gotowy?
— Czy można być gotowym na coś takiego?
— Prawdopodobnie nie — zgodziła się, a zanim nacisnęła klamkę, spojrzała na Rogersa. — Chyba nie boisz się spotkania ze swoim synem, prawda?
— Chyba — odpowiedział niepewnie. — Nie wiem.
— Po prostu bądź sobą — poradziła mu.
Otworzyła drzwi do pokoju i weszła do środka, a za nią Steve. W środku Remy siedział w swoim kojcu i bawił się swoimi zabawkami, a niedaleko na fotelu Pepper próbowała udawać, że czyta książkę. Grace wiedziała, że Potts cała była roztrzęsiona i zaniepokojona, dlatego wcale się nie zdziwiła, gdy natychmiast się odwróciła, słysząc otwierane drzwi.
— Wiadomo coś o Tonym? — Zapytała z nadzieją,.
— Niestety nie — odpowiedziała ciężko brunetka, kręcąc głową. — Skafander nie był przystosowany do podróży w kosmos. Gdziekolwiek teraz jest nie ma nawet łączności z FRIDAY.
Pepper skinęła i podniosła się ze swojego miejsca, ruszając w stronę przybyłej dwójki.
— Dobrze cię widzieć, Steve — blondynka uśmiechnęła się do mężczyzny, a ten natychmiast to odwzajemnił. — Zostawię was samych.
— Pepper? — Zawołała za nią Grace, a Potts odwróciła się do niej, stojąc przy wejściu do pokoju. — Wrócisz tutaj za chwilę? Musimy zniszczyć kamień Visiona, a nie jesteśmy w stanie zrobić tego tutaj i...
— Wczoraj coś ci powiedziałam, Grace — przerwała jej Pepper. — Zaopiekuję się Jeremym, ale musisz mi obiecać, że wrócisz. Obydwoje wrócicie. Chłopiec potrzebuje obydwoje rodziców.
CZYTASZ
GRACE STARK: FIGHTER [3], avengers
FanfictionGrace czuła, że nigdy wcześniej w życiu nie była, aż tak szczęśliwa. Sądziła, że ten stan rzeczy będzie utrzymywał się przez długie lata. Nie mogła bardziej się mylić. | Trzecia część serii Grace Stark