— Alissa — usłyszałam za sobą niski, żartobliwy głos. — Czego znowu? — zapytałam, wzdychając. Chłopak stanął przede mną i spojrzał mi w oczy. Jego twarz, jak zwykle ubrana była w szeroki uśmiech, który zwiastował, że coś knuł. — Czy ja zawsze muszę czegoś chcieć, kiedy z tobą rozmawiam? Wolałam nie odpowiadać. Stanęłam w bezruchu i czekałam na jego dalszą wypowiedź. —Dobra no może tym razem czegoś chcę — powiedział, drapiąc się po karku. — Wiedziałam — powiedziałam, unosząc głos. Zgrabnie go wyminęłam, ale niestety zdążył chwycić moją dłoń i zatrzymać. Teraz dziwnie spoważniał. Długie pasma ciemnych włosów oplatały jego szyję, a oczy lekko się marszczyły. — Co się stało? — zapytałam, przyglądając mu się z uwagą. Przez chwilę milczał. Usiadł na kamiennej wnęce w korytarzu i oparł głowę o ścianę, wzdychając. — Mój brat — dodał stanowczo. — Ty masz brata? — zapytałam zaskoczona, siadając obok niego. Wiedziałam, że chłopak miał kiepskie stosunki z rodziną, ale żeby nie mówić przyjaciółce o tym, że ma brata? — Ten idiota, z resztą, jak i rodzice, wyklęli mnie już dawno temu — spojrzał na mnie wzrokiem, którego nigdy wcześniej nie widziałam — Kiedy stałem się gryfonem. Z głębi jednej z Sali usłyszałam rozmowę. O tej godzinie już nikogo powinno tu nie być. Po chwili zza zakrętu wyszedł Severus Snape z jeszcze jednym chłopakiem, którego wcześniej tu nie widziałam. — Syriusz, jak nie miło cię widzieć — powiedział nieznajomy w stronę mojego towarzysza. — Regulus — odwarknął mu z pogardą. Brunet zmierzył wzrokiem moją sylwetkę i włożył blade dłonie do kieszeni szaty. — Za ładne dziewczyny na ciebie lecą — szepnął do niego ironicznie i zaczął odchodzić w stronę błoni. Jego jak się okazuje starszy brat, nigdy nie należał do spokojnych, więc kiedy tylko został sprowokowany, rzucił się biegiem z pięściami na ślizgona. Zatkało mnie tak, że stałam ciągle w tym samym miejscu obok Snape'a i nie umiałam się ruszyć. Kiedy mi przeszło dogoniłam braci i próbowałam ich rozdzielić. Na moje nieszczęście, kiedy do nich podeszłam, Syriusz uniósł rękę, aby się zamachnąć i soczyście uderzył mnie w twarz. Finalnie efekt był ten sam — przestali się bić. Jedynie moje oko wyszło na tym nie najlepiej. Zazwyczaj nie malowałam się za mocno, ale najwyraźniej musiałam zacząć przynajmniej na tydzień. Obaj mężczyźni podeszli do mnie, aby sprawdzić, czy nic mi się nie stało. — Jest dobrze — powiedziałam, wciąż siedząc na ziemi. Podniosłam się trochę zbyt gwałtownie, ponieważ zakręciło mi się w głowie i o mało ponownie nie upadłam. — Chyba nie tak dobrze — dodał ślizgon, chwytając mnie w tali i podtrzymując w pozycji stojącej — Wezmę ją do skrzydła szpitalnego. — Nie ma mowy! Nigdzie jej nie zabierzesz — krzyknął Syriusz, wyciągając różdżkę. — Stop! Uspokój się! — wyciągnęłam przed siebie dłoń — Pójdę z nim. Musisz ochłonąć. Nie odezwałam się przez całą drogę. Próbowałam przeanalizować zachowanie bruneta. Nienawidził gryfonów, a w tej chwili właśnie jedną z nich prowadził do skrzydła szpitalnego. Wcześniej wredny i opryskliwy, teraz miły i opiekuńczy. — Dziękuję — uśmiechnęłam się do niego nieśmiało, otwierając potężne drzwi.
Nie musiałam zostawać tam dłużej, więc po jakiejś godzinie udałam się do pokoju wspólnego. Przy kominku siedzieli rozwaleni huncwoci. Kiedy tylko weszłam, wzrok całej czwórki wlepiony został w moją twarz. — I jak tam? — zapytał z troską najchudszy chłopak. — Nie martw się Remi, jest w porządku — odpowiedziałam, siadając na kanapie i biorąc duży łyk piwa kremowego, które akurat stało na stoliku.
Syriusz unikał mojego wzroku, co oznaczało, że jest mu strasznie głupio. Zrobiło się późno i wszyscy po kolei się rozchodzili. — Słuchaj Lissa, przepraszam — powiedział, kiedy zostaliśmy już sami. — Mówiłam, że to nic — przeniosłam wzrok z płomieni wydobywających się z kominka na jego twarz i uśmiechnęłam się. Chłopak przesiadł się na kanapę obok mnie i przycisnął moją drobną sylwetkę do swojego szerokiego torsu. Zawsze, kiedy którykolwiek tak robił, usypiałam. Tak stało się też tym razem.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.