5

2.6K 184 69
                                    

Od nocowania minęły już 2 tygodnie.
Piątek, przed ostatnia lekcja. Akutagawa, idąc przez korytarz pod sale,w której miał mieć lekcje usłyszał dziwne piski, dochodzące z męskiej toalety. Uchylił delikatnie drzwi by przyjrzeć się zaistniałej sytuacji. Zobaczył tam Atsushiego przy szpilowanego do ściany. Wokół niego stało pięć alf. Jedna z nich przytrzymywała jego nadgarstki. Druga trzymała jakiś kaganiec i obroże, a reszta się śmiała i wypuszczała feremony, które miały na celu odstraszenia biednej omegi.
Akutagawa zaczął nasłuchiwać ich rozmowy.
-No co mała omego? Zakładaj to!-alfa podniosła kaganiec i obroże.
-N-nie chce.-wyjąkał Atsushi-Puszczaj mnie!
-Nikt cię nie pytał o zdanie.
Zobaczcie panowie, mały się nas nie słucha i próbuje stawiać nam opór.-wszyscy zaczęli się śmiać-W takim razie, skoro nie chcesz tego założyć będziesz musiał ponieść karę.
Alfa zaczęła, odpinając jego rozporek od spodni oraz koszule. Atsushi spanikowany zaczął się wyrywać i piszczeć.
Akutagawa, nie wytrzymując i nie mają zamiaru patrzeć, jak jacyś napaleni idioci probują wyrządzić krzywdę jego przyjacielowi otworzył  z chukiem drzwi i rzucił się na chłopaków.

Po kilku minutach wszystkie alfy leżały już na ziemi „półprzytomne". Atshushi, wciąż krocząc i nie mogąc uwierzyć w to, co się właśnie przed chwilą, stało spuścił głowę w dół.
Atutawaga podszedł do niego spokojnym krokiem. Klęknął przed nim i przytulił. Nie wiedział, jak powinien do końca się zachować w tej sytuacji, jednak jedno wiedział napewno-musiał uspokoić jakoś biedną, wystraszoną omegę. Nakajima po chwili wtulił się głębiej w jego tors. Zaczął płakać...
-T-tak się b-bałem.-wyszeptał.
-Ciii...wiem.-Ryunosuke powoli zaczął głaskał go po głowie, wypuszczając przy tym delikatny, swój zapach. Białowłosy po chwili zrobił to samo, zaczynając się uspokajać i z każdą chwilą coraz bardziej rozluźniać.

Obaj siedzieli w tej pozycji przez dobre kilka minut, gdy nagle Atsushi gwałtownie odsunął się od alfy z poważną miną. Spojrzał mu w oczy.
-Pójdź ze mną po szkole do kawiarni, ja stawiam!
-Hę?-Akutagawa się zdziwił. Nie wiedział o co mu chodzi. Jeszcze przed chwilą był w niego wtulony i płakał.
-Mówię pójdź ze mną po szkole do kawiarni w ramach wdzięczności za ratunek.-alfa przez chwile się zamyśliła.
-Nie?
-No weź. Nie daj się prosić. Przynajmniej to ode mnie przyjmij. Proszę!-zrobił minę, jak u błagającego kotka. Atsushi po chwili spojrzał się na siebie. Zobaczył, iż jego koszula jest odpięta, wraz z rozporkiem. Zarumienil się mocno i pisnął. Szybko położył obie ręce na twarzy Akutagawy tak, aby ten go nie widział.
-Po prostu się zgódź.
-Dobra, niech będzie. Pójdę.-Akutagawa spojrzał w dół na jego odkryte części ciała.
-Okej. A teraz wyjdź! Czuje się molestowany wzrokiem!
-Dobra, dobra już dobrze...-chłopak wstał z kafelek i wyszedł z łazienki, zostawiając tam samą sobie skrepowaną omegę wraz z nieprzytomnymi alfami.  

Minęła ostatnia lekcja. Razem z Atsushim Ryunosuke miał pójść do pobliskiej, mieszczącej się w parku kafejki.

Gdy szli, nagle zaczęło padać. Omega wyciągnęła ze swojego plecaka parasol i otworzyła go.
-Nie masz parasola?-zapytał Nakajima, spoglądając na zmokniętego towarzysza.
-Nie i nie potrzebuje.-odpowiedział oschle i odwrócił wzrok w drugą stronę.
-Przecież widzę, że się trzęsiesz. Zmokniesz, a później się przeziębisz.
-Wcale nie.
-Wcale tak.
-Wcale nie...

I tak zaczęła się ich głupia i długa przekomarzanka, jednak białowłosy nie miał zamiaru jej dalej ciągnąć. Stwierdził, że na taką kłótnie, tylko tracą czas, dlatego podszedł do Akutagawy i podał mu do ręki swój parasol.
-Złap.-powiedział stanowczym głosem. Czarnowłosy złapał za uchwyt parasolki i schował się pod nią.

W tym samym czasie Chuuya wracał ze szkoły ze swoim małym, kocim pupilkiem na ramieniu, w jednej dłoni trzymając parasol, a drugą głaskał kota po futerku.
Nastolatek był niesamowicie zmęczony po dzisiejszych lekcjach, dlatego aby się zrelaksować postanowił pójść do pobliskiej kafejki, gdzie sprzedawali jego ulubione lody. Jednak w drodze przez park jego kotek postanowił zeskoczyć z ramienia, na którym aktualnie przebywał i udał się gdzieś w wielkie krzaki fioletowych kwiatów. Chuuya kucnął i zaczął nawoływać swojego pupilka, jednak bez skutku. Nie miał zamiaru wchodził w mokre krzaki, dlatego postanowił chwile poczekać, aż jego kotek sam do niego wróci.

Po paru minutach usłyszał znajomy mu głos, aż za znajomy dla jego osoby. Dazai. Spojrzał w bok i zobaczył idącego jego stronę bruneta wraz z jego kicią na rękach.
Zazwyczaj kot nigdy nie daje się tak bez problemu trzymać obcym, jednak Dazaiowi najwyraźniej pozwolił.
-Proszę.-powiedział Osamu z uśmiechem na twarzy, podając jego zwierzę do rąk.
-Gdzie go znalazłeś?
-Cóż...w sumie to sam do mnie przyszedł.
-Och, naprawdę? Nigdy nie lubi obcych.
-Może jestem wyjątkiem.-zaśmiał się lekko.
-Może...-przewrócił oczami.

Z tego co się Nakahara przed chwilą dowiedział Osamu właśnie wędrował w tę samą stronę co on i nawet do tego samego miejsca, więc musieli iść razem.

Od pewnego czasu zastanawiała rudzielca pewna rzecz. A mianowicie, dlaczego Dazai zawsze nosi na sobie stertę bandaże? Czy to jest jakiś jego „rytuał" czy może coś gorszego?
Teraz wydawała mu się do tego idealna okazja, aby zapytać.
-Ej Dazai?-zaczął.
-Tak?
-Mam pytanie. Dlaczego zawsze nosisz na
rękach i szyi tyle bandaży?
-Och, to? To dlatego, że wstydzę się swoich dawnych ran.
-Ran?-powtórzył zaciekawiony.
-Tak. Kiedyś miałem problemy z akceptacją w szkole i mnie dręczyli, więc chciałem sobie odebrać życie, zaczynając od cięcia się nożem.-uśmiechnął się przy tym, patrząc na swoje ręce.
-Och...-Chuuya nie do końca wiedział, jak powinien zareagować na taką, nie codzienną odpowiedź, dlatego tylko spóźnił głowę w dół i spojrzał smutno w ziemie.
-Ne, Chuuya.-poklepał go lekko w ramię.-Nie przejmuj się. Skoro ja się tym nie przejmuje to i ty też nie powinieneś.
-Racja.-uśmiechnął się delikatnie, jednak wciąż nie pewnie.
-Hej! Co ty na to, abyśmy po skończeniu zajadania się w kafejce przyjść do mnie do domu?-zaproponował młodszy.
-Hm?-zamyślił się na moment.-Niech będzie.
~~~

Just us~|| Soukoku OmegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz