Wellington, Ohio
- Niech cię szlag, Trickster! – wrzasnął na cały głos Dean, zawierając w tym jednym zdaniu całą frustrację i złość spowodowane gierkami pokręconego boga kłamstw.
Jego głos rozniósł się po ogromnej, pustej sali kinowej, gdzie właśnie się znajdował, choć wcale nie powinien. Jeszcze kilka sekund temu był w motelu, gdzie razem z Samem zatrzymali się na czas rozwiązania sprawy dziwnego ataku... cóż, dla jednych niedźwiedzia, dla innych Niesamowitego Hulka, a dla nich najbardziej irytującej nadnaturalnej istoty, jaką mieli okazję do tej pory spotkać. I właśnie z powodu Zwodnika, zamiast teraz szukać Sama, który nagle jakby zapadł się pod ziemię, tkwił w kolejnej iluzji Trickstera. Nie miał tylko pojęcia, co to było tym razem.
Rzędy czerwonych foteli, spośród których większość nie nadawała się już do żadnego użytku czy to ze względu na rozdarcia tapicerki, czy też aż nazbyt wyraźne ślady krwi. Do tego ogromny, biały ekran, na którym wyświetlany był niezmiennie napis: Channel Zero, ściany, na których resztki ciemnogranatowej farby utrzymywały się tylko i wyłącznie w okolicach podłogi, a wyżej przebijał zszarzały pod wpływem czasu tynk i oczywiście dający się odczuć przy każdym oddechu zapach wilgoci i zgnilizny sprawiały, że Dean zaczynał już trochę żałować, że nie wrócił do tego dennego, kolorowego sitcomu.
- Pewnie zaraz będę musiał szukać La Fin Absolue du Monde* - mruknął, przecierając twarz dłonią.
Miał dość Trickstera i to chyba najbardziej ze wszystkich istot, jakie do tej pory spotkali. Nie mówiąc nawet o tym, że ostatnim razem ten stwór zabił go bez mrugnięcia okiem niezliczoną ilość razy, na niezliczoną ilość sposobów, to teraz zabawiał się w jakiegoś pieprzonego reżysera, przez co Dean skończył z kulką w plecach i o mało nie oberwał w klejnoty w durnym japońskim teleturnieju...
Powinni byli go zabić już na samym początku, bez względu na to, jak potężny Zwodnik nie był, ewidentnie nie zamierzał im pomóc. Zamiast tego dla zabawy zabijał ludzi, a z nimi sobie pogrywał, dając tym samym Lucyferowi wolną rękę do siania spustoszenia na Ziemi.
Westchnął, oscylując między chwilą załamania a kompletną utratą cierpliwości i rozniesieniem czegoś, co akurat trafiłoby pod jego rękę. Ostatecznie jednak zaczął się zastanawiać, jak do cholery możliwe było to, że Trickster nadal żył? Przecież widział na własne oczy jak Sam przebijał tego gnojka drewnem, widział jak kawałek naprawdę solidnej gałęzi wbity w plecy stworzenia przeszedł na wylot ukazując się gdzieś poniżej jego mostka, widział tryskającą na ziemię krew i to jak rozpadała się stworzona przez niego iluzja. Jak więc?
- Wracamy po przerwie reklamowej?
Dean usłyszał za sobą głos, który teraz już rozpoznałby wszędzie i bez większego zastanowienia odwrócił się, wymierzając cios, który nie sięgnął jednak celu, gdyż Trickster zdążył się odsunąć. Zrobił krok do przodu, aby ponownie spróbować go uderzyć, jednakże w tej samej chwili poczuł, jak jego ciało poderwane zostało w górę siłą bożka, a on sam zamiast nadal stać bezpośrednio przed ekranem kinowym wylądował na jednym z czerwonych foteli usytuowanym gdzieś w okolicach środka pierwszego rzędu miejsc. Już próbował się podnieść, aby ponownie zaatakować stojącego teraz bezpośrednio przed nim mężczyznę, jednakże w chwili, gdy tylko poruszył się na swoim siedzisku jego ręce i nogi skrępowane zostały grubymi linami uniemożliwiającymi mu podjęcie jakiegokolwiek działania.
- Gdzie jest Sam? – warknął Winchester szarpiąc się z krępującymi go więzami oraz mierząc Trickstera spojrzeniem, w którym zawarł całą swoją pogardę dla niego.
- Powiedzmy, że jest na przeglądzie technicznym – usłyszał w odpowiedzi, a rozbawiony ton bożka kłamstw tylko jeszcze bardziej go rozsierdził. – Na razie twój mały Sammy jest bezpieczny i przygotowuje się do kolejnej roli...
CZYTASZ
What Is and What Should Never Be | Destiel
ספרות חובביםAleż tak, dziecinko. Koszmary istnieją, a jakże. A każdy z nich jest tak naprawdę marzeniem, za które przyszło nam zapłacić zbyt wygórowaną cenę. Każdy z nich jest ziszczeniem tego, czego tak naprawdę być nie powinno...