7. Człowiek, który przeszkadza.

14 3 0
                                    




7. Człowiek, który przeszkadza.

...

Kolacja przebiegła gładko, z typowymi rozmowami przy jedzeniu, chociaż pewnych tematów unika się jak zwykle. W chwili, gdy Robert wstaje, by wznieść toast, wszyscy przy stole poświęcają mu należną uwagę, niektórzy z uśmiechem na twarzach, podczas gdy inni przyglądają mu się uważnie.

Z lekkim uśmiechem na twarzy i dumnym zachowaniem ojciec dziękuje im za ciepło, jakie daje mu towarzystwo, zaufanie, jakim go obdarzają, a także piękną piosenkę, którą mu poświęcili. Harry widzi, jak Lucas w odpowiedzi podnosi swój kieliszek, patrząc Robertowi w twarz. Pokój wybucha brawami, gdy jego ojciec kończy.

Kilka minut później służący sprzątają talerze i goście ponownie kierują się do sali balowej. Orkiestra znowu gra radosną, piękną muzykę. Harry obserwuje pary tańczące w tę i z powrotem, w harmonii, z pięknymi, wdzięcznymi ruchami. Nawet jego rodzice tańczą. Harry może zobaczyć, jak szczęśliwi razem wyglądają, jak wygląda miłość między nimi pomimo wszystkich rzeczy, które wydarzyły się jako małżeństwo.

Niestety dla niego Charlotte znajduje się zbyt szybko i zmusza go do tańca. Odmawianie kobiecie zaszczytu przyznania jej dzieła jest brakiem szacunku, zwłaszcza gdy okazja służy subtelnemu pokazaniu jej ruchów i piękna.

Musi stłumić pełne irytacji westchnieni. Bierze Charlotte za jej małe rączki i prowadzi ją na parkiet. Patrzy w kierunku swoich rodziców, tańcząc, aż Anne odwraca do niego twarz, uśmiechając się od ucha do ucha. Harry chce krzyczeć z frustracji.

-Dawno nie tańczyliśmy, Harry- mówi mu Charlotte, gdy tylko Harry bierze ją w talii, by pokierować ją krokami.

-Odkąd byliśmy dziećmi.

Charlotte jest pierwszą kobietą, która kandytuje na przyszłą narzeczoną i żonę Harry'ego. Wie, że jego wujowie umierają za ten związek, ponieważ jego córka nie tylko poślubiłaby kogoś, kogo widzieli dorastając od urodzenia, ale otrzymaliby więcej władzy i staliby się bardziej wybitni na wszystkich spotkaniach, które były. To głód sławy i władzy, szukanie własnych korzyści wynikających z małżeństwa. Brat Charlotte pokazuje, że nie podoba mu się ta sytuacja, ale Harry wie, że woli to od zupełnie obcego człowieka, kóry zaczyna zabiegać o jego młodszą siostrę.

Oprócz tego normalne jest zawieranie małżeństw między krewnymi w celu zwiększenia spadku i utrzymania dobrego rodowodu. Czasami, od najmłodszych lat, zachęca się ich do wspólnego przebywania w domu. Powoli oswajając ich z obecnością drugiego, aby zrozumieli, że ich przyszłość jest u ich boku, że za kilka lat się ożenią, utworzą piękną parę, a potem będą mieli potomków.

Nauczono Charlotte, że miłoścą jej życia jest Harry. Nadal bardzo dobrze to pamięta.

Na nieszczęście dla jego wujków, te zajęcia i przemówienia, które mu udzielili, są tam, gdzie ich miejsce. Pochowane i w przeszłości, z należytym znaczeniem. Bez zawartości.

-Zawsze nam mówili, że jesteśmy piękną parą. Pamiętasz?- błysk nadzieji na jej twarzy woła go, wrzeszcząc na niego.

-Nie.

-Tak, pamiętasz. Ale teraz, kiedy to nie leży w Twoim interesie, wiesz, nigdy by tak nie było- nie ma potrzeby mówić tego głośno, aby dać własnej rodzinie fałszywą nadzieję. Ja bym tego nie zrobił.

Dwa kawałki tańczą. Charlotte patrzy mu spokojnie w oczy, gdy rozgląda się wokół, ale na nią. Znajduje Johna pijącego ze swoimi kuzynami, wszystkich uśmiechniętych. Frank, ze swoją dojrzałą i odpowiedzialną postawą, jest z Perrie i Niallem, poświęcając im pełną uwagę. Lady Woothaund z Sir Eaglesem, też tańczą. Charlotte mówi do niego powoli, starając się zwrócić jego uwagę, ale on zawsze odpowiada monosylabami lub krótkimi słowami.

Violines bajo el agua| tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz