1.

121 5 7
                                    

Minęły dwa miesiące od powrotu doktor Reiter do pracy. Doktor Banach oświadczył się Annie, która później się do niego wprowadziła.
*poniedziałek, 6:30*
W: Cześć kochanie. Zrobiłem ci śniadanko.
A: Hej. - odpowiedziała Anna jeszcze lekko zaspana.
W: Jedz, bo jajecznica wystygnie.
A: O, dziękuję.
Po zjedzeniu śniadania ratownicy zaczęli zbierać się do pracy.
A: Do której pracujesz?
W: Mam podwójny dyżur, więc szybko do domu nie wrócę. A ty?
A: Ja to samo. 
W: A nie miałaś mieć jednego dyżuru?
A: Miałam, ale Artur dzwonił i prosił, żebym wzięła za niego.
W: Rozumiem.
*pół godziny później, baza ratowników*
D:21S zgłoszenie na ulicę Pomorską, dzwoni pięcioletnia dziewczynka, że jej mama spadła ze schodów i nie może się ruszyć.
A: Dzięki, przyjęłam. Misiek, Zdzisiu, Basia zbierajcie się. 
Pierwszy dyżur upłynął w miarę spokojnie wszystkim zespołom. Ratownicy mieli nadzieję, że drugi będzie równie dobry. Jednak okazało się inaczej. W trakcie przerwy obiadowej zespół Wiktora dostał wezwanie do opuszczonego magazynu. Po przybyciu na miejsce ratownicy zaczęli udzielać pomocy mężczyźnie, który jak twierdził, biegł i potknął się o wystającą deskę, w wyniku czego rozbił sobie łuk brwiowy, złamał nogę i stłukł nadgarstek. Zespołowi doktora Banacha historia ta wydała się podejrzana. Ich wątpliwości co do prawdziwości zdarzenia potwierdziły się. W pomieszczeniu pojawiło się nagle trzech uzbrojonych mężczyzn. Kazali ratownikom zostawić poszkodowanego i oddać całą elektronikę, którą mieli przy sobie. 
*w tym samym czasie, baza ratowników*
D: 21S, czy 25P wrócili na bazę?
A: Nie. A coś się stało?
D: Jakieś 15 minut temu straciłem ich z radaru. Na wezwania też nie odpowiadają. 
A: Adam, pojadę tam z zespołem i dam ci znać na miejscu.
D: Ok.
Zespół Anny dojechał do opuszczonego magazynu. 
M: Pani doktor, pójdę się rozejrzeć w środku.
A: Dobrze Misiek, tylko melduj się co chwilę.
M: Tak jest.
A: Adam, jesteśmy na miejscu. Jest karetka Wiktora, ale stoi pusta. Misiek wszedł do magazynu się rozejrzeć. Będziemy informować na bieżąco.
D: Dobra, dzięki. Podeślę do was policję na wszelki wypadek.
A: Spoko, czekamy przed budynkiem.
M: Pani doktor, znalazłem opakowania po opatrunkach. Wołam doktora, ale nikt nie odpowiada. Widzę również ślady krwi.
A: Dobra Misiek, wychodź szybko. Zaraz będzie policja.
Po około 20 minutach na miejscu pojawiła się policja. Od razu weszli do magazynu. Na zewnątrz słychać było tylko nawoływanie i strzały.
P: Pani doktor! Potrzebujemy medyka! Szybko!
B: Chwila. A co się tam właściwie stało?
P: Złapaliśmy trzech mężczyzn, którzy przetrzymywali waszych kolegów i jakiegoś faceta.
A: A kto jest ranny?
P: Ten facet i jeden z waszych.
A: Cholera. Basia, Misiek torby, Zdzisiu deska i idziemy. Niech pan prowadzi.
P: Tędy.
Anna znała Wiktora bardzo dobrze i wiedziała, że będzie dyskutował z napastnikami. Wchodząc do budynku obawiała się najgorszego.
B: Kuba!? Co jest?!
A: Wiktor! Tak się bałam. 
W: Niepotrzebnie. Troszkę mi duszno, ale to nic. Zajmijcie się Kubą, a my weźmiemy tego faceta.
A: Dobrze. Misiek cukier, Baśka parametry.
M: Pani doktor glukoza nieoznaczalna. 
A: Cztery jednostki we wlewie, na deskę i migiem do karetki. Zdzisiu leć odpalać karocę. Basia wszystko będzie dobrze.
Napastnicy zostali zatrzymani przez policję, Kuba trafił do szpitala, a Wiktor resztę dyżuru spędził w towarzystwie Anny, żeby wynagrodzić jej nerwy.
_____________________________
I oto jest! Wielce wyczekiwany rozdział.
Pozdrawiam

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 15, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Trochę inna historia -Na sygnaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz