𝐟𝐢𝐟𝐭𝐡; 𝐦𝐨𝐨𝐧, 𝐬𝐚𝐧𝐝 & 𝐮𝐬

42 3 3
                                    

jeongguk

- Tak, taki będzie najlepszy. Dziękuję również, pozdrawiam. - Uniosłem głowę znad albumu zdjęciowego i ujrzałem, jak Jimin odkłada telefon na stół kuchenny, po czym odwraca w moją stronę z promiennym uśmiechem na malinowych ustach. Odwzajemniłem uśmiech, a dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że nie może go zobaczyć. Przewróciłem oczami i wstałem z miękkiej kanapy, by podejść do mężczyzny i odgarnąć z jego twarzy nieco przydługie blond włosy, które prawdopodobnie przeszkadzałyby mu w prawidłowym widzeniu. Gdyby tylko widział - I jak, hyung? Jesteś ze mnie dumny? Załatwiłem nam pokój, i to jaki! Z widokiem na morze, klimatyzacją i aż dwoma ładnymi łóżkami! A, no i łazienką. Super, prawda? - zaśmiałem się cicho, widząc ekscytację malującą się na twarzy młodszego. Nigdy nie widziałem, by ktoś cieszył się tak bardzo z głupoty równej zarezerwowaniu pokoju na wyspie. Jimin był prawie jak małe dziecko doświadczające czegoś po raz pierwszy w życiu. Dobrze było go obserwować, gdy mimo niepełnosprawności tak dobrze sobie radził.

Za każdym razem, gdy byliśmy razem, wydawało mi się, że mężczyzna za każdym razem próbował uświadomić mi, że, halo, przecież ślepota nie przeszkadza mu w żadnej z codziennych czynności. W większości przypadków rzeczywiście udawało mu się to udowodnić, jednak dalej pozostawały rzeczy, do których trudności nie chciał mi się przyznawać. Mimo to, każde nasze spotkanie, bez znaczenia gdzie i kiedy by się odbywało, wypełnione było zdrową, przyjemną atmosferą. Jimin stał się dla mnie pewnego rodzaju odskocznią. Czymś, a może kimś, kto sprawiał, że w miejscu, w którym aktualnie przebywaliśmy, wszystkie moje problemy zostawały wymazane, a zastąpione myślami o jasnej skórze, błyszczących włosach i delikatnych dłoniach mężczyzny. Czy przestałem chcieć czegoś więcej? Oczywiście, nie. Może i nadzieja jest matką głupich, jednak miałem zamiar pozostać przy niej aż do osiągnięcia mojego celu, jakim był Jimin. Cel był przystojny, miły, a zarazem najbardziej uroczy. Przysięgam, nie spotkałbym w życiu kogoś lepszego od niego. I nie, nie przesadzam. Kto inny zabrałby mnie na Wieżę Busan, by pooglądać gwiazdy wiedząc, że tylko ja będę miał tę przyjemność? Z drugiej strony, kazał mi opisywać sobie, co widzę z irytującymi, najdrobniejszymi szczegółami. Właściwie było to bardziej zabawne i ciekawe, niż irytujące. Co ja mówię, każda chwila spędzona w towarzystwie blondyna była dla mnie niczym miód i orzeszki. W sensie, jak afrodyzjak. To nie tak, że miód i orzeszki mają się nijak do afrodyzjaku.
Chyba tracę głowę.

- Po co się pytasz, skoro gdybym odpowiedział inaczej, zagroziłbyś mi, że mnie pobijesz? - parsknąłem i rozczochrałem włosy Jimina, niwecząc tym efekt mojej minutowej pracy, której przed chwilą się podjąłem. Jasne kosmyki na powrót spoczęły na białej opasce okalającej oczy mężczyzny. Nie dociekałem, dlaczego dalej ją nosi. Nie mnie było to oceniać - Żartuję, żartuję. Brawo, Jimin, sam lepiej bym tego nie zrobił - przekrzywiłem głowę, by przyjrzeć się naszej rezerwacji. Pokój rzeczywiście sprawiał dobre wrażenie. I, jak mogłem przypuszczać z wcześniejszego wybuchu przyjaciela, przez okno można było dostrzec Morze Żółte, na zdjęciu wyglądające bardzo, ale to bardzo zachęcająco. Odetchnąłem głęboko i przymknąłem oczy. To był zdecydowanie dobry pomysł, ta wycieczka. Jeju jest piękna. No i... Może zbliży do mnie i Jimina. Och, oby - A co nam z widoku na morze, kiedy tylko jeden z nas będzie je widział, co?

- Jak to co? Patrzcie go, zrobiłem wszystko, a ten dalej narzeka - spokojna twarz mężczyzny spoważniała, zaraz jednak poczerwieniała delikatnie, a z różowych ust wydobył się chichot - Intuicja podpowiada mi, że jeszcze nigdy nie widziałeś Morza Żółtego z okna pokoju, hyung. Będziesz miał okazję. Nawet jeśli ja nie - mina blondyna nie zmieniła się nawet niezauważalnie, gdy wzruszył ramionami, po czym wyciągnął je przed siebie, co w naszym, nowo opracowanym systemie brzmiało "Hyung, przytul mnie, inaczej cię pobiję". Zrobiło mi się go troszkę, troszeczkę żal. Nie chciałem, żeby smucił się z powodu głupiego widoku z okna. Nie wyglądał jednak na smutnego. Tak, jakby moje szczęście liczyło się bardziej? Co też za głupoty pleciesz, Jeon. On po prostu nie chce, żebyś to ty narzekał. Pokręciłem głową i postąpiłem dwa kroki do przodu, dłonie powoli umieszczając na plecach młodszego. Przycisnąłem jego drobne ciało do mojego, łaknąc ciepła, które nieprzerwanie z niego biło. Mogłem wyczuć, jak on również umieszcza swoje dłonie na moich plecach, głaszcząc je delikatnie. Uwielbiałem, gdy to robił. Nie wspominałem jeszcze o tym, że jego dłonie są najwspanialszymi dłońmi na świecie, prawda?

the blind memory | j.jk ⋆ p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz