𝐭𝐡𝐢𝐫𝐝; 𝐰𝐡𝐚𝐭𝐞𝐯𝐞𝐫 𝐢𝐭 𝐭𝐚𝐤𝐞𝐬,

37 8 0
                                    

jeongguk

Ostatnie dni były dla mnie przesyconą dziwnym zachowaniem, myślami i pragnieniami pułapką, z której za wszelką cenę próbowałem się wydostać, zanim będzie za późno, zrobię coś głupiego, niewybaczalnego, stracę swoje wszelkie szanse na nowe życie. Bym nie stracił kontroli nad tym, co wytworzyło się przez te dni w mojej głowie. Dwa spotkania zmieniły moje myśli w zlepek doznań, marzeń, uczuć, może i nawet jakichś dawnych wspomnień. Chciałbym, żeby tak było. Aby koszmar się zakończył. Abym dowiedział się, kim naprawdę jest, czy może był dla mnie jasnowłosy mężczyzna, na którego cały czas się natykałem. Może był to zwykły przypadek. Obym się mylił.
Ostatnie dni zachowywałem się jak najwyższej klasy stalker, nie mając właściwie ani grama pojęcia o tym, co robię. "Jimin" widniało już wszędzie w moim domu. Na karteczkach przypiętych do lodówki, tych na blacie kuchennym, w moim szkicowniku, notatkach w telefonie, a nawet na dłoni, co było niezręczną próbą zapamiętania jego imienia po spotkaniu w kawiarni. Krzywym krzaczkom może i daleko było do idealnego tatuażu, który dumnie bym nosił, ale były. Tak, to na pewno dobry pomysł. Wytatuuję sobie jego imię i nazwisko na klacie. Brzmi jak plan na życie.

Przez ostatnie trzynaście dni nie było dnia, w którym nie wyszedłbym na ulice Busan, nie przetrzepał ich dokładnie w poszukiwaniu Jimina, po czym zrezygnowany wrócił, ze spuszczoną głową wracając po swoich własnych śladach. Stałem się chyba równie żałosny co... Nie umiem nawet znaleźć porównania. Beznadzieja. Jednak małe, maleńkie światełko, które zapalił we mnie zapalił nie pozwalało na poddanie się. Wszystko to sprawiało, że musiałem się dowiedzieć, kim był Jimin, mimo, że, wydawało się, że nie zapamiętał mojego głosu po pierwszym spotkaniu i gdybyśmy znów się spotkali, zapewne przedstawiłby się po raz trzeci. Nie odciągnęło mnie to jednak od, wręcz chorobliwego pragnienia ujrzenia mężczyzny ten kolejny, niech może i nawet będzie to ostatni raz. Pragnąłem jedynie dowiedzieć się czegoś. Czegoś, co sprawiłoby, że moje serce wróci do dawnej kondycji. Że dom przestanie być pusty. Że fotografie na ścianach nie staną się nic nie znaczącymi dla mnie obrazkami. Że moje dłonie już nigdy nie pozostaną zimne na tak długi czas.
Nie miałem pojęcia, czy faktycznie coś łączyło mnie z Parkiem, jednak zawsze mogło. Jeśli nic między nami nie było, teraz może powstać. Mam wrażenie, że samo oglądanie codziennie jego spokojnej, niczym nie zmąconej twarzy wypełniłoby moje puste mieszkanie. Może i zdjęcia dalej nie nabrałyby znaczenia. Zastąpiłbym je innymi, zrobionymi z właśnie nim. Jego ciepły uśmiech, dotyk jego gładkich dłoni... Wystarczyłyby, abym znów stał się osobą nie przejmującą się niczym poza miłością. Może przestałbym się martwić o przeszłość i to, czego za wszelką cenę nie mogłem sobie przypomnieć. Może te dziwne urywki zniknęłyby razem z pragnieniem poznania przeszłości. Jeśli tak się miało stać... Nie mogłem tym razem pozwolić, by odszedł. Czułem, że był moim jedynym wybawieniem. Jedyną szansą. A teraz odszedł. Musiałem go odnaleźć. Za wszelką cenę.

Chyba takie myśli pociągnęły mnie do tego, bym czternastego dnia ubrał to samo, co dwa tygodnie temu i wyszedł. By znów spotkać się ze sromotną porażką? Nie tym razem. Tym razem mój cel był jasny. Słowa w głowie powoli kończyły się formować. Powiem mu wszystko, a on będzie musiał zrozumieć. Od niego będzie zależało, co odpowie. Czy w ogóle coś odpowie.
Gwangalli. Gwangalli. Gwangalli. Sklep? Alejka? Park? Nie miałem pojęcia, dokąd prowadzą mnie moje myśli. Może takiego miejsca nie ma? Musiałem się dowiedzieć.
Mapy znów okazały się pomocne. Po wpisaniu "Gwangalli" ujrzałem piękne widoki, biały piasek i czystą wodę. Plaża. Uśmiechnąłem się do siebie. Właśnie tam muszę go szukać.

Po przyjściu na miejsce nie zastałem jednak nikogo. Może to i dobrze. Powinienem poczekać. Zjawi się. Nie ma wyjścia. Prawda?
Z jakiegoś stoiska popłynęła muzyka podobna do czegoś, co kiedyś usłyszałem w telewizji. Czołówka jednego z tych ckliwych seriali romantycznych? Spodobała mi się. Nie znając słów, zacząłem nucić cicho melodię. Bardzo uspokoiła moją duszę. A może to nie ona? Może to dotyk miękkiej dłoni, który parę minut później poczułem na plecach.

the blind memory | j.jk ⋆ p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz