Był kwadrans przed dwudziestą pierwszą, ja i Bryan dalej chodziliśmy po domach w poszukiwaniu cukierków, trochę się pośmialiśmy, nawet raz wrzuciłam go w krzaki. Skończyły nam się już wszystkie farmy, więc zaczęliśmy iść w stronę mojego domu, tam gdzie wszyscy mieliśmy się spotkać, a następnie razem pójść w stronę miasta. Akurat przy pierwszej latarni padły nam latarki. Odetchnęłam z ulgą, że nie zgasły wcześniej. Szliśmy w kompletnej ciszy, nagle nasze walkie-talkie zaczęły dziwnie skrzeczeć. Wydawały z siebie jakieś dziwne zakłócenia.
Bryan spojrzał na mnie z pytającym wzrokiem.

-Daj spokój, myślisz, że znowu się wystrasze tych idiotów?-spytałam.

Bryan wzruszył ramionami i szliśmy dalej przed siebie. Starałam się ignorować te okropne szumy, aż wkońcu odezwał się Will.

-Co wy robicie z tym walkie-talkie? Odbiór.-odparł.
-Jeżeli myślicie, że znowu wystraszycie Natalie to jesteście w wielkim błędzie, bo ona ma was głęboko w dupie.-odezwał się Bryan.-Odbiór.
-Że co??! Co ty znowu wygadujesz Bry?(tak mówimy czasem na Bryana)-odparła zdenerwowana Lily.
-Odkąd Will się odezwał to szumy zniknęły.-rzekłam.
-CZEMU WSZYSCY ZAPOMINACIE MÓWIĆ ODBIÓR?! LUDZIE!! Odbiór.-krzyczał Will.
-Co za pajace!-westchnęłam.

Pięć minut później byliśmy razem z Bry pod moim domem. To o dwadzieścia pięć minut za szybko niż byliśmy umówieni, ale musieliśmy zrobić sobie przerwę. Zwłaszcza po chodzeniu w tym błocie.
Usiedliśmy na schodach mojego tarasu i patrzyliśmy przed siebie w ciszy na jakieś dzieciaki. Bryan podenerwowany co chwile sprawdzał godzinę na zegarku. Od razu po nim poznałam, że się stresuje. Czyżby dlatego, że ja tu jestem?

-Wyluzuj, sprawdzasz godzinę co sekundę.-szturchnęłam go i położyłam się na tarasie wgapiając się w gwiazdy.
-Och, wybacz, że nie mam nic lepszego do roboty.
-Szczęśliwi czasu nie liczą, chyba.-spojrzałam na niego krzywym wzrokiem.
-Wątpisz w to, że jestem szczęśliwy?-zaśmiał się i położył obok mnie.
-Jakoś tego nie widzę, odkąd weszliśmy na moje podwórko to cały czas masz skrzywioną minę.
-Poprostu się nudzę. To tyle.
-Ach tak, skoro jestem tak nudna to może sobie stąd pójdę.-założyłam ręcę na klatkę piersiową i byłam gotowa by wstać.
-Ej, tego nie powiedziałem.-złapał mnie za talię i spojrzał w oczy.

Wiedziałam czego chciał, od samego rozdzielenia się z innymi przymierzał się tylko do pocałunku. Spojrzałam na niego lekko speszona, a on odgarnął moje włosy za ucho powoli przysuwając się do mnie.

-Masakra! Głupi koszyk! Nienawidzę Cię!

Z daleka było słychać, że to głos Willa, natychmiast odsunęłam się od Bryana i skierowałam się w stronę nadchodzącego przyjaciela. Bry zawiedziony usiadł na schodek i wpakował do buzi parę cukierków.

-Rozwalił mi się koszyk! Przez całą drogę gubiłem cuksy!-krzyknął brunet.

{Will-Niebieskie oczy, brązowe, proste włosy. Uśmiech czarujący i policzki zawsze lekko różowe. Szczupły, 175cm wzrostu}
{Bryan-Czarne poczochrane włosy, ciemne oczy, opalony. 180cm wzrostu, umięśniony}
{Natalie-Brunetka, włosy do pasa, duże usta, zielone oczy, 160cm wzrostu, szczupła}
{Samantha-Czarne włosy, brązowe oczy, piękna cera i wyjątkowy uśmiech. Szczupła, 155cm wzrostu}
{Lily-Kręcone blond włosy, niebieskie piękne oczy, szczupła, 170cm wzrostu}

-A wy ile zebraliście?-spytał ciekawsko Will.
-Mało.-rzekłam-Lepiej nie pytaj.
-A ty co taki zmarnowany, bro?-usiadł obok Bryana i poklepał go po plecach.-Niestety, wiem, że laski dają popalić, ale musisz się przyzwyczajać.

Lekko się zaśmiałam, Will też parsknął śmiechem. Nagle poczułam zimną dłoń na moim ramieniu. Zamarłam. Co jak to morderca, pedofil albo złodziej?

-LILYYY!!-krzyknął brunet i rzucił jej się w ramiona.
-Zejdź ze mnie, grubasie.
-Wypraszam sobie. Ważę pewnie mniej niż ty, grubasko.-parsknął Will.
Dziewczyna dość mocno uderzyła go w pierś i podeszła do nas.
-Zebrałam masę cukierków, a kaski jeszcze więcej-uśmiechnęła się.-A wy jak tam?
-Marnie.-rzekł Bryan.
-Ile minut zostało do dwudziestej pierwszej?-spytałam.
-Już jest po dwudziestej pierwszej.-odpowiedział Bry.
-Sam, idziesz już? Ile można czekać na ciebie?-powiedzieliśmy przez walkie-talkie.
-Pewnie jak zwykle próbuje zebrać najwięcej cukierków i przedłuża.-odparł Bryan.

Z walkie-talkie nie dobiegał żaden dźwięk, mimo ciągłego naszego dobijania się. Byłam już mocno przerażona, że Samantha nie wraca, a już jest prawie dwudziesta druga. Wszyscy wybieraliśmy się w stronę lasu, przez który miała przejść, żeby iść do gospodarstw, ale nagle zamarliśmy gdy wszystkie nasze zabawki wydały z siebie ten dźwięk-..

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 13, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Otwórz oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz