Należę do osób, które nie wychodzą zbyt często z domu i nienawidzą tłumów, lecz w tym roku postanowiłam wybrać się na halloween wraz z Willem, Bryanem, Lily i Samanthą. To moje pierwsze wyjście na dwór o tak późnej porze. Na samą myśl o ciemnych ulicach, lasach i parkach przechodził po mnie dreszcz. A to wszystko tylko po to, aby zebrać parę głupich słodyczy, absurd!

-Natalie! Na co jeszcze czekasz? Idziemy!-wrzeszczała Samantha.
Przyczepiłam więc dwie spinki w kształcie pająków do grzywki i ruszyłam w stronę przyjaciół.

Przed domami było pełno zombiaków, czarownic, wampirów i clownów. Troszkę zamarłam. Nie byli wcale tacy straszni, lecz dziwnie nagle po czternastu latach patrzenia na nich przez okno, spojrzeć im prosto w twarz. Mój kostium był chyba najgorszy z wszystkich. Miałam wrażenie, że każdy patrzy się w moją stronę. Przebrałam się za pajęczynę z małymi pajączkami na grzywce, kolanach i łokciach. Co za obciach! W moje pierwsze halloween powinnam mieć najstraszniejszy strój, a przecież pajęczyna wcale nie jest straszna! Wszyscy przemyśleli swoje kostiumy, oprócz mnie. Will przebrał się za seryjnego mordercę, Bryan za wilkołaka, Lily za straszną laleczkę Anabelle, a Samantha za zwłoki. Tak-za zwłoki. Miała na ciele pełno sztucznych siniaków, ran oraz sztuczną krew.

-Rozdzielamy się?-zapytała wesoło Samantha.
-Yym.. Że co?-spytałam z przerażeniem-Przecież mieliśmy chodzić wszyscy razem!
-Uspokój się troszkę Natalie, wyluzuj, nie ma się czego bać-odparła podekscytowana dziewczyna.

Samantha na ogół była bardzo pewna siebie i lubiła ryzykować, każdy z naszej paczki wiedział, że ona niczego się nie boi. Ale ja taka nie jestem-wolę uważać i trzymać się tego, co uważam za słuszne.

-No dobra, jeśli tak bardzo się boisz chodzenia po domach to idź z Bryanem-zaśmiała się lekko.

Niezbyt przepadałam za Samanthą. Miała się za boginię tego świata, porównywała wszystkich do siebie i oceniała ludzi nawet nie znając ich. Evans zawsze taka była, odkąd pamiętam, ale mimo to lubię czasem z nią przebywać.

-Ja idę na Mountain Street-rzekła Lily.
-Ja na Western Street-powiedział Will.
-Ja z Natalie pójdę na farmy-rzekł Bryan i posłał mi niepewne spojrzenie.
-Ja pójdę tą leśną uliczką, parę metrów dalej jest parę gospodarstw-powiedziała z podekscytowaniem Samantha.
-Ok, to o równej dwudziestej pierwszej spotykamy się przed domem Natalie i idziemy na miasto. Jak coś to pamiętajcie o walkie-talkie-przypomniał Will.
-Tak jest-wrzasnęliśmy i każdy poszedł w swoją stronę.

Każdy normalny nastolatek chodził ze swoją paczką razem i z normalnymi telefonami, ale my jak zwykle musieliśmy się wyróżniać. Chłopcy stwierdzili, że walkie-talkie doda klimatu. Podziwiałam Lily i Samanthę za to, że odważyły się pójść same. Mimo tego, że obok mnie był Bryan z latarką, to nogi trzęsły mi się niesamowicie, a bałam się jak nigdy w życiu.

Otwórz oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz