Po dotarciu na miejsce razem z Jasonem i Steve, moim oczom ukazał się piękny, biały domek letniskowy otoczony bajecznie zielonym trawnikiem, po którym chodziło mnóstwo wstawionych już nastolatków. Toż obok domku w specjalnie wyznaczonym do tego miejscu paliło się ognisko, wokół którego kilka osób piekło kiełbaski. Miejsce wyglądało nowocześnie i zarazem przytulnie, przez co nie mogłam się doczekać, aż przejdziemy przez ulicę i dostaniemy się do środka.
- Domyślasz się czyja to działka, skoro miałaś imienne zaproszenie? - spytał Jason, wyjmując z bagażnika torbę wypełnioną butelkami alkoholu.
Spoglądam na skąpo ubraną blondynkę, stojącą obok mnie, a gdy dostrzegam jej rozbawiony wzrok, od razu domyślam się o kogo chodzi. Działka z domkiem letniskowym warta więcej niż mój dom i imienne zaproszenie? Nie mógł być to nikt inny, jak Luke. Rozpieszczony syn najbogatszej rodziny w mieście, który próbuje mnie do siebie przekonać odkąd przeprowadziłam się do Reinebil.
- Nie rób takiej miny - odparła Steve, szturchając mnie swoimi długim paznokciami w brzuch - Luke przecież nie jest taki zły.
- Jest natrętny - westchnęłam głośno, po czym nałożyłam na siebie czarną kurtkę i ruszyłam razem z dwójką przyjaciół w stronę pięknego domku.
Kiedy Jason witał się z każdą napotkaną po drodze do ogniska osobą, ja podziwiałam piękno tego miejsca. Cudownie zielona trawa, równo przystrzyżone gałęzie drzew i krzewów na pewno były zasługą jakiegoś profesjonalnego ogrodnika, za którego rodzice Jasona musieli zapłacić nie małą sumę.
Po rozeznaniu się w posiadłości usiedliśmy we trójkę na ławce obok ogniska.
Nie zdążyłam nawet dobrze się usadowić, kiedy zauważyłam, że Steve kończy pić pierwszą butelkę smakowego piwa. Taki początek tej zabawy mógł zapowiadać tylko jedno - konieczność odprowadzenia do domu dwóch uchlanych zwłok. O ile rodzice Steve są na tyle wyluzowani, że pewnie jedyne co zrobią to pokręcą głową na jej widok, o tyle rodzice Jasona znów poślą mi spojrzenie, które sprawi, że będę miała ochotę skończyć na bungee bez liny.
- Nie szalej tak blondyna - odezwał się Jason, wyciągając paczkę papierosów.
- Muszę sobie dodać trochę odwagi na dzisiejszy wieczór - odparła Steve, poprawiając podwijającą się sukienkę.
- Ty masz jej aż zanadto - odparłam, posyłając przyjaciółce uśmiech.
To prawda, Steve to piękna kobieta, która jest świadoma swoich wdzięków. Może nie najmądrzejsza, ale za to naprawdę atrakcyjna i dzięki temu się dopełniamy, ona jest twarzą a ja mózgiem naszej przyjaźni.
- Napijmy się, za te wakacje - odparł blondyn, wypuszczając dym z płuc, po czym wzniósł w górę plastikowy kubeczek.
- Za wakacje! - krzyknęła blondynka, wyrzucając w górę dłoń z butelką cytrynowego piwa.
Sięgnęłam do reklamówki po butelkę wina, żeby móc wznieść toast razem z przyjaciółmi, kiedy zza moich pleców odezwał się dobrze znany mi głos.
- Za wakacje - odparł niskim głosem szatyn, z przyklejonym do twarzy uśmiechem białym jak śnieg - cieszę się, że przyjechaliście - dodał.
Odwróciłam się w stronę Luka, przez co jego spojrzenie padło prosto na mnie. Jego zielone oczy patrzyły prosto w moje, a uśmiech nadal nie schodził mu z twarzy. Był przystojny, ale na swój sposób odpychający. Luke był dla mnie najlepszą czekoladką w cukierni, której smak po prostu mi nie odpowiadał. Nasza przygoda zaczęła się w wakacje dwa lata temu, na jednej z imprez zorganizowanych oczywiście, bo jakże by inaczej, w jego domu. Walker wykorzystywał pieniądze rodziców do budowania sobie renomy wśród ludzi w naszym mieście, dlatego też każde wakacje to niekończący się szereg imprez, domówek i posiadówek organizowanych na jego różnych posiadłościach. Między innymi też dlatego Jason i Steve tak bardzo nakłaniają mnie do dania mu szansy. No bo przecież dla mnie, średnio zamożnej nastolatki, mieszkającej w małym domku razem z ojcem i bratem, nadziany syn biznesmena to jak gwiazda z nieba, prawda? Otóż niekoniecznie. Nigdy nie liczyłam miłości miarą pieniądza i nigdy nie będę, a to jedyne, co oferuje mi Luke.
CZYTASZ
Venom
RomanceBanalna miłość to najpiękniejszy rodzaj miłości, tak jak w naszym przypadku. Nie możesz powiedzieć, że łączą nas wspólne zainteresowania, bo jesteśmy kompletnie inni, a i tak nie możemy się sobie oprzeć. Nie ma między nami nic szczególnego, a i tak...