Przypominam o komentarzu 😁
.
.
.- Dalia Greenwood. - Ucięła brunetka o szczupłej sylwetce. Stojąc przed lustrem, próbowała naśladować swoja przyjaciółkę. Wyciągnęła ręce przed siebie i w paradoksalny sposób podeszła do dziewczyny.
- Patrzcie, patrzcie. Jestem Dalia. - obróciła się dookoła siebie i pokazała palcami wskazującymi na przyjaciółke. Dalia wywróciła oczami, a kącik jej ust podniósł się.
- Patrzcie, Patrzcie. Jestem Werbena Salvatore. - unosząc się z łóżka, na którym siedziała, powędrowała do przyjaciołki wskazując na nią palcami, po drodze zabierając słomiany kapelusz z oparcia krzesła. Włożyła go na głowę, a ten osunął się na oczy kobiety. Dalia wpadła na Werbene i obie runeły na ziemię.Były przyjaciółkami od małego. Kobiety spotkały się w celu świętowania urodzin jednej z nich, Dalii. Werbena postanowiła zrobić jej niespodziankę na jej dwudzieste czwarte urodziny, bo doskolane wiedziała, że po prostu nie ma czasu ich wyprawiać.
Kobiety wstały i dobrały się do trunku, przysiadając jednocześnie na pościelone łóżko
- No to zdrowie przyszłej kobiety biznesu. - Werbena uśmiechnęła się szeroko i obydwie wzniosły toast. Upiły dość spory łyk martini i w jednoczesnym czasie odetchnęły. Brunetka przysunęła się do Dalii i zapytała z zainteresowaniem:
- To jak? - podniosła brwi i zataczała palcem kółka na pościeli. - Poznałaś kogoś w końcu? - Dalia zaśmiała się i zawstydzona szturchnęła lekko barkiem swoją przyjaciółkę.
- Werbena no coś Ty. - opuściła głowę, z nadzieją, że nie zauważy jej czerwonych policzków. - Jeszcze nie - dokończyła.
- A on? - Zapytała krótko Werbena.
- On? Czyli kto?
- Arthur? - Uśmiechnęła się
- Arthur? To mój przyjaciel. Nie wiem czy mogłabym z nim być. - Odparła stanowczo. Spojrzały się na siebie i zaśmiały, a następnie upiły kolejny soczysty łyk.W tle leciała muzyka z JBL , która rozprzestrzeniała się po całym mieszkaniu. Werbena zaprosiła do jej mieszkania jednego przyjaciela, którego sobie ceniła. Ona zaś nic nie wiedziała. Czekała tylko na dzwonek do drzwi. Była całą podekscytowana i nie mogła się doczekać ich spotkania.
Dalia miała z nim kontakt od podstawówki, przyjaźnią się do teraz. Ostatnio nie miała czasu by spotkać się że swoim przyjacielem, którego tak bardzo lubiła. Kiedyś zapytała się go czy zależy mu na niej, odpowiedział twierdząco, ale na tym się skończyło. Ona nie chciała nic więcej, bo wiedziała, że nie będzie mieć czasu. Tak też sie stało. Więc brunetka skorzystała z okazji i zaprosiła go na urodziny przyjaciołki.
Po pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi.
Werbena spojrzała na Dalie z uśmiechem, a zaś Dalia zbladła, bo nikogo nie zapraszała.
- K- Kto...
- Ciii... - Werbena uciszyła blondynkę. - Ja już wiem kto to. - uśmiechnęła się jeszcze szerzej i pobiegła w stronę drzwi.
Dalia prowadziła wzrokiem stopy swojej przyjaciołki, aż do momentu, gdy wyszła z pokoju.
Werbena szybko dotarła do drzwi i błyskawicznie przekręciła zamek.W drzwiach ukazał się wysoki blondyn o jasnych oczach. Trzymał w rękach butelkę martini i bukiet róż. Na sobie zaś miał jasną flanelową koszule, ciemne jeansy, a to wszystko wykańczały czarne buty sportowe. Przyłożyl palec wskazując do ust, dając znać, żeby nic nie mówiła. Zaprosiła go do środka, a ten zdjął szybkim ruchem buty i razem pomaszerowali do pokoju dwudziestocztero latki.
Już za chwilę mieli wejść do pokoju, gdy Arthur zastukał palcami o futrynę drzwi.
Nikt się nie odzywał, a oboje po chwili wparowali jak oparzeni do pokoju.
- Wszystkiego najlepszego! - Powiedzieli jednocześnie Arthur i Werbena, którzy rzucili się po chwili na Dalie.- Werbena! I... Arthur!? Co ty tutaj...
- Ah, chcesz zapytać co ja tu robię? - Wtrącił i podarował blondynce kwiaty oraz trunek.
Przytulił ją czule, a następnie oboje usiedli naprzeciwko Dalii.
Kobieta siedziała i nie mogła przyjąć do świadomości tego, że jej przyjaciel przyszedł w odwiedziny, a tym bardziej nic nie powiedział. Nie była zła ani na nią, ani na niego. Po prostu cieszyła się, ale nie wiedziała jak ma to pokazać. Wstała więc i pomaszerowała melodyjnym krokiem do kuchni po naczynie, by móc poczęstować Arthura alkoholem, którym delektowały się przed jego przyjściem.Stanęła na palcach by móc sięgnąć tego co potrzebuje.
O mało nie dostała zawału, gdy usłyszała dzwonek telefonu.
Był to domofon z klasycznym brzmieniem umiejscowiony na ścianie w kuchni. Miała swój osobisty telefon, ale dostępny był też jej domowy.
- Telefon dzwoni! - Wykrzyczeli prawie jednocześnie z pokoju obok.
- No co wy, serio? - Powiedziała pod nosem, a następnie krzyknęła, że wie, że dzwoni. Tak dla jasności.
Powoli odłożyła naczynie na kuchenny drewniany blat. Promienie zachodzącego słońca idealnie oświetlały telefon, a cała kuchnia była skąpana w delikatnym pomarańczowym blasku, mimo to, że była ona w odcienaich szarości, to wyglądała jak z filmu.Stawiała niepewne kroki, bo odkąd się tu wprowadziła, nikt wcześniej nie dzwonił. Mieszka tutaj od roku, ale już się zdążyła przyzwyczaić.
Wyciągnęła dłoń do telefonu i w jednym momencie odebrała i przyłożyła do ucha.-Halo? - Powiedziała lekko drżącym głosem. Przez kilka chwil nikt nie odpowiadał. Już chciała odłożyć telefon spowrotem na jego miejsce, ale usłyszała szum. Był to oddech osoby po drugiej stronie.
- Dzień dobry. Kopę lat. - Ze słuchawki wydobył się głęboki głos. Dziewczyna zmarszczyła brwi i złapała za kabel, który przypominał sprężynke, a następnie zaczęła analizować kto to może być.
- Możesz mnie nie pamiętać, ale jeśli chcesz, to przypomnę ci o sobie. - Dodał.
Dziewczyna nadal milczała, lecz po sekundzie postanowiła, że chce przeprowadzić z nim dialog.
- Witaj. Nie do końca pamiętam kim jesteś. - Zaczęła wplatać sobie kabel pomiędzy palce i oparła się o blat.
- Rozumiem. Wyślę tobie nasze wspólne zdjęcie przez maila. - Oznajmił. - Powinnaś sobie przypomnieć.
Blondynka chciała zapytać kiedy ostatni raz się widzieli i jakim cudem ma jej maila, lecz głęboki głos wyprzedził jej mowę.
- Spotkajmy się. Dzisiaj. - Oznajmił stanowczo.
- W mailu podam ci adres, gdzie się zobaczymy i o której. Będę czekał. Do zobaczenia Dalia. - Dokończył, a po chwili z głośnika telefonu ciągnął się głuchy dźwięk zakończenia rozmowy.
Kobieta stała nieruchomo, a słuchawka osuwała jej się z dłoni. Szybko odłożyła słuchawkę, wzięła naczynie z blatu i pobiegła do pokoju, gdzie znajdowali się jej przyjaciele.Wbiegła do pokoju, podarowała naczynie Arthurowi i szybko złapała za laptopa, który był nieopodal Werbeny.
- A tej co? - Zaśmial się w duchu Arthur patrząc na Dalie.
- Ktoś cię prądem kopnął? - Dopytała Werbena. Oboje parsknęli smiecham, a blondynka natarczywie klikała w klawisze laptopa, aż do włączenia się poczty.
Dwójka przyjaciół patrzyła się na nią z zadziwnieniem. Postanowili więc zbliżyć się do kobiety. Z tego względu, że Dalia zabrawszy laptopa spod łącza ładowania, usiadła na łóżko, a zaraz obok niej pojawili się Arthur i Werbena.Otworzyła maila. Jedna wiadomość wśród pozostałych nie otwartych.
- Przed chwilą. - Powiedziała i otworzyła pocztę. Zaczęła szybko czytać w myślach, ale jednocześnie wymawiała pojedyncze słowa.
- Od kogo to? - spytała, siedząca koło Dalii Werbena. Zaś ta się nie odezwała, tylko czytała dalej.
Dalia zobaczyła ich wspólne zdjęcie, o którym wspomniał. Wiedziała kto to jest. Miała do niego sprawę, której nigdy sobie z nim nie rozwiązała, aż do teraz. Wyciągnęła telefon z kieszeni i zrobiła zdjęcie ekranu laptopa, by mieć adres w zasięgu ręki.Zamknęła szybkim ruchem laptopa, pozostali aż odskoczyli, i powędrowała ku wyjściu.
- Gdzie idziesz Dalia? - zapytał Arthur. - Ja przyszedłem, a ty co?
Dalia nie miała czasu się tłumaczyć, założyła buty i lekki płaszczyk. Przekręciła klucze i wyszła.Wychodząc z klatki, do jej głowy napływały myśli nie z tej ziemi. Chcąc nie chcąc, musieli sobie wyjaśnić parę spraw.
Dochodzila już do miejsca, którym był rynek miasta, nie mieszkała od niego daleko.
Serce jej mocniej zabiło. Wtedy właśnie zobaczyła jego sylwetkę.
CZYTASZ
Maksymalnie [18+]
Mystery / Thriller«Jedyne czego teraz potrzebujesz to, mnie i moich rozkazów.» . . Matthias. Główny szef swojej agencji, nagle przypomniał sobie o dawnej i odrzuconej miłości. Gdy ten nakazuje przywiezienie kobiety do jego siedziby, jej życie ulega zmianie, osoba kt...