Instynkt Przywódcy

502 16 1
                                    

Jego osoba leżała na wielkim dwuosobowym łóżku, rozmyślał, a  jego ramiona były oparte o zagłówek. Nie był jeszcze nie ubrann, był w samych bokserkach. Właśnie za moment zacznie przygotowywać się na nadejścia swojego wyczekiwanego gościa. Chciał, żeby wszystko było po jego myśli. Jego pokój oświetlały promienie wczesno wschodzącego słońca, miał jeszcze trochę czasu by udać się do swojej agencji. Jego smętny wzrok podążył do regału z książkami. Rzędy ksiąg były równo i  dbale poukładane.

Matthias Wagner mieszkał od swojej agencji tylko parę kilometrów, nie przeszkadzało mu to. Mieszkał w średniej wielkości piętrowym domu, który od zewnątrz wyglądał zjawiskowo, piękny ogród, garaż i  taras. Wszystko było w nowoczesnym stylu, niektóre części domu takie jak klamki czy nogi od różnych mebli , były z pozłacanym dodatkiem. Drewniane wykończenia i śnieżnobiały kolor pięknie razem komponowały mieszkaniu. 

W pokoju, w którym się znajdował było miło i przytulnie. Dębowe panele, beżowe ściany, na których widniały obrazy znanych malarzy i garderoba wbudowana w ścianę. Regał z książkami znajdował się zaraz koło wielkiego okna, które było lekko przysłonione wielkimi ciemnozielonymi  zasłonami. Pozłacany karnisz swobodnie zwisał z sufitu, dodatkowo dekorując pokój. Przy stoliku nocnym była ramka ze zdjęciem. Widniała na nim trójka osób, najwyraźniej było to rodzeństwo Matthiasa, Olivia i Philip.

Jego mięśnie drgnęły, spuścił wzrok na swoje ciało. Wyobraził sobie ją. Jak przytulona do niego, słuchała bicia jego serca. Kątem oka zauważył, że jego członek zaczął się naprężać. Wywrócił oczami i spojrzał do góry z podniecenia. Jego ręka znalazła się na  kroczu. Chciał ją mieć tylko dla siebie, na własność. Nie potrafił wyobrazić sobie tego, że jakiś inny mężczyzna może ją dotykać. Zaczął się coraz to bardziej złościć. Zerwał się z łóżka i podszedł do kuchni, by zrobić sobie szybką małą kawę i uciec od chwilowego napłynięcia złych myśli.

Ekspres do kawy dał znak, że  jest gotowy do użytku. Wziął filiżankę i podstawił pod urządzenie, które za chwile wylało z siebie ciecz, która miała dodać mu nieco energii. Oparł się o stół pogrążony w myślach, o których nie sposób zapomnieć. Zaczął planować jak ugości swoją zdobycz, nie chciał jej przecież rozczarować. 

Po wypitej kawie Matthias ruszył w stronę swojej garderoby.
Przesunął ciężkie drzwi, a  wewnątrz pomieszczenia było ciemno. Postawił jeszcze jeden krok, który sprawił że znajdzie się w środku. Małe lampki w suficie zaczęły się po kolei włączać, rozświetlając przy tym całe pomieszczenie. Po prawej stronie była część z garniturami, koszulami i całą resztą górnej części.
Po drugiej zaś była część z dolną partią ubioru, czyli spodnie różnego rodzaju i obuwie. Znalazła się też część na dodatki.

Wybrał czarną koszule z pod kolor pasującymi spodniami.
Szybko wsunął na siebie odzież i podszedł do oddzielnej szafki z dodatkami. Wziął swój zegarek i założył go na rękę. Zrobił to naprawdę szybko. Sięgnął jedne z  męskich perfum i spryskał nimi koszulę. Woń męskich perfum, których używał Wagner, utrzymywał się naprawdę długo, był naprawdę intęnsywny.

Sięgnął po jedną parę eleganckich butów, a następnie ruszył w kierunku wyjścia.
Gdy wyszedł z garderoby, ta została oblana ciemnością. Zamknął drzwi i spojrzał na regał z książkami. Zainteresował go tytuł "Pod względem sumienia". Czytał te książkę, wiedział, że jest ona naprawdę dobra, wiele różnych wciągających secn, takich jak hazard, toksyczna relacja czy nawet sceny erotyczne. Uśmiechnął się, poprawił koszule i ruszył do wyjścia, a jego instynkt przywódczy wziął górę.

Po całym pomieszczeniu rozlegał się stukot jego ciężkich butów po posadzce. Miał satysfakcję z tego, że idzie do firmy, żeby za parę godzin spotkać się z Dalią Greenwood. Jego agneci śledzili ją z każdym krokiem. Wiedzieli gdzie mieszka. Mieli po nią przyjechać popołudniem, lecz że względu na okoliczności, przyjadą parę godzin wcześniej.

Było naprawdę wcześnie rano. Wagner właśnie wsiadał w swój samochód i z piskiem opon odjechał pod firmę agencką.

* * *

Dalia co jakiś czas budziła się w nocy. A to z bólu głowy, a to z pragnienia. Miała naprawdę ciężką noc. Była godzina piąta rano, gdy Dalia obudziła się ostatni raz i nie mogła usnąć. Od tego momentu ciągle jest na nogach. Wtedy przypomniało jej się, że ma zaplanowane spotkanie z przyjaciółmi, wiedziała, że nie da rady na nie przyjechać.

Usiadła na łóżku i spuściła głowę w dół. Wzięła głęboki wdech i głęboko odetchnęła. Spojrzała się w stronę kanapy, a następnie na telewizor znajdujący się na małym stoliku. Chciała, żeby ta noc jej szybciej zleciała. Wstała ciężko i rzuciła się na kanapę. Złapała pilot i odpaliła telewizor. Pokój nagle wypełniło niebieskie  światło. Wybrała Netflix i starała się wybrać jakiś film. Lista wyboru filmów nie miała końca, co dla Dalii było męczące, bo naprawdę nie umiała się zdecydować.
Po parunastu długich minutach w końcu wybrała. Wcisnęła przycisk i wygodnie się rozłożyła.
Po dobrej godzinie filmu, Dalia zdążyła zmienić pozycje ponad pięć razy, zaczęły boleć ją plecy.

Dalia zerwała się jak opatrzona z miejsca. Myślała, że jej się przesłyszało. Usłyszała dzwonek do drzwi, co myślała, że to w filmie, lecz nie. Zatrzymała go w ponad połowie i nasłuchiwała dalej.
Ponownie usłyszała dzwonek do drzwi i tym razem była pewna, że się nie przesłyszała. Zatrzęsło nią lekko z przerażenia. Spojrzała na zegarek umiejscowiony pod telewizorem.
- Cholera... Kto się dobija o szóstej nad ranem. - Powiedziała cicho pod nosem i powoli się podniosla. Założyła spodnie, które miała wcześniej na sobie i Stanęła przed drzwiami. Złapała za klamkę i klucz.
Dzwonek do drzwi ponownie dał o sobie znak.
Dziewczyna powoli przekręcając klucz, spojrzała przez wizjer.
- Może to jakaś pomyłka... - Wymamrotała niepewnie, bo wiedziała, że nikogo nie będzie się spodziewać, tym bardziej o tak wczesnej porze.

Kiedy otworzyła drzwi, ukazał się postawny wysoki mężczyzna odziany w marynarkę.
Ręce schowane miał za plecami.
- D-Dzień dobry... - Coś się stało? -  zapytała z lekkim przerażeniem.

Mężczyzna lekko się uśmiechnął i zbliżył się do kobiety o krok mówiąc:
-

Dzień dobry, jesteśmy z agencji... - Przerwał i spojrzał na dziewczynę od góry na dół.
- Ślicznotko. - Dodał, a zza ściany, i jednej, i drugiej strony wyłoniło  się jeszcze dwóch mężczyzn o podobnej budowie i tak samo ubranych.
Dziewczyna zaczęła biec w przeciwna stronę i wołać pomocy. Wszyscy rzucili się na kobietę, nie muslei jednak długo jej gonić, bo ci byli szybsi.

Jeden z nich złapał dziewczynę za rękę i przysunął do siebie mocno.
- Śpij dobrze maleńka. - w tym momencie przyłożyl do jej ust i nosa mała szmatkę, z chemią znana tylko im, od której dziewczyna miała momentalnie stracić świadomość i po prostu zasnąć.
Długo walczyła, by  wyrwać się z objęć mężczyzny. Jednak jej obraz zaczął się rozmywać, a ruchy robiły się coraz to wolniejsze. Nie minęło dużo czasu, by dziewczyna zaczęła trącić kontrolę nad swoim ciałem. Dłoń mężczyzny złapała kobietę jeszcze mocniej  a następnie swoimi silnymi rękami powoli zaczął  podnosić jej wiotkie ciało.

Dalia słyszała tylko stłumione głosy, ale nie mogła nic zrobić.
Drugi mężczyzna w marynarce wziął jej klucze i szybko przeleciał wzrokiem po mieszkaniu szukając jakiejkolwiek spakowanej torby, której nie znalazł. Z resztą ktos kto pakuję się tylko po to, by być porwanym cierpi chyba na syndrom sztokholmski. Nie zdziwił się, że nic nie znalazł.

Powoli udali się w stronę drzwi i pojechali do Agencji, w której czekał na nich Wagner.

Maksymalnie [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz