9

185 13 0
                                    

    Seokjin nie przejmował się tym, że jedzie jak wariat i łamie wszystkie możliwe przepisy. Liczyło się dla niego tylko to, aby zdążyć na czas. Gdy tylko dotarł na miejsce wyskoczył z auta jak poparzony i od razu jego oczom ukazał się leżący oraz zakrwawiony Namjoon. 
- Coś Ty kurwa zrobił?! Mówiłem Ci, że masz na siebie uważać! Nie rozumiesz co się do Ciebie mówi? Nie możesz zrozumieć, że masz się nie krzywdzić?!

   Wydzierając się cały czas, Jin podbiegł do Nama i zaczął sprawdzać na ile poważne są jego rany.
- Jesteś naprawdę pojebany! Te rany musi obejrzeć lekarz. Ty niemiłosiernie krwawisz! Nie masz do cholery rozumu?! Ile Ty masz lat idioto?!
   Po chwili ciszy, kiedy słychać było tylko ciężki oddech Jina przez krzyki i ten płytki należący do Namjoona, Seokjin usłyszał coś co go bardzo zdziwiło. 
- Ehh..em kochanie, p-przepraszam. P-proszę idź stąd. P-przepraszam, że kazałem Ci tu p-przyjechać i na to w-wszystko patrzeć. Tutaj jest zbyt niebezpiecznie...Uciekaj stąd szybko, p-proszę, b-bo z-zaraz.. - nie zdążył dokończyć, bo poczuł jak wtula się w niego drobne ciało Jina. Uczucie to było dla niego nowe, ale bardzo przyjemnie. Nie sądził, że ktoś taki jak Jin, zrobi coś takiego...  

    Po chwili usłyszał głośne strzały zza rogu. Chciał coś zrobić, ale nie był w stanie, był cały sparaliżowany a do tego musiał uspokoić, głaszcząc po plecach trzęsące się cały czas ciało Jina. 
 
    Nagle poczuł, że ktoś wyciąga mu z boku pistolet. Poruszył się niespokojnie.
- Spokojnie Nam to tylko ja - odezwał się Yoongi.
- Jin? Słyszysz mnie? Zabierz stąd Namjoona do auta i jedź do siebie. Zrób z nim porządek. My z Sugą to załatwimy i przyjedziemy do Ciebie - powiedział Hobi równocześnie przeładowując swoją broń. 

   Jin słysząc głos swojego przyjaciela, podniósł się szybko do góry i dociągnął Namjoona do swojego samochodu. Położył go na tył oraz wsiadł na miejsce kierowcy. Gdy tylko byli gotowi do jazdy, Seokjin przyspieszył ile się tylko da, ponieważ w lusterku zauważył, że leżący na tylnych siedzeniach Namjoon powoli traci przytomność.  
- Nami wytrzymaj jeszcze chwilkę, dobrze? Zaraz będziemy.

    Szybko dojechał do swojego mieszkania i wyciągnął półprzytomnego, zakrwawionego Namjoona. Od razu położył Namjoona w sypialni na swoim łóżku. Przyniósł apteczkę całą wypełnioną różnymi płynami, maściami i Bóg wie czym jeszcze. Po ostatniej wizycie Namjoona postanowił zaopatrzyć się w co tylko możliwe, żeby być przygotowanym na różne sytuacje.

    Widział, że największą ranę młodszy ma na boku, bo sączyła się z niej duża ilość krwi. Do tego młodszy zaczął usypiać z wycieńczenia. To zmobilizowało go do natychmiastowego zabrania się do roboty. Rozerwał na pół jego koszulkę i choćby bardzo chciał, bo mocno go korciło, aby dotknąć jego mięśni, wiedział dobrze, że musi zająć się najpierw ratowaniem jego głupiego serduszka, bo w każdej chwili może odlecieć na drugi świat. Kawałkami materiału koszulki próbował choć trochę zatamować krwawienie. W tym samym czasie przyszykował sobie wszystkie potrzebne narzędzia do zszycia rany.

  Kiedy opatrzył już bok Namjoona, który zawinął dookoła bandażem, zabrał się za udo oraz ramię. Lekko uśmiechnął się do siebie, wspominając moment, jak pierwszy raz młodszy zagościł w jego progach. Kończąc opatrywanie ran, był zmęczony całym dniem. Przykrył młodszego, aby nie zmarzł i pozwolił sobie musnąć wargami jego czoło. 

   Udał się do salonu, gdzie zwinął się w kulkę na sofie i zawinął się w koc. Czekając na przyjaciół, aby choć troszeczkę umilić sobie czas oczekiwania, włączył telewizor, który ściszył, tak, żeby nie przeszkadzał Namjoonowi w odpoczynku.

   Obudził się na dźwięk otwieranych drzwi. Do jego salonu wszedł Hobi, który podtrzymywał Yoongiego.
- Jezu! A temu co się stało?! - szybko się podniósł, żeby pomóc koledze.
- Nic groźnego. Dostał w nogę, ale na szczęście kula przeszła na drugą stronę.
- Dasz radę to zszyć?
- Suga i Ty się jeszcze o to pytasz? Nie bez powodu kazałem jemu jechać do domu z Namjoonem.
- Okej, a co z nim?
- Eh...szkoda gadać. Na razie śpi. Hobi przynieś apteczkę z łazienki. Zszyję naszego cukra. 
     Jin zszył nogę Yoongiego, który był pod wrażeniem umiejętności starszego. 
- Wow...
- Hm?
- Mówiłem, że hyung potrafi?
- Pfff, to co zostajecie? - zapytał po skończonej pracy.
- Mhm, myślę, że to najlepszy pomysł. Oczywiście jeśli nie sprawi Ci to żadnego problemu - powiedział Hobi.
- Nieee, spokojnie możecie spać na sofie. Zaraz wam przyniosę jakieś poduszki i koce. Ja będę czuwać przy Namie. -Jin mówiąc to przewrócił oczami. Choć w głębi duszy i tak wiedział, że nieważne czy by przyszli jego przyjaciele, on siedziałby całą noc obok Nama, żeby w razie czego, mógł od razu zareagować.

Nie każdy jest idealny °Namjin°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz