26

1.1K 98 152
                                    

Wooyoung posadził Sana na chodniku jednej z pustych uliczek i kazał mu oprzeć się luźno o ścianę budynku. San z trudem łapał oddech trzymając się za szyję.

- Pierwszy raz od... dawna ktoś mnie tak... zaskoczył.

- Nie mów dużo, masz opuchnięte struny głosowe.

- Chciałem powiedzieć dziękuję Wooyoung.

- Nie ma za co, też byś tak zrobił.

- Jasne, że tak.

Przełknął i oparł głowę o zimne cegły. Spojrzał na niebo uśmiechając się.

- Całkiem sobie poradziłeś.

- Uczę się od mistrza. San, co jeśli oni nas zapamiętali?

- Nie, było dość ciemno, w powietrzu unosił się dym, musieliby mieć sokoli wzrok. Hej- dotknął opuszkami palców jego jasnej skóry na policzkach i uśmiechnął się nieznacznie.- Nie przejmuj się. Za dwa dni nas tu nie będzie.

No tak, dwa dni. Tylko dwa zanim opuszczą swój kraj i zapewne nigdy do niego nie wrócą. Nie do póki żyć będą ludzie chcący śmierci Sana. Patrzył jak kropelki potu spływają po twarzy Choia, było mu go tak bardzo żal, ale pierwszy raz stali w takiej sytuacji, zazwyczaj role były odwrócone.

- Sannie... bałem się, że coś ci zrobi.

- Mam stalową skórę, nic mi nie jest. Dzięki tobie oczywiście.

Wooyoung zarumienił się nieznacznie. Sam był w szoku jakim cudem udało mu się zrobić coś takiego.

- Tak wyglądało to twoje piękne życie?

- Zazwyczaj się jednak nie orientowali, przeceniłem ich- podniósł się do pozycji pionowej przytrzymując się ściany i założył rękę na szyję Junga.

Ten czując na sobie ciężar jego ciała szybko wyprostował się chcąc pokazać swoją siłę.
Szli przez chwilę w ciszy aż San nie syknął z bólu.

- Wszystko w porządku?- Zestresował się Jung łapiąc go w obawie przed upadkiem.- San to nie jest normalne, wszystko dobrze?

- Nic mi nie jest. Upadłem tylko trochę na głowę, to nic takiego.

- Mój boże San!- Wooyoung przejął się tym co powiedział na tyle, że niemal puścił chłopca. Szybko zreflektował się w swoim błędzie i ustabilizował marsz.- Przepraszam. Co jeśli to coś poważnego?

San przewrócił oczami i odwrócił się w jego stronę popychając młodszego na ścianę sąsiedniego budynku. Wooyoung wyszczerzył oczy patrząc na niego zdenerwowanym wzrokiem. Nie potrafił nic powiedzieć.

Czekał aż San coś powie, ale to się nie stało.
Zamknął jego usta pocałunkiem. Nie mógł dłużej czekać patrząc na to jak Wooyoung niezdarnie się w niego wpatruje albo szuka jego dłoni. Czy chciał z nim być? Ciężkie pytanie, Choi nie nadawał się na związki, to było niemal niemożliwe, a mimo to chciał go ciągle bliżej i bliżej. Chciał jego dotyku, zapachu chciał jego ciała i miłych słów szeptanych do ucha.

Jung myślał inaczej.

Ten pocałunek, zapewne nic dla niego nie znaczący był dla Wooyounga całym światem. San był światem, a nawet wszechświatem. Nie potrafił wyjaśnić tego jak szybko się w nim zakochał ani co takiego w nim było, ale z pewnością wpadł w to wszystko jak kamień w wodę. W rwącą rzekę, bo kochanie go nie było łatwe, ale bez podstępnych zawirowań i zwrotów życie byłoby bardzo nudne. San nie był nudny, był jego impulsem do oddychania.

Dopiero teraz Jung Wooyoung naprawdę żył.

-Sannie- szeptał w desperacji czując jak ten coraz bardziej na niego napiera.

Ocuciły go dopiero śmiechy osób które mijały ich po przeciwległej stronie ulicy.

- Złaź ze mnie San- zepchnął go wykorzystując ostatki sił i znów szli dalej. Miał jednak wrażenie, że się zdoła się od niego uwolnić. San stawał się inny gdy się napił.

W końcu dotarli do hotelu, ale gdy tylko weszli do pokoju Choi dorwał się do lodówki i sięgnął po butelkę alkoholu.

- Nie pij już Sannie. Źle się czujesz.

- I to właśnie jest idealny lek na ból, bez tego nie zasnę.

Wooyoung pokręcił głową i usiadł na łóżku czekając aż San się umyje. Znowu odczuwał ten stres, też chciał się rozluźnić. Wbił wzrok w pozostawioną przez Sana butelkę na stoliku. Była do połowy pełna, a Choi się mył. Skoro i tak był już trochę pijany to czemu nie być bardziej...

Wziął ją do ręki i spojrzał na etykietę. Nie pił nigdy czystej wódki, ale skoro dla Sana była jak woda to chyba nic się nie stanie, prawda? Wziął łyk i szybko skrzywił się czując w gardle palący ból. Trwało to może sekundę, a potem poczuł w żołądku przyjemne ciepło. Nie było tak źle. Wziął kolejny i stwierdził, że poradził sobie nawet lepiej niż z poprzednim. Nie potrafił nawet wyczuć konkretnego smaku, było po prostu drażniące. Podobało się mu. Czekał tak na Sana prawie pół godziny popijając co raz więcej i więcej, trochę szumiało mu już w uszach.

Położył się na łóżku trzymając w dłoni butelkę, wtedy właśnie szum wody z łazienki ustał.

- Ładnie tak zabierać mi moje rzeczy?- Oparł się o ścianę z założonymi rękami na piersi. Znowu miał na sobie tylko ręcznik.

- Ja to ukradłem przecież- wydukał.

- Tobie już starczy- wyjął mu z dłoni butelkę z zamiarem odstawienia jej.

Sam był już pijany i nie do końca odróżniał rzeczywistość od wyobraźni, był pewny, że stała tam szafka, ale butelka poleciała na podłogę wylewając prawie całą swoją zawartość.

Nie zwrócił na to uwagi. Nachylił się nad Jungiem łapiąc zębami za kołnierz jego koszuli. Pociągnął go nieznacznie odsłaniając jego jasną skórę.
Wooyoung nie do końca był pewny co się dzieje póki nie zorientował się, że nie ma na sobie odzienia, zostało z niego niemal zerwane, guziki leżały na pościeli oderwane od materiału. W pokoju było całkiem ciemno, jedyną poświatę rzucały latarnie uliczne zza okna. Poczuł na szyi mokre pocałunki, z mokrych włosów Sana kapały krople wody osadzające się jak rosa na jego ciele. Wypuścił z siebie cichy pomruk czując ciężar ukochanego. Był odurzony alkoholem i zmęczony, wszystko kręciło mu się w głowie, ale pragnął Sana naprawdę bardzo mocno. Pozwolił zrobić ze sobą wszystko. Poczuł jak traci resztki ubrania, a zimna pościel drażni go po nogach.

- Sannie...

Poczuł jego dłonie na swojej talii. Z natłoku emocji łzy pojawiły się na jego twarzy, nic nie wyglądało już na realne.

Położył mu dłoń na ustach sprawiając, że nie mógł już nic powiedzieć. To ostatnia rzecz jaką pamiętał zanim alkohol odciął go od logicznego myślenia.

*
Spoiler, nie przespali się.
Nie ma tak łatwo XD

Ale do tego dojdziemy w dalszych rozdziałach, teraz czas namieszac nieco w głowie Woo.

Swoją drogą zdalam ten zasrany egzamin XD żegnaj fizyko na (prawie) zawsze, a przynajmniej do końca roku. To dzięki waszemu wsparciu, kocham was ❤

Good lil boy  ° WoosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz