Wciskał do ust kolejną porcję czekoladowego ciasta czując, że powoli wymięka. San domawiał coraz więcej nowych potraw, mieszał smaki i wybrzydzał, a Wooyoung nie miał sumienia zostawić niedojedzone jedzenie, za które zapłacili.
- Po co to jesz, zobacz ile mamy jedzenia.
- I mam ochotę mdleć na myśl, że wszystko będę musiał zjeść.
- Nie musisz- wzruszył beztrosko ramionami.
- Łatwo ci mówić.
- A żebyś wiedział, że łatwo bo to ja płacę.
- Nie możemy wywalić jedynej kasy na Twoje kaprysy.
- Możemy- mówiąc to strzelił palcami w stronę kelnera i wskazał na swój kieliszek. Mężczyzna podszedł i uzupełnił wino. San zdążył spróbować chyba wszystkich alkoholi w karcie.
- Te pieniądze się nam przydadzą.
- Nie wiem co to znaczy oszczędzanie, całe życie jakoś dawałem tak radę.
- Gdybyś je zaoszczędził i kupił mieszkanie wyszedłbyś na prostą bez niczyjej pomocy.
San w jednej sekundzie stał się pochmurny, posmutniał i wbił pusty wzrok w szybę. Wooyoung widział jedynie w niej jego odbicie.
- To nie jest takie proste jak myślisz Woo. Byłem im wiele dłużny i nie mogłem od tak odejść. Miałem do wyboru jak najszybsze wydanie pieniędzy bądź oddanie ich im i tak bez końca. Nigdy nie byłem bardziej wolny niż teraz z tobą- spojrzał na niego niespodziewanie wielkimi oczami. Jasne włosy nieco spalone sterczały na wszystkie strony, a jednocześnie układały się w jakimś ładzie.
Dla Wooyounga wyglądał anielsko, ale to bardzo złe porównanie. Bardziej określiłby go jako najmłodszego syna samego diabła.
- Nie pijmy już San.
- Nie, odwrotnie. Napij się ze mną jeszcze Woo- uniósł kieliszek, a chłopak tylko mu zawtórował.
Nie przepadał za alkoholem, ale w towarzystwie Sana smakował znacznie lepiej.
Pierwszy raz w życiu od wielu dni ani na chwilę nie pomyślał o byłej dziewczynie.
Wcale nieistotny był fakt, że zostawiła go w podstawówce.
Był bardzo sentymentalny.- San martwię się o moich rodziców.
- Seonghwa miał do nich dzwonić powiedzieć, że wyjechałeś na wymianę uczniowską czy coś w ten deseń.
- Czy oni kiedykolwiek poznają prawdę?
- To zależy.
- Od czego?
- Od tego czy przeżyjemy- puścił mu oczko rozbawiony.
Wooyounga wcale to nie bawiło, wręcz przeciwnie. Wydawał się zasmucony tym, że gdzieś tam ktoś się o niego martwi. Nie wiedział, że osoba, która myśli o nim najwięcej jest najbliżej.
*+*
Wrócili późną nocą, San jak obiecał za wszystko zapłacił, chociaż fakt, że wypił nieco za dużo. Czasem się zataczał, gadał od rzeczy i to sprawiało, że Jung czuł się za niego odpowiedzialny.
A jednocześnie nie potrafił się nim zająć, to w końcu dorosły facet, w dodatku wyższy od niego. Poza tym sam nie był niewinny, choć pił znacznie mniej czuł, że mimo wszystko nie jest do końca trzeźwy. Złapał się za skroń gdy ktoś na ulicy głośni zatrąbił.- No i po co te nerwy- śmiał się San.- Nie rozumiem czemu każdy jest zły...
- Idź San, jeszcze połowa drogi.
CZYTASZ
Good lil boy ° Woosan
FanfictionSan jako sierota zostaje przygarnięty z ulicy przez organizację przestępczą, która robi z niego chłopca na posyłki. Mimo wdzięczności w miarę dorastania San zaczyna rozumieć ile błędów popełniają swoim zachowaniem. Pewnej nocy nie wytrzymuje i robi...