Wooyoung patrzył jak promienie słońca wesoło prześwitują przez wysokie świerki i padają na jego skórę. Był zbyt przytłoczony rzeczywistością by myśleć o tym jak bardzo zawaliło się jego dotychczasowe życie. Nie mógł być przecież pewnym, że San go nie okłamuje, nadal nie wie co stało się wtedy w tamtym miejscu i dlaczego tu jest. Mógł jedynie słuchać jego słów.
- Ale jak mam ufać słowom wypowiadanym przez przestępcę?- Wymruczał w stronę słońca nie licząc na odpowiedź.
- Żeby zaraz przestępca?
Drgnął na dźwięk jego głosu dochodzącego zza pleców i odwrócił się.
- Chcę pobyć sam.
- Wiem i dlaczego ci na to nie pozwolę. Posłuchaj, to co powiedziałem w nocy Seonghwie to nie do końca kłamstwo. Musimy być swoimi wspólnikami i nawzajem się prowadzić przez ten bałagan. Wiem, że póki co ciężko ci zaufać, a tym bardziej robić co każę po tym wszystkim co przeze mnie straciłeś... Ale wiesz Wooyoung, naprawdę zrobiłem to z bardzo ważnego powodu i muszę wiedzieć, że nie dasz się zabić przy najbliższej okazji.
- Okazji?- Wooyoung wytrzeszczył oczy z przerażenia na myśl o jakiejkolwiek okazji.- Nie możemy tu po prostu zostać?
- Nie, to zbyt oczywiste miejsce. Musimy poruszać się naprzód, aż trop się urwie. Najpierw do Sokcho, tam złapiemy pewnie statek do Władywostoku.
- Władywostok? Ale to jest...
- W Rosji, tak. Nie możemy zostać w Korei, zabiją nas.
- Mój Boże San, co ty wtedy zrobiłeś?
- Myślę, że w twojej opinii to zrobiłem coś całkiem pożytecznego, ale nie według ludzi, którzy bardzo lubują w samosądach. Gdy tam dotrzemy będziemy myśleć co dalej. Możemy lecieć w głąb Rosji, albo do Ameryki. Zależy jak będzie rozwijać się sytuacja.
Wooyoung ukrył twarz w dłoniach. To było dla niego za dużo jak na jeden raz. Zdecydowanie za dużo.
- A moi rodzice?
- Nie możesz się z nimi kontaktować, będą ich mieli na podsłuchu, jeśli złapiesz z nimi kontakt wykryją nas.
- To moi rodzice! Zgłoszą zaginięcie.
- Nic nie zgłoszą, jestem pewny, że dostaną anonimową informacje żeby tego nie robić. A nawet jeśli to uwierz mi, policja nie będzie w stanie nas znaleźć. Postaram się o to by dostali powiadomienie o tym, że jesteś bezpieczny, nic więcej. Ale proszę, nie rozmawiajmy o tym teraz. Posłuchaj Woo, mogę cię tak nazywać?
Poczuł się dziwnie gdy to usłyszał. Mówiły tak na niego tylko bliskie osoby, ale jeśli teraz faktycznie tak ma to wyglądać to pomyślał, że może to pozwoli mu się zaklimatyzować. Pokiwał głową twierdząco.
- Dobrze. Woo, musimy sobie z tym jakoś poradzić. Dla mnie to też jest ciężka sytuacja, nigdy nie wyjechałem poza granice Seulu, to nawet nie jest mój samochód, ukradłem go im.
- Nie boisz się, że go śledzą?
- Sam osobiście raz na dwa tygodnie robiłem mu przegląd, nikt nie zna go tak dobrze jak ja co do śrubki, więc nie. Ale dobrze, że zwracasz uwagę na takie rzeczy. Twój telefon faktycznie jest zniszczony, ale zgrałem całą pamięć, po prostu chciałem żeby był czysty, kupimy ci nowy.
- I kiedy ty to wszystko zrobiłeś?
- Kiedy spałeś- uśmiechnął się.- Długo nie mogłem zasnąć więc poszedłem do Seonghwy by spytać go o możliwość skorzystania z gabinetu. Był dość oburzony, że budzę go po raz drugi tej samej nocy, ale zrobił to bez zbędnych pytań.
CZYTASZ
Good lil boy ° Woosan
FanfictionSan jako sierota zostaje przygarnięty z ulicy przez organizację przestępczą, która robi z niego chłopca na posyłki. Mimo wdzięczności w miarę dorastania San zaczyna rozumieć ile błędów popełniają swoim zachowaniem. Pewnej nocy nie wytrzymuje i robi...