Felicia była całą tą sprawą rozdrażniona. Zabijano Bety podczas jej panowania. Anthony wrócił i stwierdził, że u bram leżą sterty ciał, a dziewczyna oczywiście przyznała, że ich tam przydzieliła, by czasem wróg nie pomyślał o zaatakowaniu obchodząc żołnierzy.
Była wściekła, że tak to wszystko się potoczyło, a ona sama nie potrafiła wskazać sprawcy. Niczego nie zauważyła i patrole również, pewnie ci, którzy się zorientowali, byli już martwi. Beta nie potrafiła się z tego porządnie wytłumaczyć, bo nie miała nic ciekawego do powiedzenia. Anthony wydawał się tym rozczarowany, ale zaraz potem poprawiał sobie humor z faktu, że Morskie Oko było jego, a Wilcze Góry jadły mu z ręki. Może jeszcze nie do końca, ale już niedługo.
Dziewczyna obiecała, że sama rozprawi się z mordercą, czy też grupą. Weźmie swoje Alfy i zakończy tę farsę. Przeszuka okoliczną dzicz, czy naskoczy na mieszkańców podejrzewając ich o przetrzymywanie buntowników. Bo kto inny mógłby to być?
Alfa Romanov w tym czasie zarządził kolejne plany treningów i zlecił starszyźnie, by zorganizowała spotkanie jego i przywódcy Wilczych Gór. Chciał potwierdzić sojusz twarzą w twarz, by czasem drugi Alfa niczego nie podejrzewał, a wszystko będzie wtedy znacznie łatwiejsze. Póki co wszystko zapewniał na papierku, który wędrował z rąk do rąk, więc Alfa mógł być podejrzliwy, nawet jeżeli sojusz wyszedł z jego inicjatywy. Anthony nie mógł pozwolić się oszukać, to on musiał to odpowiednio rozegrać.
Felicia przez dwa dni, gdy wojsko wróciło do stolicy - tak postanowił Anthony - była zajęta chodzeniem po domach i wypytywaniem ludzi, przed niektórymi nie miała skrupułów nawet pokazywać siły, którą posiadała dzięki jej Alfom i Betom.
Z Ciemnych Piasków przywódca zrobi główną siedzibę i gdy tylko zbiorą surowce, a zima zacznie chociaż odrobinę topnieć, to zaczną odbudowywać miasto, które nazwą już przed publiką stolicą. Mieli więc jeszcze trochę czasu, by Anthony i Felicia pomyśleli nad nazwą nowego terenu. Nie zamierzali zostawiać tak jak jest teraz, bo to nie świadczyło o odbiciu watahy, a tego nie mógł odpuścić. To by na pewno uderzyło w jego dumę. Południe musiało przyjąć nową nazwę, a w przyszłości całe Raan. Jedna wielka wataha na całym obszarze kraju. Oczywiście przyjmie oddzielne nazwy watah, może nawet stworzy mniejsze gdzieś pomiędzy, a stolica zostanie w jego ojczystym rejonie. Będzie władcą całości.
Takie marzenia zaszczepiła w nim Felicia, która sama do tego dążyła. Osiągniecie władzy i teraz pozbawienie życia mordercy, sprawi, że Beta będzie postrzegana lepiej przez Alfy i Bety z wojsk, oraz tych podporządkowanych rozkazom Alfy Romanov. W ten sposób, gdy Anthony umrze, przez niefortunny oczywiście wypadek, Felicia będzie mogła wdrążyć swoje plany wobec Omeg i naprawić ten świat zaczynając od jednego kraju. Dziewczyna musiała położyć kres tym słabym stworzeniom, które tylko produkują kolejne słabości odbierając silnym jednostkom zmysły swoimi sztuczkami. Musiała zamknąć je w klatkach, by te najciekawsze mogły dać Alfy z mocnymi genami, a całej reszty się skutecznie pozbyć.
Napędzana tymi myślami była gotowa zabić tych, którzy zmniejszyli ich oddziały.
___
Eris obudził się bardzo słaby. Czuł się dziwnie, podobnie jak przez ostatnie dwa dni. Ociężałe miał ciało i przechodziły go czasami dreszcze. Nie wiedział co się dzieje i czym to jest spowodowane. Wydawało mu się, że był chory. Nigdy dotąd nie czuł się tak dziwnie, nie było to jakieś okropne uczucie. Nic go jakoś specjalnie nie bolało, nie brało na wymioty, to było coś zupełnie innego, czego nie potrafił w pełni opisać. Jednak na pewno nie czuł się dobrze, miał zawroty głowy, każdy zapach był mocniej wyczuwalny, a jego ciało czasami odmawiało mu posłuszeństwa. Tak jakby miękło, ale nie bolało.
![](https://img.wattpad.com/cover/252424473-288-k191541.jpg)
CZYTASZ
✔️ The Land of Our Dreams | #1 ᴛʜᴇ ʟᴀɴᴅ (korekta - 12/72)
Werewolf[ 𝔎𝔯𝔞𝔦𝔫𝔞 𝔑𝔞𝔰𝔷𝔶𝔠𝔥 𝔖𝔫𝔬́𝔴 ] ᴡ ᴋʀᴀɪɴɪᴇ, ɢᴅᴢɪᴇ ᴛʀᴢᴇʙᴀ ᴡᴀʟᴄᴢʏᴄ́ ᴏ ᴍɪᴌᴏꜱ́ᴄ́... Eris od zawsze marzył o miłości - prawdziwej, wolnej, wybranej z serca. Pragnął spotkać swoje przeznaczenie, choć wiedział, że w świecie, w którym żyje, to niem...