Rozdział 9

20 3 0
                                    

Iskra Ognia obudziła się z samego rana. Jej umiejętność władania ogniem wciąż były słabe w porównaniu do tego jaki poziom osiągnął Ignis, jednak on miał ponad trzy miliony lat na opanowanie tego niszczycielskiego żywiołu i wciąż odkrywał nowe możliwości wykorzystania mocy, a przynajmniej tak twierdził.

- W końcu stanie w miejscu to tak jakby się cofać – powiedział, gdy spytała po co to robi. Po części przyznawała mu rację i z podziwem oglądała coraz to nowe sztuczki prezentowane jej przez Ignisa.

Potrafił zmieniać kolor ognia zwiększając i zmniejszając jego temperaturę.

Nowy lis otrzymał imię Krwisty Strumień. Był arogancki i często się wywyższał. Irytowało to niemal wszystkich i nikt nie chciał spędzać z nim czasu.

Był on jednak natrętny i starał się poderwać niemal każdą lisicę w jaskini. Pomimo tego, że oberwał już parę razy w pysk wciąż próbował.

Iskra Ognia westchnęła i podniosła się z ziemi. Zeskoczyła z półki skalnej, po czym ruszyła do jaskini treningowej. Ostatnio tylko trenowała i rzadko kiedy odpoczywała. Zimna Rosa już całkowicie oddała się tworzeniu planu ucieczki i Iskra Ognia nie widywała jej prawie wcale. Po części cieszyła się z tego, nie rozmawiały od kłótni, która, gdyby nie Światło Księżyca najpewniej skończyłaby się bójką.
  Rozdzielił je zanim, któraś z nich zaatakowała. Powiedział Zimnej Rosie, że muszą iść dalej, jeśli chcą znaleźć tą szczelinę.

Z tego co Iskra Ognia wiedziała nie udało im się znaleźć owej szczeliny. Nie wiedziała jednak o jaką szczelinę im chodziło i po co im ona była. Nie chciała pytać ani w jakikolwiek sposób w tym uczestniczyć.

Próba ucieczki była samobójstwem. Nie mogła się udać, zbyt wiele osób o to zadbało.

Po krótkim, jak na nią, treningu ruszyła na arenę. Zmarszczyła pysk widząc Zimną Rosę.
- Teraz ja mam walkę – powiedziała Iskra Ognia. – Z Kroplą Morza.

Zimna Rosa pokręciła głową. Dokładnie w tym momencie ktoś zaczął mówić. Żadna z nich nie poznawała tego głosu.

- Witam was moi przyjaciele w tym wyjątkowym dniu. Dziś bowiem mija czterdzieści lat od kiedy pierwszy raz się tu spotkaliśmy – mówił duży, czarny lis, którego pysk pokrywały siwe włoski, które jako jedyne zdradzały jego wiek. Na szyj zwisał mu drobny, złoty łańcuch. – Z tej okazji zamiast normalnej walki, w której biorą udział tylko dwa lisy. Weźmie w niej udział czwórka zawodników!

Zimna Rosa i Iskra Ognia spojrzały na siebie. Zrozumiały się bez słów. Sojusz. Sojusz, oparty na ich dawnej przyjaźni.

Rozbrzmiał gwizdek a kraty się podniosły. Razem weszły na arenę. Pierwszy raz łapa w łapę.
- Występują sami wasi ulubieńcy! Nasza wspaniała morderczyni, Iskra Ognia. Kolejna jest pełnia gracji Kropla Morza, następnie cudowna Zimna Rosa, a na koniec nasz odważny Ziarno Drzewa!

Iskra Ognia wzięła głęboki oddech i spojrzała na swoją sojuszniczkę.
- Ty zajmij się Ziarnem Drzewa, a ja Kroplą Morza.

Zimna Rosa skinęła głową. Kropla Morza była swego rodzaju rywalką Iskry Ognia jeszcze przed pojawianiem się Zimnej Rosy.  Razem trenowały konkurując ze sobą. Nie pałały do siebie nienawiścią, nie można było jednak powiedzieć, że się lubiły. Była to neutralna relacja oparta na konkurencji.

Iskra Ognia ruszyła w stronę Kropli Morza, wysunęła pazury i spięła mięśnie. Skoczyła na nią i wbiła kły w szaroniebieski grzbiet. Ta szybko obróciła się na grzbiet zrzucając z siebie napastniczkę.

Ruda lisica odskoczyła szybko jak tylko zdołała się podnieść. Kątem oka spojrzała, jak radzi sobie Zimna Rosa, miała ona ranę, na boku która krwawiła. Ziarno Drzewa jednak też krwawił, tyle że jego rana znajdowała się na karku.

Kropla Morza niemal od razu wykorzystała chwilę nieuwagi przeciwniczki i skoczyła na nią, zadając głęboką ranę na piersi. Iskra Ognia niemal natychmiast oddała gryząc szaroniebieską lisicę w łapę.
Tu Kropla Morza popełniła błąd. Spróbowała wyrwać łapę z uścisku. Ostre zęby bez problemu oderwały kawał skóry, futra i mięśni, który ruda zawodniczka od razu wypluła krzywiąc się lekko.

Kropla Morza zawyła z bólu, ale utrzymała się na łapach. Ziarno Drzewa tymczasem pokonał Zimną Rosę i teraz zaatakował Iskrę Ognia. Skoczył na nią i wgryzł się w jej kark. Zaczął orać pazurami jej plecy. Krzyknęła z bólu i rzuciła się na plecy chcąc go zrzucić z siebie. Ten stracił na chwilę dech puszczając ją. Iskra Ognia od razu to wykorzystała i podniosła się. Odskoczyła na parę metrów i zaczęła szybko oddychać.

Krew spływała jej po bokach. Musiała działać szybko. Skoczyła na Ziarno Drzewa, ale ten był na to gotowy. Uderzył ją pazurami w pysk, robiąc jej okropne szramy.

Upadła na ziemię, rozsypując piasek dokoła. Uderzyła głową w ziemię i nastała ciemność.

Serce Lisa Tom 1 Lisia Arena [Stara Wersja]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz