Jooheon bez żadnego słowa wyszedł ze swojej sypialni, spał w niej sam a raczej leżał, bez swojego aniołka nie potrafił zmrużyć oka co strasznie go denerwowało. Ostatnio Changkyun czuł się źle, był przerażony za każdym razem jak wampir dotknął jego skóry lub starał się zbliżyć. Hyunwoo stwierdził, że maluch Lee potrzebuje dużo spokoju i wsparcia, żeby poradzić sobie z traumą, która wyniszczała go od środka. Chłopak bał się własnego cienia a Joo nie mógł nawet do niego podejść, bo ten wybuchał panicznym płaczem. Młody Im dopuszczał do siebie tylko Shownu i Wonho, który czasem płakał razem z nim, widząc co się dzieję z mniejszym.
Wampira bolało, że jego maleństwo się go boi, że nie może go przytulić, zetrzeć łzy z czerwonych, wychudzonych policzków. Z jego słoneczkiem nie było dobrze, chłopak z trudem jadł swoje malutkie porcje, nie mając siły nawet, żeby wstać z łóżka. Kyun dostawał jakieś leki od Hyunwoo, którego również martwił jego stan, ponieważ zamiast wracać do zdrowia, to młodszy czuł się jeszcze gorzej. Wyglądało to jakby coś wysysało życie z młodego Im'a, który przez blisko kontakt ze śmiercią był bardziej odsłonięty na ingerencje mrocznych duchów, które podobno już teraz szeptały mu na ucho.
Shownu dzielił się swoimi przypuszczaniami z Joo, który był coraz bardziej przerażony tym wszystkim. Był zły na siebie, że nie może osłonić swojego skarba przed całym złem, które czekało na jego ciało. Ciało Changkyun'a było jak puste naczynie na duszę,która odeszła wraz ze śmiercią chłopaka. Opętanie przez inną duszę, odbierało ciało pierwotnemu właścicielowi. Nikt z nich nie chciał, żeby tak się stało. Nie mogli pozwolić by ktoś odebrał ciało, w którym kryła się wielką siła, którą tknął w nie Hyungwon przez potworny rytuał. To mogło by mieć opłakane konsekwencje, musieli coś z tym zrobić przed Przeklętą Nocą Dusz, kiedy to wszystkie duszę błądziły po ziemi, w poszukiwaniu ciała.
Zamyślony Joo zszedł na dół do kuchni, gdzie krzątał się nikt inny jak Son, przygotowujący jakieś dziwne eliksiry i inne podejrzane substancje. Wampir skrzywił się, widząc jak jakiś brudny śluz pełza w wielkim słoiku. Przez niezniszczalnego jego kuchnia zmieniła się w laboratorium,w którym przygotowywał dziwne specyfiki. Lee wolał nie wnikać dlaczego to robi lub dlaczego tak często używa wampirzej księgi, której prawie nie dało się rozczytać. Stary wampirzy język był cholernie skomplikowany przez swoją rozległość, której nie pojmowały już nawet najstarsze wampiry.
- Co to? - spytał niepewnie, wskazując na wielki słoik, gdzie pełzał ten wielki śluz, który co jakiś czas wydawał z siebie dziwny dźwięk, przypominający nieznośny rechot. - I czemu to jest w moim domu?
- To jest chromyk, jego ciało jest pokryte kwasem solnym, więc lepiej go nie dotykaj. Kiedyś był to zwykły kociak, nim znaleźli go Szaleńcy i Trochę się z nim zabawili. Ciężko było go znaleźć a jest mi potrzebny do jednego napoju. ((kwas do napoju? dobry pomysł))- odparł mężczyzna, mieszając coś w miedzianej misce, do której dodał iskrzący, fioletowy proszek. - mógłbyś podać mi butelkę z krwią chimery?
-Gdzie ty go znalazłeś? - spytał, podając mu buteleczkę z brunatną cieczą. Oparł się plecami o szafki, krzyżując dłonie na piersi i westchnął cicho. Cały czas myślał o swoim małym słoneczku, przy którym powinien być a mimo to nie mógł się nawet do niego zbliżyć.
- Na opuszczonej farmie przy Transylwanii, biedaczek zjadł całą ludzką rodzinę nim tak urósł, musiał mieć po nich straszną czkawkę. Musisz przyznać, że jest uroczy jak na rocznego chromyka. - powiedział Shownu, patrząc rozczulonym na małe obrzydlistwo, które wydało z siebie skrzekot. Joo z niedowierzaniem prychnął, nie mogąc uwierzyć w to co słyszał o tym śluzo podobnym czymś, o którym starszy mówił jak o dziecku. - swoją drogą, byłem dzisiaj u Kyun'a. Jest z nim już trochę lepiej ale nadal nie da się do niego dotrzeć. Próbowałem z nim porozmawiać ale nie odpowiedział ani razu. Zareagował tylko na wzmiankę o tobie. Może ty pójdź do niego?
-Rozumiem, jednak nie wiem czy to dobry pomysł. Ostatnio nie mógł się uspokoić po mojej wizycie. Nie chce go dodatkowo stresować swoją obecnością. -Mruknął Joo, patrząc ślepo w ten obrzydliwy słoik. Martwiło go, że może tylko pogorszyć wszystko swoją obecnością a tego nikt by już nie chciał. Już mieli wystarczająco problemów ze zdrowiem chłopaka.
- Musisz mu pokazać, że ci zależy. Obecna sytuacja jest dla wszystkich ciężka ale to Changkyun najbardziej na tym cierpi. W końcu to chodzi o niego. - powiedział Shownu, kładąc jedzenie na tackę, która była przeznaczona właśnie dla młodszego chłopaka, który potrzebował sporo wsparcia.
[Czasem się zastanawiam co ja mam w głowię, że wpadam na takie dziwne pomysły..]
CZYTASZ
Angel, don't go away {3} [Jookyun]
FanficTrzecia część trylogii pt: "Vampire's Angel" ~Nie posłuchał ostrzeżenia, teraz obaj mają kłopoty. Czy ktoś im pomoże i odnajdą spokój? Czy znów będą sobą? Ich czas się kończy a zegar wciąż tyka~ Ship: Jookyun występują: Seks, przemoc, krew, samooka...