Człowiek w czarnym płaszczu i kapturze wszedł do ciemnego budynku. Przeszedł przez kilka krętych korytarzy, po czym zawrócił do dużego pomieszczenia. Przy wejściu straż zagrodziła mu drogę, krzyżując miecze. Przez chwilę przyjrzeli się jego twarzy, po czym zabrali broń. Postać weszła do środka. W pomieszczeniu palił się kominek. Ściany i podłoga były kamienne, po środku stała czerwona kanapa, a obok stolik z winem. Na kanapie siedział wysoki, potężnie zbudowany mężczyzna.
- Witaj, Lurio. – rzekł, nawet się nie odwracając. – Napijesz się ze mną?
Postać zdjęła kaptur. Miała blond złote, średniej długości włosy.
- Nie, dziękuję. – odparła.
- Zrobiłaś to, co ci kazałem? – zapytał mężczyzna i wziął łyk wina z kieliszka.
- Tak, kobieta przywiązana do drzewa.
Mężczyzna odwrócił głowę i odsłonił żółte, wielkie zęby w krzywym uśmiechu.
- Doskonale. – ponownie łyknął napoju. Dziewczyna podeszła do kanapy.
- To co dalej? – zapytała niecierpliwie.
- Taka jesteś szybka? Gdy człowiek się spieszy, to diabeł się cieszy! – powiedział i roześmiał się głośno, jednak dziewczyna miała kamienną twarz.
- Chcę wiedzieć, co mi wymyśliłeś. – odparła twardo.
Mężczyzna spoważniał i wziął łyk czerwonego wina.
- Usiądź, to pogadamy. – wskazał jej miejsce obok siebie.
Luria przysiadła, jednak nadal nie traciła napięcia.
- Rozluźnij się, dziewczyno! – zawołał mężczyzna i objął ją mocno ramieniem, jednak ta szybko uwolniła się, wykręcając przy tym mu rękę.
- Au! Co ty robisz? – zapytał zdenerwowany.
- Gadaj, co mi przygotowałeś następnego. Mówiłeś, że to będzie coś specjalnego. Po co miałam porywać tą kobietę?
Mężczyzna uśmiechnął się ponownie. Wyciągnął rękę i wziął kawałek włosów dziewczyny, przyglądając się nim. Luria szybko chwyciła jego dłoń i cisnęła ją w dół.
- Uprzedzałam cię, byś tak nie robił! – rzekła ostro.
Ten westchnął, ale widząc błękitne, poważne oczy dziewczyny, wiedział, że ma odpowiedzieć.
- Dobra, słuchaj. – zaczął. – Chciałbym być najbogatszym na świecie. A najbogatszy jest tylko król, tak? No. Chcę zostać królem i władać całym naszy krajem. Jednak, tak po prostu nim nie zostanę, nie jestem żadnym krewnym. Więc jedyne, co mi pozostaje, to go zabić. – wyjaśnił.
- I? – zapytała dziewczyna.
Ten ponownie westchnął.
- I wykorzystam do tego ciebie.
Dziewczyna zamrugała.
- Mnie? Co? Jak?
Mężczyzna spojrzał na nią, zdezorientowany.
- A jak myślałaś? Ta, którą zaatakowałaś, była guwernantką. Król szukał najlepszej opiekunki dla swojego młodszego syna. Kobieta Elizabeth właśnie do nich jechała. – popatrzył przez chwile w górę, zastanawiając się, jak ma dalej opowiedzieć. – Wymyśliłem, że właśnie ty zostaniesz guwernantką.
- Że co słucham? – zapytała, nie wierząc w to, co właśnie usłyszała.
- Tak. Rozumiesz, bo gdy ty trochę popracujesz u nich jako opiekunka ich księcia, będziesz przez cały czas blisko. Jak naprawdę ci zaufają, zabijesz króla. Gdy wszyscy zbiorą się, by badać kto to zrobił, ty wpuścisz nas do miasta i je zaatakujemy. Zabijemy królewską rodzinę, a ja zawładnę miastem. Będziesz tak jakby ,,Koniem Trojańskim". – opowiedział dumny ze swojego wspaniałego pomysłu. ,
Dziewczyna zerwała się z kanapy.
- Nie zgadzam się.
- Lurio, ale to nasza szansa! Jak zostanę władcą, ty będziesz moją prawą ręką.
Luria pokręciła głową.
- To się nie uda. Po drugie, nie zamierzam być żadną guwernantką.
Mężczyzna zdenerwował się już na dobre i wstał.
- Nie, moja droga. Robisz to, co ci karzę, jasne?
- Nie. – odparła dziewczyna.
Mężczyzna odwrócił się, udając, że chce coś wziąć ze stolika, po czym zamachnął się i uderzył pięścią w twarz dziewczyny. Luria powoli się wyprostowała i zmierzyła go wściekłym wzrokiem. Z kącika jej ust ciekła krew.
- Widzisz, co będzie, jak się mnie nie posłuchasz? – zapytał mężczyzna. – Jeszcze jeden taki wybryk, to dostaniesz tak nożem.
Ponownie usiadł na kanapę. Siedział tak przez chwilę, po czym wściekle uderzył w kieliszek, który spadł na ziemię, a czerwony napój rozlał się na kamiennej podłodze.
- Idziesz tam jutro wieczorem i już. Ukradliśmy karetę. Dam ci woźnika i tak zwanego pomocnika. Możesz przedstawić się własnym imieniem i nazwiskiem, bo i tak nikt nie wie, że należysz do nas. Powiesz, że zastępujesz Elizabeth po tym, jak została ,,porwana". Zrobisz na nich jak największe wrażenie, by cię polubili. Podliż się też do małego księcia, ponieważ już dużo guwernantek uciekało z pracy, po tym, jaki jest okropny.
Luria patrzyła się na niego ze złością, jednak wiedziała, że nic już nie zrobi. Dołączyła do ,,Czarnych wilków", czyli najbardziej znanego i niebezpiecznego stowarzyszenia bandytów, gdy miała dziesięć lat. Dla kapitana Bentley'a był potrzebny ktoś mały, nie podejrzewany przez nikogo, więc wziął ją, gdy znalazł zbłądzoną w lesie. Luria wtedy mieszkała u pewnej rodziny, która zlitowała się nad nią i ją przygarnęła, bo straciła rodziców w wieku pięciu lat. Nie była tam jednak dobrze traktowana. Chociaż tutaj nie było o wiele lepiej, przynajmniej mogła tu walczyć, kraść, zabijać lub wykonywać inne rzeczy, wylewając w to całą swoją złość.
- No i co? – zapytał ostro kapitan, wyrywając ją z zamyślenia.
- Niech ci będzie. – rzekła przez zęby.
Mężczyzna zadowolony z siebie, rozsiadł się wygodnie na kanapie.
- No i świetnie.
Dziewczyna wytarła rękawem krew z ust.
- Kiedyś zemszczę się na tobie. – powiedziała.
- Hm, nie mogę się doczekać.
CZYTASZ
Guwernantka z mieczem
FantasyLuria należy do wielkiej grupy najniebezpieczniejszych przestępców ,,Czarnych wilków". Jest twarda, odważna, może się nawet wydawać, że bezlitosna, nie ma serca, ani uczuć. Pewnego dnia dostaje zadanie od przywódcy - ma zostać guwernantką w zamku dl...