#5

9 1 0
                                    

Pani profesor skinęła głową i dziewczyna opuściła komnatę. Wreszcie miała kilka godzin wolności. Na szczęście miała za zadanie tylko opiekowanie się księciem, nue musiała go uczyć Wyszła na zewnątrz. Ujrzała siedzącego na białej ławie Huttona.

- Czy ty w ogóle coś robisz oprócz siedzenia i jedzenia? – zapytała.

Hutton zamyślił się, po czym wzruszył ramionami.

- Pomagam tobie. – stwierdził.

Luria prychnęła.

- Ciekawe jak?

Hutton nie zwrócił uwagi na pytanie.

- Co tam u księcia NATHANIELKA? – spytał i uśmiechnął się.

Dziewczyna ciężko usiadła obok.

- Nic, uczy się. Jest po prostu niemożliwy. Za co Bentley dał mi taki los? – zapytała retorycznie. – Przecież zawsze wykonywałam nawet najgorsze zadania.

Hutton spojrzał na nią.

- Więc to chyba jest jedno z nich.

Luria wysłała mu wściekłe spojrzenie. Chudzielec przechylił głowę.

- Dlaczego ty nigdy się nie uśmiechasz? – zapytał z zaciekawieniem.

- Bo nie służę do rozśmieszania. – odparła dziewczyna i odwróciła głowę. Oparła ją o siedzisko ławki i zamknęła oczy.

Hutton zastanawiał się, czy ma jeszcze coś powiedzieć. Udało mu się odważyć.

- Yyy... Wiesz, kapitan wysłał mi dzisiaj rano orła. – oznajmił.

Luria otworzyła powieki i spojrzała na Huttona pytająco.

- Orła?

Hutton przytaknął.

- No tak, orła. Przyniósł mi list. – wyjaśnił. Widząc jednak niezrozumienie na twarzy Lurii, postanowił jeszcze wyjaśnić. – No, pamiętasz, jak Benthley miał takiego orła? Nauczył go przynosić listy.

Luria przypomniała. Kapitan ,,Czarnych Wilków" posiadał ptaka, który był mu bardzo posłuszny.

- No i? – zapytała.

- Przyniósł mi list z informacją, że po północy musisz przyjechać do kryjówki, a on ci coś przekaże. – opowiedział.

- Dziś? Po północy? – zapytała z niedowierzaniem. – Jak ja niby mam się z tąd wydostać? Tak po prostu, to bym jeszcze mogła, ale muszę wziąć konia, bo to jest daleko!

Hutton uciszył ją gestem ręki.

- Nie martw się, przy wejściu do lasu będzie na ciebie czekał nasz ,,woźnik" z koniem dla ciebie. Wydostaniesz się z komnaty przez okno, lub drzwi, no i wyjdziesz. Jak będziesz wracała, po prostu zostawisz wierzchowca woźnikowi i wrócisz. – opowiedział dumnie o jego własnym pomyśle.

Luria niepewnie pokiwała głową.

- No dobrze...

- A teraz, - Hutton wyciągnął dłoń. – Może zechcesz pójść na spacer po tym pięknym parku?

Guwernantka z mieczemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz