Sebix-kun wszedł na swoją klatkę i kilkoma szybkimi susłami znalazł się przy swoich drzwiach. Wszedł do mieszkania, a jego oczom ukazała się od razu matka gotująca ziemniaki. Była to osiedlowa rodzina inteligencka. Matka pracowała w pobliskim lewiatanie, a ojciec... Cóż może pomińmy tę kwestię i powiedzmy, że szukał pracy. Sebix-kun przeszedł korytarz i wszedł do salonu gdzie na kanapie leżał stary nienawalony i macał pilot poszukując przycisku ze stacją TVP. Sebix-kun usiadł na fotelu naprzeciw ojca i spojrzał mi prosto w oczy.
- Widziałem go ojciec. Jest tak jak mówiłeś, a nawet gorzej.
- Co żeś widział? Tą ciućme od Gay'ów?
- Jeszcze jak, ojciec. Nie tak żebym chciał go widzieć, nie? Ale kurde szedł.
- Ta rodzina to wrzód na dupie. Nawet 5 złoty nie dadzą na piwo.
Stary podniósł się z kanapy, a jego bebzol wypadł momentalnie z żonobijki. Poszedł w stronę kuchni po kolejne piwo. Gdy wrócił nie zastał w salonie Sebix-kuna, ale niezbyt go to przejęło i ponownie usadowił swoje cielsko dorodnego byczka na kanapie. Sebix-kun natomiast udał się do swojego pokoju, gdzie chował tajne rzeczy takie jak wątpliwej jakości i sprawności kradziony wraz z ziomkami rower i kilka kos. W jego głowie kłębiło się wiele myśli. Myślał o spotkaniu z Gay-chanem i o jego bezczelności, okropnej walizce i włosach na głowie. Bo umówmy się ale każdy szanujący się facet ma łysy łeb. To świadczy o męskości, tak?
Sebix-kun wypalił jednego papierosa, potem drugiego i trzeciego. Ten cały Gay-chan totalnie wyprowadzał go z równowagi. Gdy wreszcie skończył rozmyślać i wyzywać w myślach tego okropnego chłopaka, nieoczekiwanie zasnął. Myślenie to niestety wymagająca i męcząca czynność. Jego sen był dziwny. Śniło mu się natomiast, że wrócił do domu, oznajmił ojcu, że widział miejscowego degenerata, zasnął u siebie w pokoju, poczym wstał, wyszedł z domu w celu zakupienia piwerka i gdy tylko wyszedł z klatki natknął się na zdyszanego Gay- chana, który rzucił się w jego ramiona ze wzrokiem pełnym miłości.
Gdy Sebix-kun się obudził, zorientował się, że jest zupełnie ciemno. Prawdę mówiąc była ledwo 16.30 no ale grudzień zobowiązuje do mroków egipskich.
- Wtf?! Co to miało być jasna cholera?! - krzyknął zlany potem, po czym po krótkiej chwili uspokoił się i zmarszczył brwi przypominając sobie że był umówiony z ziomkami z blokowisk.
- Czas na małe łowy - szepnął Sebix-kun. Wraz z osiedlowymi kolegami późnymi nocami wypatrywali potencjalnych osób, które postawiłyby im piwsko za kilka miłych gróźb. Sebix szybkim krokiem wyszedł z pokoju zabierając ze sobą jedną z kos. Przeszedł korytarz i krzyknął w stronę salonu, że wychodzi i chwilę po tym nie było go już w mieszkaniu. Gdy schodził po schodach natknął się na starą Panią Opieprzalską, która gdy tylko zobaczyła Sebix-kuna zaczęła coś psioczyć pod nosem. Sebix-kun nie zwrócił na to uwagi i po chwili wyszedł z klatki, jednak gdy skręcał w jedną z podejrzanych i ciemnych uliczek, w które normlanie nikt o zdrowych zmysłach się nie zapuszcza. Zza zakrętu wprost na niego wbiegł Gay-chan. Sebix- kun odepchał od siebie niedawno poznanego worga i ze zdziwiniem spojrzał na jego zdyszaną twarz. Od razu przypomniał swój sen i uciekł tak szybko, że Gay-chan nawet nie zdążył porządnie przestraszyć się czekającego go, jak się spodziewał, ostrego wpie***lu.
- S-Sebix-kun...?
CZYTASZ
Sebix- kun i Gay-chan: romans zakazany
RomanceCo stanie się gdy warszawski dres spotka na swojej drodze nieśmiałego chłopaka? Czy spór rodzinny będzie w stanie powstrzymać palące od środka słodkie uczucie miłości? Jak potoczy się ta historia?