Obudził mnie przyjemny chłodny, otulający powiew powietrza. Nie otwierając oczy szybko przeanalizowałam wczorajszy wieczór. Czułam się fatalnie , zarówno fizycznie jak i psychicznie. Już dawno nie wypiłam takiej ilości alkoholu , na samo wspomnienie robiło mi się słabo. Uchylając powieki szybko zdałam sobie sprawę że nie jestem u siebie , świadczył o tym nieznany mi dotąd wystrój wnętrza. Ignorując nadchodzące mdłości rozejrzałam się wokoło. Pomieszczenie sprawiało raczej ponure wrażenie , wszędzie królowała zgniła zieleń , nawet zasłony były w niej skąpane. Ktoś kto projektował ten pokój musiał mieć fantazję, pomyślałam. Mimo wszystko kryształowy żyrandol i stojąca w kącie złota rzeźba dawała do zrozumienia że właściciel musiał być bogaty. Jak dobrze że ktoś włączyć klimatyzację i zasunął zasłony, było tak przyjemnie chłodno aż nie chciało się wstawać. Nie trudno było się domyślić że jestem u Marcusa , to w końcu on wczoraj okazał się rycerzem na białym koniu i uratował przed całkowitym upokorzeniem w klubie. Wzdychając ciężko popatrzyłam po sobie. Wciąż miałam na sobie wczorajsze ciuchy, czyli nikt mnie nie dotykał. Dźwięk otwieranych drzwi zwrócił moją uwagę. Do środka weszła młoda , jasnowłosa dziewczyna i z lekkim uśmiechem skierowała się w moją stronę.
- Dobrze że już wstałaś, Marcus czeka ze śniadaniem.
Odwzajemniłam jej uśmiech. Właściwie nie miałam ochoty nic jeść, woda ! Tak tylko tego potrzebowałam.
- Ale ja nie mam ochoty na śniadanie, najlepiej będzie jak nie będę już nadwyrężać gościnność pana domu.
Odparłam. Nie miałam ochoty widzieć Marcusa. Jedynie zapomniałam tej czarnowłosej zdziry która wczoraj mu towarzyszyła. W sumie po co mnie zabierał ze sobą skoro miał ją?. Dziewczyna z uśmiechem sięgnęła po pilot znajdujący się na komodzie. Dźwięk rozsuwanych zasłon zwrócił moją uwagę , dostrzegając to co kryło się za nimi wprawiło mnie w niemały szok. Całą szerokością ciągnęły się okna , a za nimi piękny skąpany w słońcu ogród. Naprawdę wyglądało to wspaniale. Ktoś przykładał dużo pracy aby o to zadbać bowiem ogród był ogromny. Zdecydowanie zmieniłam zdanie co do pokoju , już nie był taki ponury jak wydawało mi się na początku.
- Proszę za mną , pan Marcus nie lubi czekać.
Dziewczyna zupełnie zignorowała to co powiedziałam wcześniej , jakby wcale nie brała pod uwagę że nie zjawię się na śniadaniu . No tak , miała za zadanie mnie sprowadzić i chyba nie chciała rozgniewać swojego szefa ?. No bo chyba tutaj pracowała.
- Ok..
Z westchnieniem zawlokłam ciało z łóżka i na boso udałam się za nią. Z zaciekawieniem, rozglądając się dookoła maszerowałam niczym cień dziewczyny , nie chcąc odstąpić jej nawet o krok. Zachodziło prawdopodobieństwo że w tym labiryncie mogłam się zgubić. Nagle dziewczyna przystanęła a ja omal na nią nie wpadając rozejrzałam się dookoła. Jadalnia była naprawdę ogromna , jak jakiś pałac . Chyba Marcus musiał urządzać tutaj przyjęcia, taka naszła mnie pierwsza myśl. Dopiero po chwili zauważyłam Marcusa , który niewzruszony moją obecnością zajmował jedno z krzeseł i czytając gazetę nawet się nie przywitał. Dreptając po zimnych płytkach, przysiadłam na jednym z krzeseł w bezpiecznej odległości. Wlepiając wzrok w mężczyznę czekałam na jego reakcję. Na syto zastawionym stole, znajdowały się same pyszności. Szkoda że czułam się tak kiepsko bo chętnie spróbowałbym tak świetnie wyglądające przekąski.
- Jedz.
Jego głos rozniósł się echem , wzrok zaś spoczął na mojej twarzy. Mimowolnie napięłam mięśnie patrząc jak odkłada gazetę.
- Nic nie przełknę.
Odrzekłam sięgając po sok który akurat miałam pod ręką.
- Za dużo alkoholu ?
Kpiąc sobie zew mnie mężczyzna upił łyka z filiżanki. Wyglądał na wypoczętego. Szkoda że ja wyglądałam tak kiepsko.
- Tak , zdecydowanie za dużo wypiłam.
Wypijając jednym haustem sok , w myślach przeklnełam mój wczorajszy brak umiaru.
- Miałam inne plany na resztę wieczoru ale je popsułaś.
Uśmiechając się kpiąco lustrował mnie wzrokiem.
- Myślę że wczorajsza koleżanka dotrzymała Ci towarzystwa.
Odparłam starając się zachować kamienny wyraz twarzy. Twarz mężczyzny przybrała rozbawiony wyraz. Jakby rozmawiał z rozkapryszoną dziewczynką.
- Właściwie ..
Zaczął
- Wolałbym twoje towarzystwo.
Unosząc wzrok przez moją twarz przemknął cień zaskoczenia.
- Muszę wracać do pracy , auto które Ci kupiłem czeka przed wejściem .
Mężczyzna upił ostatni łyk kawy i skinął głową na pożegnanie.
CZYTASZ
Rose
RomansZdrada , romans , miłość , mafia. Nadia oszukana przez najbliższą osobę, trafia w sam środek strzelaniny. Ledwo uchodzi z życiem i wpada w ręce niebezpiecznego Marcusa. Mężczyzna składa dziewczynie propozycje. Czy Nadia będzie w stanie stawić czoła...