Rozdział 3

89 2 0
                                    

Obudził mnie dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi. Utrzymując wciąż zamknięte powieki przeanalizowałam skołtuniałe myśli. Moje ciało leżało na czymś miękkim i czułam się jakbym wybudziła się ze snu zimowego. Byłam lekko otumaniona i nie do końca zdawałam sobie sprawę co się stało. Najprawdopodobniej zostałam czymś odurzona. O dziwo na tą myśl zachowałam spokój. Nie było sensu wariować i panikować skoro mój los leżał w rękach tych ludzi . Nie miałam już szansy zmienić swojego położenia, było za późno. Zebrałam myśli i lekko uchylając powieki natrafiłam na stalowe spojrzenie nieznajomego mężczyzny. Człowiek ten był chyba najprzystojniejszym facetem jakiego widziałam kiedykolwiek w swoim życiu. W jednej sekundzie wszystkie myśli wyparowały z mojej głowy. To że był przystojny to jedno , zapewne nie jednego faceta można było określić mianem ciacha , ten facet jednak był czymś więcej. Jego twarz wyrażała lodowatą obojętność , oczy z uwagą wpatrywały się w moją osobę . Siedział oparty w fotelu, ubrany zapewne w jakiś drogi garnitur bowiem takie widziałam tylko gdzieś w gazetach. Nawet Adam nie wyglądał tak dobrze w garniturze mimo że tez do brzydkich nie należał. Mało tego facet ten roztaczał w około siebie taką dziwną aurę niebezpieczeństwa i seksapilu. Przeklnełam powoli ślinę czekając na jego ruch. Domyśliłam się że nie bez powodu znajdował się tutaj ze mną i zapewne też jego obecność tutaj zwiastowała kłopoty .
-Hmm..
Zaczął na co mimowolnie przez moje ciało przeszedł dreszcz. Boże , jak to możliwe że reagowałam w taki sposób na obcego mężczyznę. Ach , to pewnie dlatego że wyglądał niczym grecki Bóg.
- zastanawiam się jak Ci się udało to przeżyć, wiesz... obserwowałem Cię wtedy i to chyba cud że żadna kula Cię nie dosięgła.
Otworzyłam szerzej oczy na jego słowa. Może nie będzie tak źle.
-mam szczęście
Odparłam zachrypniętym głosem.Meżczyzna poprawił się w fotelu kontynuując.
-Zdążyłaś poznać już Raphaela. Wybacz że potraktował Cię tak ostro.
I co mu miałam na to odpowiedzieć. Może lepiej po prostu nic się nie odzywać i czekać na rozwój sytuacji.
-Znalazlas się w złym miejscu o złej porze i nie wiem co powinienem z Tobą zrobić.
Drgnęłam lekko próbując poprawić się na łóżku. Czułam odrętwienie całego ciała.
-Może powinieneś zapomnieć o mnie i po prostu wypuścić. ?
Odparłam . Mężczyzna zaśmiał się na moje słowa co odrobinę zmieniło jego wyraz twarzy na bardziej przyjemny.
-A gdzie się udasz skoro rozstałas się z Adamem ?
I tu miał rację. Nie miałam gdzie się podziać. Jedną szansą było to że przenocuje mnie Roksana ale biorąc pod uwagę jej zawód zapewne mieszanie z nią nie był dobrym pomysłem, ponadto nie chciałam jej się narzucać i tak przez tą wycieczkę do klubu niemalże nie straciła przeze mnie życia. Dopiero teraz dotarł do mnie ten fakt. Przez tą głupią zabawę w detektywów moja przyjaciółka mogła stracić życie, gdyby tak się stało nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.
-Nadia
Ostry ton sprowadził mnie na ziemię. Znał moje imię. No tak , w końcu przecież facet który wydaje tyle kasy na garnitur mógł dowiedzieć się o mnie wszstkiego. Za pieniądze można mieć wszystko. Uniosłam spojrzenie na twarz mężczyzny.
-Ja nie znam twojego imienia.
Powiedziałam obserwując jego reakcje. Miałam tylko nadzieję że moje wścibstwo nie przysporzy mi kłopotów. Chciałam po prostu stwarzać pozory przyjaznej osoby , może dzięki temu facet uzna mnie za niegroźną i po prostu wypuścić.
-Mam na imię Marcus
Na jego odpowiedź dostałam paraliżu ciała. Marcus ... A czy to nie ten mężczyzna o którym mówiła Roksana? Na którego imię zareagowała tak nerwow? Tak to zapewne ten sam Marcus. Mężczyzna przypatrywał się mojej reakcji z nieukrywaną satysfakcją. Musiał dostrzec jak bardzo się wystraszyłam i ewidentnie podobała mu się moja rekacja.
-Widze że moja reputacja mnie wyprzedza.
Zaśmiał się gardłowo i ponownie jego twarz przybrała lodowatą obojętność. Nie wiedziałam jak dalej pociągnąć tą rozmowę , miałam jedynie jedno najważniejsze pytanie.
- co teraz ze mną będzie?
Drżący głos odbił się od ścian
-Mam pewien pomysł który mógłby nawet Ci się spodobać..
Odparł tajemniczo , nie przerywając mu czekałam na kontynuację
-Jestem właścicielem klubu w którym szukają kelnerki, mógłbym Cię tam zatrudnić i przy okazji mieć na oku.
Zaskoczył mnie tą propozycją i nie ukrywałam tego. Chciał mnie zatrudnić? No tak , pewnie dzięki temu chciał mnie obserwować abym przypadkiem nie udała się na policję. Oczywiście nie byłam głupia , policja współpracowała z takimi ludźmi i gdybym wydała to czego byłam świadkiem napewno znaleźli by mnie w worku na środku Tamizy. W sumie musiałam przyznać że nie był to zły pomysł. Zrezygnowałam ze studiów które opłacał mi ojciec i zaczęłam spotykać się z Adamem u którego zamieszkałam. Do niego nie mogłam już wrócić a Roksana miała małe mieszkanko gdzie często przewijali się mężczyźni i nie było szansy abym została tam na dłużej. Dzięki pracy w klubie mogłam wynająć sobie jakiś mały pokój.
-Klubem zarządza Raphael ale nie musisz się o niego martwić...
Kontynuował.
-Nie będzie już takiej sytuacji jak ostatnio, jeśli oczywiście będziesz grzeczna.
Błysnął śnieżnobiałymi zębami w lekkim uśmiechu. Jezu , ten facet jest Boski jak się uśmiecha. Skinęłam głową jakby automatycznie. Miałam mętlik w głowie.
-Jestem zaskoczona twoją propozycją ale chyba nie mam innego wyjścia jak się zgodzić.
Tak właśnie było , nie miałam innej szansy , no chyba że wrócić do Polski do apodyktycznego ojca i wrednej macochy. Nie było szans abym chciała tam wrócić , już wolałam pracować w klubie .
- Podjęłaś mądrą decyzję.
Rzekł podnosząc się z fotela. Był wysoki , co najmniej 190 wzrostu jak nie więcej a do tego szeroki w ramionach i ... Potrząsnełam głową aby wyzbyć się niedorzecznych myśli.
-Ktos na ciebie czeka w salonie.
Uniosłam na niego pytające spojrzenie.
-aa i Nadio..
Zaczął stojąc już w drzwiach.
-Mam nadzieję że nie będzie już z tobą kłopotów bo uwierz że nasze kolejne spotkanie w takich okolicznościach może być dla Ciebie..
Urwał na sekundę jakby szukając odpowiednich słów.
- .. bolesne.
Powiedziawszy to zamknął drzwi i tyle go widzieli.
Nie minęło nawet 10 sekund drzwi ponownie się otworzyły a w nich stanęła moja przyjaciółka. Na jej widok ogarnęła mnie ulga. Po takich przejściach widok tak znajomej twarzy uspokoił moje nerwy.
-Ale się martwiłam.
Zaczęła Roksana przysiadając na moim łóżku . Jej wzrok błądził po mojej twarzy jakby w poszukiwaniu oznak przemocy.
-A ja prawie dostałam zawału przez to wszystko.
Odpowiedziałam w języku Polskim.
-Po cholerę my jechałyśmy do tego klubu... Po co nam to było
Zrezygnowana przytuliłam Roxi a ona odwzajemniła mój uścisk.
-Najwazniejsze że nic nam się nie stało i że Marcus zareagował tak łagodnie.
Zadrżałam na dźwięk imienia mężczyzny.
-Musisz mi opowiedzieć kto to właściwie jest bo teraz będzie moim szefem.
Na moje słowa przyjaciółka popatrzyła na mnie nie dowierzając
-Co do cholery?
Niemalże krzyknęła ale przypominając sobie przez co przeszłam natychmiast sciszyła głos.
-Jak to będziesz u niego pracować?
Pokiwałam głową wyjaśniając jej całą rozmowę z mężczyzną. Była ewidentnie w szoku i cały czas jakby niedowierzajac pytała czy aby napewno nic mi nie zrobili. Odpowiedziałam jej wszystko ze szczegółami co miało miejsce gdy się rozdzieliłyśmy. Ona za to nie szczędziła mi histori o Marcusie dzięki temu wiedziałam jakim niebezpieczeństwem jest ten facet. Opuściłyśmy hotel w którym jak później okazało się znajdowałam i Roksana zabrała mnie do siebie do mieszkania gdzie miałam spędzić kilka dni zanim znajdę coś swojego. A więc Marcus był człowiek którego moja przyjaciółka znała jedynie z opowieści, sama nigdy nie miała okazji wcześniej go spotkać. Według niej mężczyzna ten sprowadzał narkotyki do UK i prowadził wiele klubów , hoteli w całym Londynie i poza nim . Był człowiekiem którego wszyscy się bali ze swiata Roksany . To była po prostu mafia . Miał dużo wpływów i kontaktów przez co zadzieranie z nim było błędem . No to miałam ogromne szczęście że ze mną obszedł się tak łagodnie.

Kilka godzin później gdy odpoczywałam na kanapie śledząc to co działo się na ekranie telewizora dostałam sms. Wiadomość była od nieznajomego numeru a jej treść to krótka informacja z nazwą klubu i godziny o której miałam się w nim znaleźć. Nie miałam pojęcia skąd oni mieli mój numer ale najwyraźniej dla nich nie ma rzeczy niemożliwych. Czyli jutro 21 miałam zacząć pracę. Na szczęście po sprawdzeniu postcode okazało się że nie miałam daleko dojeżdżać. Metrem zaledwie 20 minut. To świetna informacja bo nie musiałam szwędać się nocami metrem połowę Londynu. Roksana znała to miejsce ponieważ czasami zabierali ją tam klienci. Klub ten o nazwie Rose był według niej spokojną dyskoteką gdzie wpuszczani byli raczej bogaci mężczyźni , podobnie jak kobiety . Na moje pytanie a skąd oni wiedzieli czy ktoś jest bogaty , Roksana wyjaśniła mi że po prostu trzeba mieć kartę członkostwa aby się tam dostać. Więc ludzie odwiedzający Rose nie byli przypadkowi. Odetchnęłam z ulgą na myśl że nie będę musiała się użerać z jakimiś naćpanymi klientami. Ale czy faktycznie nie będę musiała ?

Rose Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz