Rozdział 2

23 1 0
                                    

Lot minął nam w miarę szybko. Poczułam jak ktoś delikatnie szturcha mnie łokciem, więc postanowiłam zobaczyć kim był osobnik przeszkadzający mi w spaniu. I jak się okazało był to nikt inny jak mój brat.

- Czego ? - mruknęłam ospale.

- Spójrz za okno. Niedługo będziemy lądować. - kiwnął na okno, a ja postanowiłam zobaczyć ten jakże "ciekawy widok" i o kurwa. Widok był cudowny. Po chwili usłyszeliśmy, że samolot wkrótce będzie lądował i zostaliśmy poproszeni o zapięcie pasów. Po niespełna pięciu minutach poczuliśmy turbulencje. Złapałam się mocno fotela. I zacisnęłam powieki. Siedziałam tak do momentu, aż samolot nie wylądował. Wtedy otworzyłam oczy i spokojnie już odpielam pas. Zebrałam wszystkie swoje rzeczy. I udałam się do wyjścia z samolotu.

Na lotnisku odebraliśmy razem z Mikem nasze bagaże i udaliśmy się do wyjścia. Gdy tylko przekroczyliśmy próg lotniska uderzyła w nas fala gorąca. Przed wejściem czekał na nas starszy siwy mężczyzna, ubrany w białą koszulę na krótki rękaw i w granatowych spodniach. Na głowie miał kapelusz i okulary przeciw słoneczne. Stał bokiem do nas i kończył palić papierosa.
Uśmiechnęłam się na jego widok i od razu ruszyłam w jego kierunku.

- Dziadek! - krzyknęłam radośnie, mężczyzna od razu odwrócił się w moją stronę. Rzucił papierosa na ziemię, którego od razu zdeptał. Uśmiechnął się i rozłożył ręce do uścisku, w którym znalazłam się po chwili. - Tęskniłam

- Ja za tobą też myszko. - zaśmiał się - Gdzie jest Mike?

- Tam stoi - wskazałam na Mike, który właśnie do nas podszedł i również przywitał się z dziadkiem. - Babcie nie przyjechała razem z tobą?

- Pojechała na zakupy dwie godziny temu, bo jak powiedziała w domu nie ma nic do jedzenia, a dzieci są w drodze i na pewno są strasznie głodne. - zaśmiał się dziadek, a my razem z nim.

- Cała babcia - skomentowałam.

Podeszliśmy razem do auta i spakowaliśmy nasze walizki do bagażnika. Zajęliśmy miejsca w aucie i ruszyliśmy w kierunku domu dziadków. Przyglądałam się widokom za oknem. I nie mogłam uwierzyć, że jestem w Los Angeles. Zawsze to dziadek z babcią przyjeżdżali do nas.
Zrobiło mi się trochę ciepło, więc postanowiłam rozpiąć bluzę. Mike razem z dziadkiem pochłonięci byli rozmową. Więc postanowiłam napisać Alex i Troyowi, że jestem na miejscu.

Od: Troy
Chcę zobaczyć po twoim powrocie masę zdjęć Suko xx

Od: Alex
Przywieź pamiątkę

Uśmiechnęłam się pod nosem. I napisałam do mamy.

Do: Mama
Jesteśmy już na miejscu. Właśnie jedziemy do domu z dziadkiem.

Od: Mama
Cieszę się, pozdrów dziadków ode mnie.

Zablokowałam telefon i ponownie zaczęłam podziwiać widoki za szkłem.

Nim się spostrzegłam byliśmy na miejscu. Okolica była spokojna, domki były podobne do siebie, takie typowe amerykańskie. Normalnie jak z filmu.
Dziadek zaparkował samochód na podjeździe.

Wszyscy razem opuściliśmy auto. Zabraliśmy bagaże i skierowaliśmy się w stronę domu, gdzie czekała na nas babcia. Po przekroczeniu progu, do naszych nozdrzy dostał się zapach domowego obiadu. Od razu poczułam jak żołądek robi fikołki z głodu. Odstawiliśmy nasze walizki i zdjęliśmy buty. Pomaszerowałam w stronę przepysznego zapachu i dotarłam do kuchni, gdzie rządziła ciemnowłosa ukochana kobietka. Oczywiście była odwrócona plecami i skupiona na swoim zajęciu, więc nawet nie zorientowała się kiedy weszliśmy do domu. Podeszłam do niej po cichu. Wyjęłam jej z ręki nóż i odłożyłam na bok. Spojrzała na mnie, a jej oczy rozszerzyły się na mój widok.

The Pure CaseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz