Z okazji Walentynek wrzucam wam nowy rozdział! Mam nadzieję, że wam się spodoba. Miłego czytania robaczki xx
°°°°
W łazience ubrałam spodnie i przemyłam twarz wodą. Luke pozwolił zostać mi w jego koszulce, bo moja cała przesiąknięta była ogniskiem. Włosy związałam w wysokiego kucyka. Bolała mnie głowa przez spożyty wczoraj alkohol. Pomasowałam skronie i gotowa zeszłam na parter.
Na dole zastałam idealny porządek. Nie było śladu po wczorajszej imprezie. Weszłam do salonu, gdzie na kanapie siedział Mike, Gabriela, Noah i Harry. W kuchni kręciła się Jade z Lukiem. Wszyscy wyglądali na ledwo żywych. Przywitałam się po przez powiedzenie głośnego hej, po czym zajęłam miejsce na sofie.
Gdyby nie fakt, że co chwilę czułam na sobie spojrzenia, było by wszystko w porządku. Spojrzałam na Luka, który puścił mi oczko, przygryzając przy tym dolną wargę.
Do salonu weszła Tessa, zajęła miejsce na fotelu po przeciwnej stronie. Z jej twarzy wyczytałam, że miała ostrego kaca, a przy tym była wkurwiona.
- Czemu masz na sobie koszulkę Luke? - plunęła jadowicie. Czułam jak na moje policzki wkradł się rumieniec.
- Pozwoliłem jej w niej zostać - wyprzedził mnie Luke z odpowiedzią, nie odrywając oczu od swojego zajęcia.
- Zostać? - Tessa razem z Gabrielą odezwały się równocześnie. Wszystkie oczy padły na mnie, a moje policzki w sekundzie przybrały czerwony kolor. Czułam jak ktoś zabija mnie wzrokiem.
- Spała w niej - rzucił, spoglądając w moim kierunku.
Żeby cię kurwa szlag.
- Skąd wiesz w czym spała? - warknęła Tess. Widziałam jak brew Mike'a wystrzeliła w górę.
Mam przejebane..
- Spałem razem z nią - wzruszył ramionami. W tym właśnie o to momencie, mordowałam go w mojej głowie.
- Czy wy.. - zaczęła Perrie, wiążąc swoje długie, blond włosy w niechlujnego koka.
Nie komfortowe pytania i domysły - czas start.
- Nie ważne - wtrącił się Luke. Stawiając na zastawiony stół porcelaną, szklany półmisek - Chodźcie jeść.
Wszyscy posłusznie wstali i zajęli miejsce przy dużym stole, na którym znajdowało się sporo przygotowanych potraw przez Luke i Jade. Bardziej przez Jade. Byłam zła na Luke'a za postawienie mnie w złym świetle, ale jednocześnie wdzięczna. Wiem, że nie starczyłoby mi odwagi na tą wymianę zdań z Tess. Miałam nadzieję, że wszyscy zajmą się tak bardzo jedzeniem i zapomną o tej krótkiej aczkolwiek niezręcznej rozmowie.
Zajęłam miejsce przy stole pomiędzy Lukiem, a Niallem. Nałożyłam sobie jedynie sałatkę. Jakoś nie byłam głodna. Może z powodu kaca, albo tej dziwnej atmosfery. I chyba byłam jako jedyna, która ją odczuwałam. Wzięłam kilka kęsów sałatki do ust.
- Powiedz Mimmi co zaszło między tobą a Lukiem? - odezwała się Tess, przewróciłam oczami, bo miałam jej już dość.
- Może ty lepiej powiedz jak spędziłaś noc? - odezwała się po raz pierwszy tego dnia Jade.
- Kurwa czy możecie znaleźć sobie inny temat? Nie mam zamiaru słuchać o tym kto z kim spał podczas posiłku - wtrącił się zirytowany Noah.
- Kochanie, nie denerwuj się. - rzuciła Jade, posyłając mu buziaka w powietrzu. - Zawsze rozmawiamy o..
- Odpuść - jęknął chłopak, przerywając brunetce. Można było wyczuć, że między tą dwójką jest coś niewyjaśnionego. I chyba byłam jedyną osobą, która to zauważyła.
CZYTASZ
The Pure Case
FanfictionLuke Laurel - nigdy nie był grzecznym chłopcem, tatuaże, narkotyki, sex, imprezy. To zdecydowanie jego żywioł. Zawsze w centrum uwagi. Mimmi Kelly - typowa grzeczna dziewczyna, nie uczęszczająca na jakiegokolwiek rodzaju imprezy. Zawsze trzymającą...