Impreza trwała w najlepsze. Niektórzy byli już tak pijani, że nie zwracali uwagi kompletnie na nic. Podeszłam do stołu z alkoholem i zrobiłam sobie kolejnego drinka z rzędu. Nie chciałam się upić, więc robiłam je słabe. Do stolika podeszła jakaś rudowłosa dziewczyna. Wyglądała jak siedem nie szczęść. Spytałam ją czy wszystko w porządku. Nie stety nie uzyskałam odpowiedzi. Wzruszyłam jedynie ramionami i ruszyłam w stronę ogrodu trzymając w ręku, czerwony kubek z alkoholem.
Udało mi się ominąć pijaną młodzież. Oddaliłam się parę metrów. Znalazłam pojedynczy leżak, który znajdował się w ogrodzie. O ile moje oczy nie wprowadzały mnie w błąd przez słabe oświetlenie.
Zajęłam miejsce i ułożyłam się wygodnie. Upiłam swojego trunku, opierając głowę o oparcie i spojrzałam w niebo. Niebo było bezchmurne, pełne gwiazd. Widok był niesamowity. Niestety, w mieście nie było to możliwe. To znaczy, można było zobaczyć gwieździste niebo, lecz to nie było to samo. Tutaj widok nie był przyćmiony przez światła z ulicznych latarni. Mogłam przyjrzeć się różnym konstelacjom. Krótko mówiąc zobaczyć wszystko to czego nie można było dostrzec w mieście.
Wpatrywałam się w ten widok. Do momentu, aż nie usłyszałam chichotu. Odwróciłam się w tamtą stroną, a moim oczom u kazała się jakaś para. Dziewczyna opierała się plecami o budynek, a przed nią stał jakiś chłopak. Przewróciłam oczami na ten widok i wypiłam zawartość z kubeczka, który znajdował się w mojej dłoni do dna. Wstałam z leżaka, kiedy miałam już ruszyć w kierunku domu. Dziewczyna się odezwała.
- Ej ty - podeszła bliżej mnie, więc spojrzałam w jej stronę. - Mimmi? Co ty tu robisz? - zdziwiła się, tak samo jak ja. Nie spodziewałam się jej tutaj. Gabriela ubrana była w czarne shorty i białą koszulkę.
- Podziwiam widok. - wskazałam na gwieździste niebo, brunetka się zaśmiała. Wydawała się być lekko wstawiona.
- Jest zajebisty. Chodź musimy się napić. - rzuciła radośnie - Przedstawię cię moim znajomym.
Przewróciłam oczami, bo jakoś nie miałam ochoty poznawać kolejnych ludzi tego wieczoru.
- Poznałam zajebistego przystojniaka - szepnęła i wskazała na chłopaka, który właśnie się do nas zbliżył.
- Mike? - zdziwiłam się.
- Mimmi? - zapytał, w tym samym momencie co ja. - wszędzie cię szukałem. Przepadłaś jak kamień w wodę.
- Hola, Hola. Ty wy się znacie? - odezwała się oszołomiona brunetka.
- To mój starszy brat - mruknęłam, a ona jedynie kiwnęła głową na znak, że zrozumiała.
Nic się nie odzywając, ruszyliśmy w stronę alkoholu. Ludzi było mniej niż przedtem. Każdy zrobił sobie drinka. I ruszyliśmy razem w stronę ogniska, przy którym siedziało kilka osób. Jak się okazało. Siedziała tam Jade, Perrie, jakiś blondyn, szatyn i brunet.
- Hej, chciałabym wam kogoś przedstawić - odezwała się Gabriela wskazując na mnie. - To jest Mimmi, siostra Mike'a, którego już znacie. To jest Niall, Zayn i Noah. - wskazała po kolei na chłopaków. Niall to niebieskooki blondyn z zaczesaną fryzurą do góry, ubrany w czarne rurki, białą koszulkę i supry. Zayn, szatyn o bursztynowych oczach i mocnych rysach twarzy. Na sobie miał czarne rurki z przetartymi kolanami i czarną koszulkę z nadrukiem Batmana. A brunet siedzący obok to Noah z kompletnym nieładem na głowie, koszulką z nadrukiem i jeansami z przetarciami na kolanach. Uśmiechnęłam się do nich ciepło. Kiedy miała już przedstawić mi dziewczyny. Jade ją wyprzedziła.
- My się już znamy - uśmiechnęła się - gdzie ty zniknęłaś? - zmarszczyła brwi
- Kręciłam się tu i tam, pijąc przy tym - rzuciłam i usiadłam na jednym z wolnych miejsc. To samo uczyniła Gabriela z moim bratem.
CZYTASZ
The Pure Case
FanfictionLuke Laurel - nigdy nie był grzecznym chłopcem, tatuaże, narkotyki, sex, imprezy. To zdecydowanie jego żywioł. Zawsze w centrum uwagi. Mimmi Kelly - typowa grzeczna dziewczyna, nie uczęszczająca na jakiegokolwiek rodzaju imprezy. Zawsze trzymającą...