Rozdział 1

53 3 0
                                    

Dragosz


Mruknąłem niezadowolony, gdy rudowłosa turystka położyła głowę na mej piersi, wtulając się pod moim ramieniem i ograniczając tym samym moje ruchy. Liczyłem po cichu, że już zasnęła, a ja niepostrzeżenie będę mógł się wyrwać z jej sypialni. Nie pamiętałem nawet, jak miała na imię, ale od kilku dni chętnie zabierała mnie do swojego hotelu, gdy przypadkiem spotykaliśmy się parę razy w lokalnym barze.

W Tasmanii z roku na rok przybywało bogatych turystów. Najchętniej zjawiali się jednak w lecie, bo pomimo że wyspa należała do Australii, to bywało tutaj dużo chłodniej, a zimą padał nawet śnieg. Od grudnia do lutego cieszyliśmy się najwyższą temperaturą, a chętni przygody z naturą przyjeżdżali podziwiać rezerwaty i parki narodowe znajdujące się na światowej liście UNESCO 1. Pragnęli także wdychać najczystsze powietrze na całym świecie, jak i również spotkać... samego diabła.

Westchnąłem i zakryłem wolną dłonią twarz, musiałem cierpliwie poczekać, aż dziewczyna grzecznie zaśnie, bo nie miałem ochoty z nią rozmawiać, ani się tłumaczyć. Była ładna, w moim typie, co rzadko się zdarzało, ale oboje spotkaliśmy się te kilka razy tylko dla przyjemności, a nie żeby się lepiej poznać. Wiem..., byłem lekkomyślny, ale dobrze mi z tym było. Grzeszyłem, ile wlezie, chociaż starsze panie z parafii twierdziły, że istny ze mnie anioł. Cóż, trzeba przyznać, że potrafiłem być czarujący, a nauczył mnie tego sam wujaszek Will - dozorca cmentarny i prawa ręką księdza, który z uśmiechem na ustach powtarzał, że najciemniej pod samą latarnią.

— Za prawą nogę, za prawą nogę... — śpiąca królewna zaczęła coś mamrotać. Parsknąłem po cichu i uniosłem lekko głowę, tak by lepiej zrozumieć znaczenie jej słów. Dziewczyna zaczęła marszczyć nos i czoło, jakby coś się jej nie podobało, ale wtuliła się w moją klatę jeszcze bardziej. Strużka jej śliny skapnęła mi na skórę.

— Fuj — mruknąłem, ale zbytnio się tym nie przejąłem, w końcu wymianę płynów mieliśmy już za sobą. Wybuchłem śmiechem na tę myśl, aż pierś zaczęła mi podskakiwać, a na niej dziewczyna. Uspokój się, jak chcesz stąd szybko wyjść — upomniałem samego siebie i wyrównałem oddech. Przeczekałem kilka minut, aż nie usłyszałem miękkiego pochrapywania. Trzeba było przyznać, że z alkoholem wczoraj zaszaleliśmy, dziewczyna piła tyle, co ja, twarda z niej zawodniczka.

Chwilę później wymknąłem się z pokoju, zostawiając niewielki napiwek ładniutkiej recepcjonistce, która widziała mnie już w tym hotelu z niejedną turystką, ale dzięki kasie siedziała cicho. Wskoczyłem do mojego ute 2, zaparkowanego wzdłuż drogi i odkręciłem głośniki na fula. W aucie zabrzmiała rockowa muzyka, a ja poczułem tę namiastkę luzu, którego ciągle poszukiwałem.

Wróciłem do domu przed północą i skierowałem się prosto do kuchni. Wujek William przyzwyczajony był do moich nieprzespanych nocy i już nie wstawał, żeby sprawdzić, co się dzieje, kiedy godzinami, po ciemku, wałęsałem się po kątach.

Zgarnąłem kubek ze zlewu, trochę go opłukałem i nalałem sobie zimnego mleka, do którego wsypałem dwie łyżeczki Milo 3. Usiadłem na tarasie i ściągnąłem koszulkę. Cieszyłem się chłodnym powietrzem i przyjemną oblepiająca moją skórę wilgocią, która pozwalała, chociaż na chwilę zapomnieć o palącym bólu, który odkąd pamiętam, pochłaniał nie tylko moje plecy, ale również duszę.


1. Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Oświaty, Nauki i Kultury.

2. Samochód typu pickup z napędem na cztery koła.

3. Milo, to słodka czekolada w proszku, zwykle mieszana z gorącą wodą lub mlekiem w celu wytworzenia napoju. Popularna w całej Australii.

PogrzebanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz