Do półmetku nie zostało wiele czasu, a ty wciąż nie miałaś kupionej sukienki, w prawdzie miałaś jakąś w szafie, ale niespecjalnie ci się już podobała, po za tym jeśli miałabyś ją jakoś określić, to słowo „sportowa" chyba by do niej pasowało najlepiej. W związku z tym musiałaś się udać na zakupy z kimś kto będzie w miarę ogarniał temat, aby sukienka była ładna, nie przesadnie ozdobna i, co najważniejsze, nie z ceną z kosmosu. Idealną zatem partnerką w tych zmaganiach okazała się twoja dobra koleżanka z klasy.
W piątek po lekcjach od razu zaczęłyście przeszukiwania sklepów, jednak musiałyście zmarnować ponad dwie godziny, żeby znaleźć tą wymarzoną lawendową sukienkę. Swoją drogą był to dość nietypowy kolor, przeważnie w sklepach są jakieś mocne kolory jak czerwień czy szafir; najwidoczniej ta suknia czekała na ciebie.
Gdy nastał dzień półmetku, wyszykowana jechałaś z tatą autem do lokalu, przed którym już czekali twoi przyjaciele i chłopak. Po dojechaniu na miejsce, pożegnałaś się ze swoim rodzicem i udałaś się na imprezę, już z daleka witając całą swoją gromadkę.
Zabawa była wyśmienita, najwięcej czasu spędziłaś tańcząc z Yunho i Wooyoungiem oraz gadając z koleżankami i Hongjoongiem, który wzbraniał się przed wyjściem na parkiet jak się tylko dało. Mówił, że nie umie tańczyć, że się wygłupi, że po ostatnim treningu koszykówki naciągnął sobie coś w kolanie, ale ty wiedziałaś, że coś ściemnia. Jeszcze w tą kontuzję mogłabyś uwierzyć, gdyby nie to, że dzień wcześniej rozmawiałaś z Sanem i Yeosangiem, którzy chodzą na dokładnie te same zajęcia z koszykówki, a którzy mówili ci, że Hongjoonga nie było na ostatnim treningu.
Po wielu namowach i wręcz nudzeniu twojego przyjaciela z ławki, on w końcu skapitulował i z miną skazańca poszedł z tobą na parkiet. Jak się okazało tańczył świetnie, lecz chłopak, gdy mu to powiedziałaś, zaczął się wykręcać i peszyć. Wyglądał tak jak zapamiętałaś go pierwszego dnia szkoły, niby nieśmiały, a w środku wulkan pozytywnej energii i prawdziwy gaduła. W obecnym momencie w ogóle nie pasował do osoby, z którą zawsze rozmawiałaś, wydawał się tak strasznie zawstydzony, co było dla ciebie powodem by tańczyć z nim jeszcze dłużej; końcu musi odzyskać swoją pewność siebie, a nie zrobi tego jeśli będzie siedział przy stole.
Musiało minąć kilka dobrych kawałków, żeby Hongjoong przestał myśleć o tym, jak w jego mniemaniu, jest beznadziejny. Cieszyłaś się, że nareszcie zaczyna się uśmiechać i nie patrzy na ciebie wzrokiem zbitego psa.
Po półmetku miałaś wrócić z Yunho do domu, sam się zadeklarował, że cię odprowadzi, ale gdy impreza już się kończyła, nie mogłaś go nigdzie znaleźć. Przeszłaś przez cały lokal, dzwoniłaś do niego, ale on w ogóle nie odbierał, pisałaś – zero reakcji, zaczęłaś pytać innych gdzie jest chłopak, lecz nikt nie wiedział. Zaczęłaś się trochę o niego martwić; postanowiłaś, że poczekasz na niego jeszcze chwile przed lokalem.
Minęło przynajmniej 15 minut, a twojej miłości nigdzie nie było. Ludzi było coraz mniej, a ty teraz byłaś zła, bo miałaś odczucie, że zostałaś wystawiona. Z lokalu wyszedł Woo i ze zdziwieniem pytał co tu robisz, skoro żegnałaś się z nim kwadrans temu. Odpowiedziałaś mu, więc dlaczego tu stoisz, a on niepewnie ci powiedział, że widział jak Yunho wychodzi godzinę temu i wsiada do auta swojego ojca. W tym momencie byłaś wściekła, nie dość, że wyszedł wcześniej bez żadnego uprzedzenia, choćby SMS-a, to jeszcze się nawet nie pożegnał, o odbieraniu telefonów nie wspominając. Agh! Gdybyś się wcześniej spytała Wooyounga, gdzie jest twój chłopak – imbecyl to przynajmniej byś nie musiała czekać i się zamartwiać o tego kretyna, no i plus, o to jak teraz wrócisz do domu. Lokal był daleko od twojej małej miejscowości, ostatni bus odjechał 3 godziny temu, następny będzie dopiero rano, a do taty nie zadzwonisz, bo jest na nocnej zmianie w pracy. Po prostu świetnie!
Przez ten nadmiar emocji musiałaś się komuś wygadać, w tym powyzywać KOCHANEGO Yunho, który tak cholernie cię wystawił. Jedyną nadającą się, w tym momencie, do tego osobą był Woo, więc zaczęłaś ciągnąć swój monolog, a kolega z humana zaoferował się, że żeby ci poprawić humor przejdzie się z tobą do pewnego miejsca, niedaleko budynku, gdzie odbył się półmetek. Zaczął cię prowadzić po wydeptanej dróżce, ciągnącej się gdzieś pod górkę. Nie zważałaś już, na swoje eleganckie buty tylko szłaś razem z nim, żywo gestykulując i szybko mówiąc na denerwujący cię temat.
Właściwie gdy już prawie wszystko mu powiedziałaś, dotarliście do małej, obrośniętej po bokach roślinnością, skarpy, z której to w oddali było widać miasto, widok był tak piękny, że jedyne co chciałaś zrobić to wyciągnąć aparat i uwiecznić te migoczące z daleka światełka nieśpiącego miasta.
Spędziliście tam chwilę, po czym twój towarzysz, zaoferował się odwieść ciebie na swoim motocyklu do domu, nie za bardzo ci się to widziało, no bo jednak miałaś zwiewną sukienkę, ale nie mogłaś odmówić, ponieważ nie miałaś innej możliwości jak wrócić. W połowie szczęśliwa, a w połowie niepewna spytałaś się go czy ma drugi kask, chociaż nastawiona byłaś na negatywną odpowiedź, jednak chłopak powiedział, że zawsze trzyma zapasowy w schowku, bo dość często jeździ z kimś na swojej ukochanej maszynie.
Chłopak poprowadził cię tym razem inną drogą, stwierdził, że szybciej dojdziecie do jego motoru, jednak gdy doszliście do jakiś krzaków stwierdziłaś, że nie ma bata, nie przejdziesz tędy, nie w tym stroju. Powiedziałaś, że już wolisz wrócić do tamtej dróżki i iść dłużej, lecz zanim skończyłaś mówić chłopak podszedł do ciebie szybko i wziął na ręce. Z podniesionym głosem spytałaś się go co on wyprawia i kazałaś się odstawić na ziemie. Woo miał trochę inne od ciebie plany i ze śmiechem wytłumaczył, że skoro nie przejdziesz to on cię przeniesie i nie ma żadnego „ale".
Jak się okazało po pokonaniu tej przeszkody dalej nie chciał cię puścić, już zaczęłaś się śmiać i mówić, żeby już dał spokój, bo dalej możesz przejść sama, lecz on niósł twą osobę aż pod sam motor.
Gdy ujrzałaś ten cud techniki mowę ci odjęło, niby wiedziałaś, że Wooyoung ma motocykl, jednakże nigdy go nie widziałaś i nie sądziłaś, iż to jeden z tych sportowych maszyn. Kiedy twój mózg przetrawił dostaną informacje wzrokową, aż gwizdnęłaś z zachwytu i byłaś pewna, że, wyciągający kask ze schowka, chłopak się na to uśmiechnął z dumą.
Wsiedliście na niebieską Honde, udało ci się nawet tak usadowić, aby wiatr nie podwiewał ci sukienki i ruszyliście. Woo jechał zgodnie z przepisami, ale to nie znaczy, że tam gdzie się dało nie przyśpieszał, a jechaliście drogą szybkiego ruchu, więc jazda była świetna, aż żal ci było schodzić z jego motocyklu, gdy dojechaliście pod twój dom i na serio zaczęłaś się zastanawiać jak do tego doszło, że nie wiedziałaś o tym jaki ma motor.
Chłopak widząc twój zachwyt, zażartował, iż może cię zawieść w poniedziałek do szkoły, ty zareagowałaś na to śmiechem, ale w środku poczułaś, że byś się ucieszyła na taki przebieg spraw.
Pożegnałaś się z przyjacielem i poszłaś w kierunku drzwi, zauważyłaś, iż Wooyoung odjechał dopiero gdy już przekroczyłaś próg domu. Było to naprawdę miłe, troszczył się o ciebie, czego nie mogłaś dzisiaj powiedzieć o Yunho.
No właśnie, Yunho, gdy już znalazłaś się na ganku, mama zasypała cię pytaniami o to: kto to? czemu wróciłaś na motorze? dlaczego nie z twoim chłopakiem? dlaczego nic jej wcześniej nie powiedziałaś? czemu tak późno, jak miałaś być wcześniej? i tym podobnymi. Wiedziałaś, że się martwiła, więc musiałaś wszystko opowiedzieć od nowa, przez co złość na Yunho znowu ci wróciła, a twoja matka bynajmniej jej nie zmniejszyła, bo zareagowała na to jeszcze większym wybuchem niż ty. Przynajmniej byłyście co do tej sprawy zgodne.
Po emocjonującej rozmowie w końcu mogłaś iść spać i cieszyłaś się, że jutro jest sobota i nie musisz wcześnie wstać, bo to by już była kompletna przesada.
CZYTASZ
TEEN ATEEZ
FanfictionCo by było gdyby chłopaki z ATEEZ byli zwykłymi uczniami w twoim mieście? Byli twoimi znajomymi, przyjaciółmi? Nawet ktoś twoją miłością? A ty? Ty jesteś uczennicą 2 klasy liceum, grasz na ukulele i kochasz fotografie. Seoghwa to twój przyjaciel z d...