1.Pierwsza wizyta

60 5 0
                                    

- Klasa 1-B, numer 5, Kagami Taiga! Pokonam pokolenie cudów i zostanę najlepszym graczem w Japonii! – Czerwonowłosy chłopak zeskoczył z barierki, na której wcześniej stał, uśmiechając się
z wyższością do kolegów. Dostał dodatkową dawkę pewności siebie, pomimo iż jej nie potrzebował. Czuł satysfakcję, widząc wystraszone twarze pozostałych pierwszaków, podziw w oczach trenerki i uznanie
u nowych senpaiów. Teraz był przekonany, że spełni swój cel i obietnicę, którą wykrzyczał przed uczestnikami apelu. Był tego pewny! Na sto procent to zrobi! Będzie najlepszym zawodnikiem w kraju i...

- Ej wy tam! – zawołał starszy mężczyzna z miotłą w ręce. Drugoklasiści razem z Riko pobladli na twarzy.
– Idę po dyrektora! Tym razem się wam oberwie! Zobaczycie!

*****

Tak jak powiedział konserwator, tak zrobił. Cały zespół koszykówki z liceum Seirin wylądował na dywaniku u zdenerwowanego dyrektora. Okazało się, że to nie był pierwszy raz, gdy Riko dała swoim zawodnikom takie wyzwanie. Mężczyzna w średnim wieku był taki wzburzony ich zachowaniem, aż kipiał ze złości w swoim skórzanym fotelu. Kagami miał wrażenie, że zaraz tenże osobnik wyjdzie z siebie i stanie obok. Naprawdę robił tyle hałasu o zwykłe zakłócenie apelu? W pewnym momencie wszyscy zostali wyproszeni z gabinetu oprócz trenerki i kapitana drużyny, którzy mieli wynegocjować jakąś łagodną karę. No i wywalczyli...

- DLACZEGO AKURAT SCHRONISKO?! – krzyknął Taiga, gdy zatrzymali się przed dużą, zieloną bramą, która prowadziła na teren przytuliska dla psów w okolicy.

- Cicho bądź – nakazała Riko. – Przez takie krzyki właśnie tu jesteśmy. Musimy odpracować te godziny. Nic nie poradzimy – westchnęła ciężko i spojrzała na koszykarza, który natychmiast zamilkł. Nagle za dziewczyną stanął Hyuuga.

- To była najlepsza opcja. Mieliśmy do wyboru pomoc zwierzętom albo sprzątanie szkolnych korytarzy do końca roku – stwierdził, po czym zwrócił się do brunetki. – Oi, gdzie jest ta właścicielka? Sami nie możemy wejść?

- Mówiła, że po nas wyjdzie o umówionej godzinie. Zaraz powinna...

- Witam, witam! – Zza furtki, która znajdowała się w ponuro wyglądającym płocie wyszła wątła kobieta ubrana w brązowe spodnie z naszytymi w niektórych miejscach kolorowymi łatami z psimi łapami oraz czarnej koszulce, na której dało się zauważyć psią sierść. Siwe włosy miała spięte w kucyk, a na twarzy malował się piękny uśmiech, ukazujący nieco pożółkłe zęby. Mimo to wyglądała na sympatyczną.

Riko natychmiast podeszła się przywitać. Staruszka była wyższa od niej. Na pewno nie uradziła się w Japonii, a nawet jak tak, to w swoim rodowodzie musiała mieć przodków innej narodowości. Wskazywał nie tylko wzrost, ale również zielone oczy, w których można było zauważyć wesołe ogniki.

- Nawet nie wiecie, jak się cieszę! Cały czas brakuje nam rąk do pracy! – powiedziała pokrzykując. Brunetka skrzywiła się na to nieznacznie i odchyliła lekko do tyłu, by chronić swoje bębenki.

- Nie musi pani tak krzyczeć. Słyszymy panią – zauważyła uprzejmie, mimo to czuła się lekko zakłopotana. W końcu upomniała starszą od niej osobę.

- Oi, przepraszam – odpowiedziała głośno, jednak ciszej niż poprzednio, nie tracąc przy tym entuzjazmu. – Dużo czasu w jazgocie robi swoje – zaśmiała się lekko i spojrzała w stronę drużyny. – Oho, widzę tutaj silnych młodzieńców. To dobrze, przyda nam się nieco męskiej ręki przy niektórych pracach. Yuzuki Okubo, właścicielka schroniska – przedstawiła się, stając przed grupą.

- Miło nam poznać – powiedział Hyuuga i skłonił się przed kobietą, a za nim powtórzyła reszta drużyny. – Mamy nadzieję, że będziemy w stanie pomóc.

Na psa urok [Kagami Taiga x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz