2. Boisz się psów (...)

37 3 1
                                    

- Tak? Co proponujesz [imię]?

- Będzie pracował w kuchni!

*****

Tym właśnie sposobem Kagami stał teraz w małym pomieszczeniu, w którym unosił się zapach psiej karmy. Kuchnia znajdowała się zaraz obok magazynu z jedzeniem dla zwierząt. Przydzielono mu gotowanie kaszy, nakładanie porcji, jaki i mycie misek. Dostał nawet specjalny fartuszek z kotem z przodu, by przypadkiem się nie pobrudzić zwierzęcymi podrobami.

Chłopak nie był zadowolony z przydzielonej funkcji, ale przynajmniej nie musiał zbliżać się do psów. Miał tylko kroić mięso i podroby, przywożone czasami z rzeźni do schroniska. Były to resztki, które placówka otrzymywała za darmo. Pani Okubo przyjmowała je bardzo chętnie, a psy jeszcze chętniej jadły przyrządzoną z nich potrawkę, niż suche chrupki z niską zawartością mięsa.

Wszystko pięknie, ładnie tylko każdy wie, jak pachnie gotowana wątróbka. No właśnie. Kagami też już dobrze znał ten zapach. Właśnie kroił kolejne serca zwierzęce i wrzucał do dużego garnka, który stał na środku pomieszczenia. Naczynie, stojąc na małym piecyku sięgało chłopakowi do pasa. Czerwonowłosy wyjrzał przez małe okienko w pomieszczeniu, na zewnątrz.

Widział, jak pozostali członkowie drużyny chodzą i wykonują zadania, wydane przez panią Yuzuki lub [imię]. Furihata i Kawahara zostali przydzieleni do sprzątania boksów, gdy ich lokatorzy byli wyprowadzani przez Mitobe lub Riko. Trenerka właśnie szła po kolejnego zwierzaka. Dużego mieszańca bernardyna i akity. Chikara zawdzięczał swoje imię ogromnej sile, którą pokazał dziewczynie od razu, gdy tylko usłyszał charakterystyczny dźwięk zapinanej smyczy. Pies pociągnął ją za sobą przez dobre pół placu, biegnąc w stronę wyjścia z psiego pola.

- Stój! Stop! Zatrzymaj się! – krzyczała Riko, próbując zaprzeć się nogami, ale Chikara nic sobie z tego nie robił i jakby nigdy nic biegł dalej. Wtem przed psem stanął Hyuuga, zmuszając go, by się zatrzymał. Kundel jak na zawołanie usiadł przed chłopakiem, a biedna trenerka upadła na ziemię.

- Lepiej będzie, jak ja go wyprowadzę – westchnął, zabierając z rąk dziewczyny smycz i poszedł dumnie w stronę furtki. – Pies musi wiedzieć, kto jeeeesst... - Nie zdążył dokończyć, bo Chikara zaraz znów zaczął ciągnąć i wyrywać się, ale tym razem do [imię], która stała i przedstawiała Mitobe małej Sorze. Suczka była niewielkich rozmiarów z długim, popielatym włosem. Określenie „żywe srebro" było adekwatne do jej wyglądu, jak i charakteru.

Sora wyszła z kojca i podeszła do czarnowłosego, merdając wesoło ogonem. Milczący zawodnik uśmiechnął się delikatnie, kucając przed suczką, by mogła go powąchać.

- Pasujecie do siebie – stwierdziła [imię], przyglądając się tej dwójce ciepło, gdy poczuła nagle ciężar na swojej nodze. Był to duży Chikara, który właśnie łasił się do niej jak kot. Kompletnie nie zwracał uwagi na wyłożonego na glebie koszykarza i triumfalny śmiech Riko z tyłu.

Kagami zaśmiał się w kuchni z tej sytuacji i wrócił do swojej pracy, ale gdy wrzucał kolejną porcję podrobów do gara krzyknął wystraszony.

- Jak ci idzie Kagami-kun? – odezwał się Kuroko zza pleców chłopaka, jak zwykle przyprawiając go tym o przyśpieszone palpitacje serca.

- Guaaaa...! ILE RAZY MAM POWTARZAĆ BYŚ TEGO NIE ROBIŁ?! – wrzasnął, opierając się o blat kuchenny.

- Przepraszam – powiedział chłopak z typową dla siebie pokerową miną i zajrzał do gotującego się jedzenia. – Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał jeść potraw przez ciebie przyrządzonych. – Kuroko przy tych słowach zachował kompletny spokój i powagę, co jeszcze bardziej z denerwowało czerwonowłosego.

Na psa urok [Kagami Taiga x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz