3. Męska robota

28 1 0
                                    


Zmęczeni po treningu, spoceni, z torbami na ramieniu stali przed bramą azylu pani Okubo. Mieli dzisiaj nie mały problem, by tu trafić. Trening cięższy niż zwykle, bo Riko pokłóciła się o coś z Hyuugą. Kapitan był wyczerpany, mimo wszystko, gdy w pobliżu był trenerka udawał niewzruszonego. Potem pogoń za autobusem - Kagami wszystkich prześcignął w drodze do kolejnego przystanku i całe szczęście po zażartej dyskusji z kierowcą, zatrzymał autobus tak, że pozostali z drużyny byli w stanie dojechać na umówiona godzinę do schroniska, ale to co zobaczyli napawało ich jeszcze większym niepokojem...

Przed schroniskiem czekały deski, cegły i cement. Nie wyglądało to za dobrze. Przynajmniej dzisiaj. Miny koszykarzy wykrzywiła się w grymasie rozpaczy. Za to Riko jakby pojaśniała. Posłała kapitanowi tryumfalny uśmiech, na co ten jęknął żałośnie.

- 0:1 dla ciebie – westchnął, a brunetka zaklaskała wesoło w dłonie.

- Pójdę zapytać co dokładnie będziemy musieli zrobić – zaszczebiotała i w podskokach poszła do budynku, gdzie liczyła, że trafi na pogodną staruszkę. Nie przeliczyła się – pani Okubo stała już zwarta i gotowa w korytarzu, a za nią szła [imię], która trzymała dwie duże, czarne skrzynie w rękach. Narzędzia w nich zatrzeszczały złowrogo, kiedy postawiła je na ziemię, wzdychając ciężko.

- No popatrz! Jak zwykle punktualni! Nie będziemy musiały same tego tachać! – powiedziała staruszka, promieniejąc szczęściem. Tym razem nawet Riko nie przeszkadzał jej donośny głos – wiedziała, że Hyuuga zapamięta tą nauczkę na dłuuuugo... Uśmiechnęła się szeroko.

- Już wołam chłopców i bierzemy się do pracy! Co mamy robić?! – zawołała entuzjastycznie.

[Imię] spojrzała na dwie, promienne twarze kobiet. O ile pani Yuzuki uśmiechała się, jak zwykle, ciesząc z dodatkowych rąk do pomocy, tak gdy patrzyła na licealistkę ogarniał ją delikatny niepokój. Mimo to stwierdziła, że tylko jej się wydaje, dlatego postanowiła uśmiechnąć się niepewnie.

- Będziemy zbijać dzisiaj budy – odparła dziewczyna, wskazując na skrzynki z narzędziami. – Dostarczono nam materiały z budowy, które chcemy wykorzystać. Pomoc silnej drużyny koszykarzy jest nieoceniona – powiedziała zgodnie z prawdą. Trenerka uśmiechnęła się jeszcze szerzej niż poprzednio.

- Pójdę im to przekazać! – Brunetka wyszła na zewnątrz, by przekazać wiadomość chłopakom, pozostawiając panią Okubo i [imię] lekko skołowane w korytarzu. Za chwilę usłyszały tylko grupowy jęk i złowieszczy śmiech młodej Aidy.

*****

Na placu, przed płotem schroniska można teraz było podziwiać umięśnionych koszykarzy, pracujących bez koszulek. Dzisiejszy dzień był wyjątkowo męczący dla drużyny. Chłopacy pracowali w pocie czoła zbijając nowe budy dla psów. Normalnie to zadanie nie byłoby dla nich żadną trudnością, ale z powodu kobiecej zawziętości i wyniosłości pewnego osobnika wszyscy oberwali po głowie. Poza tym Nigou kręcił się cały czas pod ich nogami, starając zwrócić na siebie uwagę.

- Gah, tortury! – jęknął Izuki. Czoło czarnowłosego mieniło się kropelkami potu.

- NIE NARZEKAJ TYLKO PRACUJ! – warknął Hyuuga i uderzył kolegę w tył głowy wolną ręką. Drugą przytrzymywał worek cementu, który niósł przewieszony przez nagie ramię.

- Senpai, ale to przez ciebie. – I tak cały czas. Nie można stwierdzić gdzie kapitan tracił więcej energii, czy na pracy fizycznej – czy na uciszaniu tego typu komentatorów...

Za to kobiety znalazły swoje miejsce w kuchni. Pani Okubo zaproponowała, by przygotować lemoniadę w ramach nagrody dla chłopców. Dzisiaj nie otrzymali dostawy z rzeźni, więc psy będą musiały się zadowolić suchą karmą.

Na psa urok [Kagami Taiga x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz