52/ 3:59 skyborn

36 4 0
                                    

Laxus, który wylądował najbliżej nastolatka przyuważył jak spod jego koszulki nieco ponad łokciem wyłaniał się sinobury siniak. Bez zastanowienia Rod pociągnął przemoczony rękaw w dół. Reszta nadal zaaferowana nie zwróciła na to uwagi.
Mag elektryczności w pamięci miał jak dzień wcześniej przybiegł na pole, przerywając trening:

Laxus stał z założonymi rękami naprzeciw rudowłosej dziewczyny. Stała conajmniej tak samo nonszalancko jak on, chociaż dało się wyczuć jej pragnienie walki. Emanowała od niej mocna aura. Agresywna i jednostajna. Zupełnie inna niż akomodacyjna i wyważona Runy.
- Jeśli liczysz, że potraktuje cię ulgowo, bo byłeś niedawno ranny, to nie licz na to. -oznajmiła nagle, przyjmując pozycję do walki.
- Wisi mi to. Skończmy to szybko.
- O to się nie martw. W sekundę zrobię z ciebie grzankę z zabawną blond szpiczastą czupryną. -świeża lawa, płonąca żywym ogniem po powierzchni pojawiła się pod jej stopami i spływała z wystawionej dłoni niczym gęsta masa surowego ciasta. Rwała się kawałkami, paląc ziemię z sykiem.
Dreyer niechętnie musiał przyznać, że laska może była niewysoka, ale krzepy i mocy miała więcej niż niektórzy rośli faceci. W wielu aspektach przypominała Natsu. Ostry temperament i wieczna chęć zmierzenia się. Chociaż ona sprawiała wrażenie bardziej doświadczonej i zmyślnej.
- Pokaż, co umiesz pokurczu. -drwił Laxus, prowokując przeciwniczkę. Złote błyskawice pokryły jego ciało i gdy miał nadejść moment. Moment ataku, powietrze przeszył zdyszany głos chłopca:
- Ej! Słuchajcie! -blondyn przerwał swoją magię, a Vele przywróciwszy się, coś krzyczała w złości. Nie słuchał jej. Skupiony był jedynie na tym, co powie Rod. Czekał z nadzieją na te dwa słowa. I doczekał się.
- Ha-a -Ha-a... Obudziła się. -wydyszał w końcu, a on mógł ruszyć.

//\\||\\\\/////|||||\\\\/\\\\|||///

Zabójca smoków szedł szybko, ale starał się nie biec. Mimo to dwójka za nim ledwo nadążała truchtem.
- Ej poczekaj, musisz skręcić.
- Kss... Nie możecie szybciej?
- Nie każdy jest takim dryblasom, durniu! -krzyczała zabójczyni demonów. Obrócił się żeby coś odburknąć, ale wtedy zobaczył otarcia na łokciach i dłoniach chłopaka. Ruda jakby w tym samym czasie to dostrzegła i zaciekawiona spytała.
- Hej młody, co ci się stało? Co ty taki obdarty? -Dreyer zmrużył oczy, słuchając odpowiedzi.
- Aaa... to? No, potknąłem się o konar biegnąc tu. -odparł z fałszywym uśmiechem. - Zdarza się.
W tamtym momencie ani córka Vilkana, ani wnuk Makarova dalej nie drążyli.

\\\||||\\\\/////|||||\\\\////||||\\\\

Jednak teraz wydało się to podejrzane. Rana oplatała ramię dookoła, jakby ktoś go... Nawet wiem kto.

- Wyliniała kura, naprawdę? -trzy zabójczynie demonów siedziały blisko siebie i dalej się podśmiewały. Przy czym Vele używając swojej magii suszyła je w gorącym okręgu z lawy.
- No wkurzyłaś mnie.
- To Laxus mnie przestraszył! Pójdziemy do miasta to wybierzesz nową.
- Nie masz wyboru!
- Nienawidzę jak to robisz. Wiesz jak nadmiar wody źle działa na moją cerę? -żartowała Vele.
- Ej dziewczyny, mogę się przyłączyć? -Ever dygotała pocierając ramiona.
- Wbijaj. -odparła Vele i rozsunęły się tak żeby się zmieścić w małym kręgu.
- Ale ciepełko... -błogo westchnęła brunetka. - I sucho.

- Teraz się śmieją i gadają jak gdyby nigdy nic... -stwierdził Freed.
- Co za żywioł. Żywioł! Żywioł! -dodał Bixlow.
- Z nimi nie da się nudzić. -Dim przyznał ze śmiechem, obserwując wszystko z krzesła na szczycie stołu jakby to była codzienność. Robił sobie kanapkę, popijając czarną kawą. - Normalnie jak w podstawówce, co nie Oszeńko?
- Niektóre rzeczy się nie zmieniają. -prychnęła z rozbawieniem.
- One tak od zawsze?
- O-ho-ho! Teraz to jest na spokoj... khe he... nie. -Dim się zakrztusił.
- Jak pies je to nie szczeka. -nagle znikąd pojawił się Kors. Jego oczy były podkrążone bardziej niż zwykle.
- Kors mówiłam, żebyś nie siedział mi po nocach w domu.
- Ale mamo... wczoraj była koniunkcja Marsa i Wenus. Warunki były doskonałe. Księżyc był prawie w nowiu i... -chyba inni po raz pierwszy widzieli go tak ożywionego i młodzieńczo zapalonego. Był młodszy o rok od Moko, a na codzień wyglądał na dekadę starszego przez swoje siwe jak gołąb włosy i zmęczone oczy.
- To trzeba było iść do obserwatorium a nie mi dzisiaj będziesz się smętnił przez cały dzień po domu. Idź po dziewczynki.

power of will       ~Trening Laxusa do Wielkich Igrzysk Magicznych /LaxusxOC/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz