Untitled Part 5 elo

3 2 0
                                    


"Znajdź mnie gdzieś na fejsie." A to dobry żart. Jak ona ma go znaleźć BEZ NAZWISKA? We Wrocławiu są tysiące Wiktorów. I połowa nie ma siebie na profilowym. No jeszcze jest opcja, że nie chciał, żeby go znalazła. Ale po co by wtedy to w ogóle mówił? Bez sensu. Może znajdzie tego chłopaka z drugiej i go zapyta? I tak nikt jej nie zna w tej szkole. A już gorsze rzeczy się robiło, kiedy trzeba było zdobyć jakieś informacje. Albo zadzwonić do kogoś, czy coś. To był taki zwykły blondyn, co nie? Plecak z vansa miał, taki czarno-zielony. Da się zrobić. Weronika popatrzyła za okno. Ale dupna pogoda, tyle chmur, że jest ciemno jak w nocy. Powinna poćwiczyć na klarnecie. I jeszcze są te ćwiczenia do śpiewania na kształcenie. Na kiedy to...? Zajrzała do kalendarza. No tak, puste strony gdzie nie zajrzeć. Poszukajmy zatem zeszytu z kaesu. Ale syf jest w tym biurku... No dobra, jest. Na poniedziałek. A to luz, jak jutro zacznie się uczyć, to będzie miała prawie tydzień na to. 3 śpiewanki, damy radę. Odłożyła zeszyt nutowy i wyjęła do angielskiego. Lubiła przeglądać ten zeszyt. Zapisała już połowę od początku roku. W porównaniu do podstawówki poziom był baaardzo wysoki i musiała naprawdę się starać, żeby mieć czwórkę. W piątek sprawdzian, czy tak? Trzeba się będzie pouczyć. Ale nie teraaazz. Nikogo nie ma w domu, po co się zajmować czymś pożytecznym. Otworzyła laptop i odpaliła cda. Dwa odcinki zdąży obejrzeć, zanim ktokolwiek wróci. No nie, a dzisiaj jeszcze klarnet. A kij z tym i tak nic nie umie, napisze się zaraz, że się źle czuje czy coś. A mamie powie, że odwołany. I git. Werka zaśmiała się z własnej przebiegłości(bardziej oszustwa ale co tam) i zatopiła w słodki świat anime.

####################################################

Mary siedziała na kanapie i wgapiała się w czarny ekran telewizora. Boże co za nuda. I nic dobrego do jedzenia. Jak zwykle. Dobra, trzeba się czymś zająć. Przeszła do swojego pokoju na piętrze. Wyjęła królika z klatki. 

No co tam Mortimer? Ale jestem milusi i puchaty. Tak? Dobra już cię puszczam. Karmię cię, sprzątam po tobie a ty co? Okazałbyś trochę wdzięczności chociaż. Daj naleję ci wody.

I co teraz. Nawet królik nie chce ze mną gadać. Trzeba było jechać do dziadków. Pasjansa by poukładały z babcią albo pierogi ulepiły czy coś. Rozejrzała się po swoim pokoju. Niezły bajzel. A na tej szafie to co? A, tamto ukulele. W sumie. Można by spróbować coś na nim pograć. MOże ma w sobie jakiś muzyczny gen po rodzicach. A tacie nie będzie przykro, że się kurzy. Podjechała krzesłem do szafy, stanęła na nim i zdjęła zakurzony futerał. Dobrze, że tata pomyślał o ty futerale. Ukulele było turkusowe i błyszczące. W jej ulubionym odcieniu. Aż dziwne, że takie było. No dobra, to teraz robimy google research i nauczymy się grac jakąś piosenkę. Zacznijmy od happysadu, oni nawet mają jeden kawałek z ukulele. No w końcu jakieś konkretne zajęcie, to podnosi na duchu jak nic.

idkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz