Kasyno

407 20 5
                                    

To ten dzień. Otwarcie nowego kasyna gdzie Ozi był współwłaścicielem.

- Wyglądasz prześlicznie.

Słowa Oziego powinny dodawać Alicji otuchy, a była kłębkiem nerwów. Długa zielona suknia, spływała gładko po jej ciele i opinała niczym druga skóra. Ozi uparł się, by poszła z nim na otwarcie nowego kasyna. Przekonywał, że musi się dobrze prezentować. Sukienka okazała się wierzchołkiem góry lodowej. Potrzebne były jeszcze odpowiednie buty i torebka, by wszystko idealnie ze sobą współgrało. Zaciągnął ją do fryzjera, gdzie została uczesana i umalowana. Ozi konsultował się w tej sprawie z siostrą Roberta. Podobno Mija stwierdziła, że wszystkie zabiegi są niezbędne. Musi jej podziękować, jak ją tylko pozna.

To był szalony dzień. A teraz wyglądała jak grecka bogini. Przynajmniej taką miała nadzieję, że choć trochę zbliżyła się do ideału. Nie chciała myśleć, że to dla „niego" ale właśnie tak było. Nie mogła się doczekać jego miny, jak ją zobaczy. Wstyd się przyznać, ale wyglądała zabójczo. Jeszcze kilka razy przejrzała się w lustrze. Włosy gładko upięte, przepiękna suknia, na którą nigdy nie mogła sobie pozwolić. Musiała kosztować krocie. Ekspedientka dyskretnie zdjęła metkę z ceną, gdy pomagała ubrać się Alicji.

Humor psuła świadomość, że Robert przyjdzie z Rebeką. Zawsze przychodzili razem z tego, co jej wiadomo. Słyszała nawet plotki, że się spotykają.

Ozi wyglądał na zrelaksowanego, przechodząc przez tłum gości w wieczorowych strojach. Ona natomiast, nie lubiła przyciągać spojrzeń wszystkich dokoła. Stawała się wtedy nerwowa. Zatrzymywali się co krok, by powitać gości zebranych w kasynie. Po długim czasie dotarli do loży zarezerwowanej dla nich. Siedział przy nim blondyn, drugi właściciel kasyna.

- Przedstawiam Ci pannę Alicję Stones – Ozi dokonał oficjalnej prezentacji.

- Sebastian Johanes. Miło mi – ujął dłoń Alicji i delikatni musnął ustami.

- To mnie jest miło – delikatnie speszyła się powitaniem.

Już po chwili mężczyźni rozmawiali o interesach. Kilka razy przyłapała Sebastiana, jak przygląda jej się z ciekawością. Pewnie zastanawiał się, co ją łączy z Ozim. Była sporo młodsza od Oziego. W najgorszym przypadku, uzna ją za kochankę.

Na otwarcie przyszło bardzo dużo ludzi. Wszyscy elegancko ubrani. Z sali dochodziły podekscytowane głosy. Alicja chciała zagrać w ruletkę albo jednorękiego bandytę, gdy zobaczyła Roberta. W czarnym smokingu prezentował się bardzo wytwornie. Wielu mężczyzn było tak ubranych, lecz on zdecydowanie wyróżniał się w tłumie. Poruszał się powoli w ich kierunku, witając się ze znajomymi. Można było wyczuć respekt, jakim go dążą. Miała wrażenie, że wszyscy się tu znają. Tylko ona była nowa.

- Wiedziałem, że przyjdzie – Ozi szepnął Alicji do ucha – i pogrążył się w dalszej rozmowie z Sebastianem.

Uwaga wyrwała ją z zamyślenia. Nie wiedziała, że ostentacyjnie gapi się. „Zamknij usta, bo muchę połkniesz". Przypomniało jej się powiedzenie babci. Idealnie pasowało.

Robert podszedł, witając się z wszystkimi. Na widok Alicji lekko kiwnął głową i zmarszczył brwi, lustrując jej wygląd. Przyglądał jej się z ciekawością, pierwsza odwróciła zawstydzona wzrok. Jeszcze chwila i zacznie się czerwienić.

Przeszła koło mężczyzn i z całym wdziękiem, na jaki ją było stać, skierowała się w kierunku baru, pod pretekstem zamówienia kolejnej lampki wina. Wysokie obcasy nie ułatwiały jej tego zadania. Odchodząc, słyszała jeszcze wzburzony głos Roberta - Po co ją tu przyprowadziłeś? – Reszty nie chciała słyszeć. Dobre samopoczucie ulotniło się automatycznie. Kim on jest, że zwraca się do Oziego w ten sposób? I co go to obchodzi z kim Ozi przyszedł. Zamówiła lampkę wina. Drżącą dłonią upiła spory łyk. To by było na tyle, jeśli chodzi o zainteresowanie Roberta. Trzeba dać za wygraną i pogodzić się z tym, że jej nie lubi. Wręcz nią gardzi i okazuje to na każdym kroku.

Ludzie cienia (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz