Podejrzany typ

79 9 0
                                    

Lekki kac nie pomagał w nauce. Musiała wyglądać jak siódme nieszczęście, bo wszyscy wykładowcy omijali ją wzrokiem, jakby dokładnie wiedzieli, jak to jest, gdy nawet szept przeszkadza, a głowa pęka. Rozgadane i wesołe koleżanki tylko pogarszały sytuacje.

Wzięła dwie aspiryny, popiła redbulem i koło południa zaczynała czuć się lepiej.

Megi, koleżanka ze studiów robiła imprezę urodzinową w klubie, gdzie grał ostatnio Igor. Pogroziła Alicji palcem i oznajmiła, że obecność jest obowiązkowa.

***

Biurowiec pustoszał każdego dnia koło osiemnastej. Tylko Alicja zaczynała pracę o tak późnej porze. Właśnie chciała wejść do swojego biura, gdy zauważyła otwarte drzwi na końcu korytarza. Pomieszczenia, które zawsze było szczelnie zamknięte. Snop światła wylewał się na zewnątrz. Na palcach podeszła bliżej, chciała zerknąć co jest w środku, a był to nie lada wysiłek. Na nogach miała parę czarnych szpilek, które niemiłosiernie stukały. Zerknęła przez szparę w drzwiach. Na trzech ścianach wisiały monitory. Przed nimi tyłem do niej siedział Robert i wpatrywał się przed siebie, klikając co jakiś czas w inny ekran myszką. Zastanawiała się, co on właściwie robi. Wyglądało to jak dobrze rozbudowany monitoring miasta. Rozpoznała park, a także główną ulicę ze sklepami.

- Może wejdziesz – drgnęła na dźwięk jego głosu – ciekawska duszo.

- Jaaa. Nie chciałam węszyć. Zobaczyłam światło i ..

- Chodź, pomożesz mi. – Odwrócił się na krześle, lustrując jej wygląd. Coś wyraźnie musiało mu się nie spodobać, bo zmarszczył brwi w geście dezaprobaty.

- Siadaj. - Wskazał krzesło obok. – Ktoś włamał się do systemu. Cały czas pracuję, żeby dowiedzieć się kto. A puki co, obserwuj ekrany, a jak zobaczysz gdzieś tego gościa. – Podsunął jej fotografie. – Daj znać.

Na zdjęciu widać było profil mężczyzny. Szatyn, koło czterdziestki. Wyglądał na typa spod ciemniej gwiazdy. Ostre rysy twarzy sprawiały, że miał niebezpieczny wygląd. Był typem człowieka, z którym nie chciałaby mieć na pieńku.

- Co zrobił? – Zagadnęła.

Nie mogę ci powiedzieć. Skup się na monitorach, to ważne.

- Dobrze. Nie chcesz mi powiedzieć kto to. Rozumiem. Ale nie jesteś żadnym Jamesem Bondem?

- 007 i zagadki kryminalne? – Rozbawiła go tym porównaniem.

- Nie, zdecydowanie nie jestem typem Bonda.

- Czyli nie powiesz mi, co tu robisz? - Spytała z nadzieją w głosie.

- Nie, nie powiem. Nie powinnaś tu węszyć i nie chcę, byś mówiła komukolwiek, co widziałaś. Pilnuje, aby miasto było bezpieczne i to musi ci wystarczyć. Jak tam głowa? – Zmienił temat - Wiesz, jak ktoś nie umie pić, to nie powinien tego robić. – Słychać było naganę w jego głosie.

- Nie jesteś moją niańką. Po co się czepiasz?

' - Zachowujesz się nieodpowiedzialnie. A mam cię pilnować. Dla Oziego oczywiście – dodał szybko.

- Chcesz być moją niańką? – Przekomarzała się z nim. – Pewnie zainteresuje cię fakt, że idę do klubu w sobotę, na urodziny koleżanki. Tam też będziesz mnie pilnował? – Rozbawił ją fakt, że Robert tak bardzo jest oddany przyjacielowi. Miał się nią opiekować podczas wizyty przyjaciela i chyba właśnie próbował wywiązać się z obowiązku.

- Tak. Idę z tobą. – Pokiwał głową z rezygnacją – I tym razem nie pijesz. Ewentualnie cole. Zrozumiano?

- Zobaczymy – odburknęła. Po ciele rozlał się miły dreszczyk oczekiwania. Jakoś ciężko było sobie wyobrazić Roberta, w klubie pełnym pijanych i roztańczonych ludzi. Był typem samotnika. Zresztą wszyscy mówili, że rzadko przychodzi na imprezy i spotkania, na które jest zaproszony, a co dopiero na dyskotekę. Uśmiechnęła się szeroko. To będzie niezapomniana noc.

Siedzieli tak ramię w ramię, w totalnej ciszy, obserwując ludzi na monitorach. Matki z dziećmi na spacerze. Dzieci jeżdżące na rowerkach. Pary nastolatków trzymających się za ręcę w parku. Ludzi z psami. Większość z nich w biegu spieszyła się do pracy. Całą masę ludzi tworzących istną paletę barw i odcieni. Jakiś koleś mignął jej przez ułamek sekundy, miał twarz podobną do typa ze zdjęcia i czarny plecak. Wsiadł do autobusu.

- Chyba coś widziałam. Tutaj na tym monitorze, wsiadł właśnie do autobusu.

Robert kliknął kilka razy na ekran i wszystko zaczęło się cofać do tyłu. Zatrzymał na zbliżeniu jego twarzy. Sięgnął po komórkę i zadzwonił.

- Jest w autobusie numer dwa, wsiadł koło parku. Będziesz tam szybciej niż ja. Tak, już jadę.

Zerknął na Alicję. – Wracaj do domu. Nie mogę cię odwieźć, pogadamy jutro. Dzięki za pomoc. – I już go nie było.

Ludzie cienia (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz