Obudziłem się za pięć siódma. Przeciągnąłem przecierając oczy zewnętrzna strona dłoni. Odrzuciłem kawałek białej kołdry podnosząc się powolnie do siadu. Ziewnąłem idąc do szafy. Wyjąłem ciemna duża fioletowa bluzę i poszarpane czarne dżinsy.
Wziąłem prysznic. Sprawnie przebrałem się w przygotowane ubrania, a włosy ułożyłem jakoś w miarę. Przerzuciłem plecak przez ramię szybko zakładając czarne trampki. Zbiegłem po schodach klatki wychodząc na zewnątrz. Pospiesznym ruchem ruszyłem w stronę przystanku. Czekając na autobus co chwilę sprawdzałem godzinę.
Wskoczyłem do środka. Nie miałem biletu, proszę oby się obyło bez mandatu. Usiadłem na końcu zajmując miejsce przy oknie. Założyłem słuchawki opierając głowę o szybę. Na dworzu zaczął padać deszcz. Krople drążyły drogi po oknie. Zawsze lubiłem patrzeć na to. Wsłuchiwałem się muzykę.
Droga trwała dziesięć minut, także nie długo. Obyło się bez sprawdzania biletów więc szybko opuściłem autokar. Spojrzałem na budynek szkoły znajdujący się przede mną. Niepewnym ruchem znajdowałem się coraz bliżej wejścia. Wszystkie fałszywe twarze, fu. Nie urodziłem się wczoraj, znałem tu większość ludzi chociaż nie wszystkich osobiście. Ale wiem mniej więcej kto jaki jest.
Przebrałem obuwie i zostawiłem kurtkę w szatni. Nie spiesząc się mimo spóźnienia ruszyłem na jakże ukochaną lekcje, matematykę. Bardzo ja kocham tak, a nauczycielkę kurwa ubóstwiam.
Wszedłem do klasy zajmując miejsce w ostatniej ławce obok koleżanki.
Westchnąłem wyjmując zeszyt, podręcznik i długopis.– Kuba, a może trochę kultury byś pokazał? Może jakieś dzień dobry, przepraszam za spóźnienie? – burknela. Żebym jej zaraz nie przywitał.
– do widzenia – mruknąłem pod nosem. Nauczycielka usłyszała to jednak postanowiła się chyba wycofać.
Oparłem głowę o dlon druga otwierając zeszyt. Napisałem byle jak temat co chwilę przepisując jakieś niezrozumiałe rzeczy z tablicy przypominające zaklęcia, bądź na dobrych lotach egzorcyzmy.
Przysypialem co chwilę. Chciałem tylko by ta lekcja się skończyła. Ile można. Blondynka siedząca obok szturchnela mnie delikatnie.
– Kuba dawno nie odwiedzał mnie tutaj przy tablicy – uśmiechnęła się do mnie. Na prawdę kochany uśmiech.
– jasne z chęcią panią odwiedzę – prychnąłem kierując się do wirtualnej tablicy. Zacząłem rozwiązywać to jakoś ale na nic. Wzruszyłem ramionami odstawiając pisak.
– tylko tyle co umiesz?
– dokładnie tak
– jedynka. Uważaj na lekcjach bo nie zdasz, a o maturze nic nie mówiąc mój drogi – pouczyla mnie na co cicho się zaśmiałem. Każdy grozi nam maturami.
Wróciłem do nieszczęsnej ławki. Na szczęście nie na długo bo wybrzmiał mój ulubiony dźwięk dzwonka. Wrzuciłem rzeczy do plecaka sprawnie mijając ludzi i wychodząc z klasy.
Ruszyłem pod sale od polskiego. Oparłem się o ścianę wyjmując telefon. Wszedłem na grupę, gdzie często się coś działo.
Ten co drze morde
Jak to jest czarna magiaTobiaszzz
Nie wiesz co mówisz, ciesz się napierak póki możeszKubirrr
Racja, w chuj racjaTobiaszzz
Oho księżniczka żyjeKubirrr
Nie dobijaj.
CZYTASZ
Through tears || Tobiasz x Kubir
FanfictionSpojrzałem na ciebie przez łzy zbierające się w moich oczach. Ty nie zrobiłes nic. Byłeś idealny w nieidealnym świecie. Ja też nic nie zrobiłem. Ale się tak czułem.