Wstałem koło siedemnastej, ledwo przetarłem oczy, a na wyświetlaczu telefonu ukazało się miliard powiadomień głównie z instagrama. Uśmiechnąłem się delikatnie, większość osób pisała różne życzenia świąteczne. Westchnąłem idąc pod prysznic i przebierając się w coś luźnego. Usiadłem do komputera wchodząc na discorda, większość pewnie siedziała z rodziną na wigiliach więc nie spodziewałem się nikogo na razie. Siedziałem chwilę przeglądając coś.
Odpaliłem live'a "Luźny świąteczny live". Po starcie zebrało się dwa tysiące osób, siedzieliśmy robiąc troszkę przeglądu ytuba. Popytałem widzów jak im mijają święta, równie dużo pytań pojawiło się jak ja je spędzam. Ludzie mówili im że przykro. Mi nie jest, nawet lepiej. Nie lubię świąt, siedzieć sztucznie szczęśliwym przy stole z rodzinką minimalnie dwie godziny i wysluchując ich obelg o ich zdaniem ludziach "innych".
- Hej Kubirek, Wesołych Świąt - na kanał wszedł Tobiasz. Uśmiechnąłem się.
- Hej Tobiasz, nie czuję świąt ale dziękuję - zaśmiałem się.
- jutro poczujesz, święta rapów
- możliwe, dla mnie to i lepiej, wyspałem się do wieczora i nie będę chodził jak trup
Śmialiśmy się jeszcze przez chwilę, Tobiasz trochę opowiedział o wigilii, szczerze mówiąc ciekawiło mnie to. Przeszliśmy na hypixela grając w przeróżne mini gierki. Godzinę później wbi;i do nas Wojtek, besz i Mikols. Więc całymi rapami śmialiśmi się. Nie chciałem by live był jakiś długo bo reszta prawdopodobnie była zmęczona, a na 9 mieliśmy lot z Warszawy.
Pożegnaliśmy się z widzami jak i na kanale. Włączyłem jakąś playlistę i zacząłem się dopakowywać. Byliśmy tam praktycznie do sylwestra, jednak nie do końca bo go spędzaliśmy z innymi w stolicy, w zasadzie trochę przed w wynajętym domu. Czy obawiałem się wyjazdu? Tak. Wszystko ostatnio stało się dla mnie trochę dziwne, tak jakby świat się obrócił do góry nogami. Spakowałem ostatnią rzecz będąc pewien, iż wszystko mam. Spojrzałem na zegar. Trzecia trzydziesci. Postanowiłem się już powoli zbierać na pociąg. Dworzec był niedaleko mnie więc nie miałem potrzeby wydawania pieniędzy na bolta bądź ubera. Wziąłem walizki idąc do drzwi.
Wychodząc z klatki owiał mnie nieprzyjemny chłód. Kierowałem się ku wcześniej wymienionym miejscu. Pociąg miał być za dziesięć minut więc trochę się śpieszyłem. Momentami wątpiłem, że zdążę, ale już siedziałem wygodnie w fotelu. Wyjąłem telefon wchodząc na discorda. Tobiasz wrzucił jakiegoś screena. Szczerze mówiąc bardziej moją uwagę zwrócił dymek czatu z messengera u góry gdzie było chyba profilowe Karoliny, pewnie podobne.
Oparłem głowę o szybę zatracając się w myślach. Jak będzie? oczywiscie, że spotykaliśmy się wszyscy razem już, ale nigdy nie było wyjazdów za granicę. Nie wiem sam, może się trochę bałem?
***
Wjeżdżałem schodami ruchomymi na górę, mieliśmy spotkać się za bramkami. Rozglądałem się dostrzegając naszą linię. Powolnym ruchem szedłem w tamtą stronę. Pani stojąca przy bramkach patrzyła na mnie conajmniej jakbym był uciekającym przed policją do innego kraju zabójcą i miał na celu zastawić w samolocie bombe. Nie denerwowałem się. Może trochę.
Odetchnąłem z ulgą móc iść już dalej, jednak ta ulga nie trwała zbyt długo. Przy oknie stali dyskutując na jakiś temat Tobiasz z Wojtkiem. Dziwiłem się, że nie słychać krzyków napieraka na pół lotniska. Niepewnie ruszyłem w ich stronę.
- Hej Kubirrrrrek - powiedział Tobiasz przytulając mnie na przywitanie.
- Hej Tobiasz, hej wojtek - uśmiechnąłem się przytulając młodszego.
- wiecie kiedy reszta będzie?
- podobno są już przy lotnisku także bez obaw.
I obyło się bez obaw iż zaraz pojawili się koło nas.
---------
Hej cringe ogolnie troche ale cóż
Chcecie by książka była taka 15-20 rozdziałów czy by kończyła się zaraz?
CZYTASZ
Through tears || Tobiasz x Kubir
Fiksi PenggemarSpojrzałem na ciebie przez łzy zbierające się w moich oczach. Ty nie zrobiłes nic. Byłeś idealny w nieidealnym świecie. Ja też nic nie zrobiłem. Ale się tak czułem.