14 | ALL OUR PARLOUS YESTERDAYS

85 6 33
                                    


Knock Out w napięciu obserwował, jak jego brat leży nieruchomo w maszynie, którą zbudował specjalnie dla niego i oczekiwał... tak naprawdę czegokolwiek. Nie był pewien, jak będą wyglądały skutki tego, co zmieni Ace – czy cały ten świat i on sam po prostu wyparują, jak gdyby nigdy w ogóle nie istnieli, czy będzie to bolesne i powolne, czy krótkie i może nawet niewyczuwalne? W głowie medyka kłębiło się multum pytań, jednak na żadne nie mógł uzyskać odpowiedzi.

Wciąż nic się nie działo; młody Pax po prostu leżał, pogrążony w głębokim śnie, i mimo że Knock Out miał całkowitą pewność, że maszyna jest uruchomiona i wszystko powinno działać tak, jak należy, nigdy tak naprawdę jej nie testował, a więc nie miał pojęcia, czy w ogóle jest sprawna. Równie dobrze jego przyjaciel mógł teraz zwyczajnie sobie drzemać albo – patrząc na sytuację w mniej optymistyczny sposób – jeśli naukowiec zawiódł i zrobił coś nie tak, mógł nawet niecelowo wprowadzić Ace'a w śpiączkę.

Wtedy ogarnęło go przerażenie. Bo co jeśli naprawdę mu się nie udało? Co jeśli zawiódł? Jakie konsekwencje będzie miała jego porażka? To wszystko było ważne, jednak Knock Out najbardziej martwił się o swojego brata – chciał mieć pewność, że wszystko z nim w porządku, dlatego zbliżył się nieco do kapsuły, przy okazji sięgając po leżący na stole laboratoryjnym skaner i sprawdził nim wszystkie funkcje życiowe Ace'a, przez dłuższą chwilę im się przyglądając, jednak nie dostrzegł na odczytach nic niecodziennego – oczywiście pomijając brak aktywności mózgowej – zupełnie tak, jakby mech faktycznie tylko spał.

„Może trzeba zaczekać?" pytał sam siebie, ale jednocześnie wiedział, że to tak nie działa, a przynajmniej nie powinno tak działać. Podróże w czasie wciąż były dla niego jedną wielką zagadką; przed poznaniem Ace'a nawet nie podejrzewał, że są one możliwe, więc nie zajmował sobie głowy rozmyślaniami nad takimi bzdetami. Potem, kiedy już wiedział, że całe swoje życie był w błędzie, nie miał zbyt wiele czasu na kontemplowanie nad zasadami, jakie żądzą czasem i sposobem, jak ten czas okiełznać – w końcu był przede wszystkim medykiem, nie wynalazcą, i miał wiele obowiązków. Budował maszynę w oparciu o to, co przekazał mu młody Pax, a nie mógł też ignorować faktu, że na nauce to on się specjalnie nie znał i jego tłumaczenie jak urządzenie powinno działać pozostawiało wiele do życzenia. Dlatego też Knock Out do wszystkiego musiał dochodzić raczej sam – nie mogąc nawet przetestować swoich teorii w praktyce – i zwyczajnie mieć nadzieję, że nie myli się w swoich przeczuciach i wszystko pójdzie tak, jak powinno.

Sęk w tym, że nie szło.

Wysłanie Ace'a w przeszłość powinno automatycznie wyparować cały ich świat – dosłownie. Wystarczyła jedna zmiana dokonana przez Paxa, nieważne jak mała, a cała ta linia czasu przestałaby istnieć. Mimo to, wszystko wciąż tutaj było, wszystkie meble, urządzenia, cały budynek i rzecz jasna sam Knock Out, wciąż mając swój błękitny lakier, insygnia Decepticonów i niebieskie optyki. Pytanie brzmiało: dlaczego? Czemu nic się nie działo?

Naukowiec sprawdził odczyty z maszyny i dokładniej przyjrzał się falom mózgowym Ace'a, chcąc mieć pewność, czy aby na pewno czegoś nie przeoczył, ale tak, jak poprzednio, były one prawie niedostrzegalne, dokładnie tak, jak być powinno. Podczas gdy ciało mecha było tutaj, jego umysł powędrował daleko w przeszłość, stąd brak aktywności mózgowej. Medyk nie rozumiał po prostu dlaczego musiał czekać na efekty dokonanych przez jego przyjaciela zmian tak długo.

Chyba, że... chyba, że się pomylili. Bo co jeśli zmiana z przeszłości wcale nie wpływa na teraźniejszość? Co jeśli tworzy zupełnie nowy świat, nie oddziałując na ten wcześniejszy? Czy to by znaczyło, że...?

Nagły skok fali mózgowych Ace'a w momencie skupił całą uwagę medyka, który wszelkie inne myśli odrzucił w bok, by zająć się swoim przyjacielem. Podszedł bliżej mecha i nachylił się nieco nad nim, oczekując jakiejkolwiek reakcji ze strony Paxa, kiedy wtem jego powieki uchyliły się, ukazując mrożące energon w żyłach, czerwone optyki Ace'a. Mech wydawał się być zdezorientowany i zagubiony, rozglądał się dookoła z wyraźnym zdziwieniem wymalowanym na twarzy, zupełnie tak, jakby nie rozpoznawał miejsca, w jakim się znajdował. Kiedy spojrzał na swoje ręce, jego konsternacja jeszcze się powiększyła, co zaczęło nieco martwić Knock Outa. Medyk chciał wierzyć, że to jego Ace i że jego zachowanie spowodowane jest efektami podróży w czasie, ale jednocześnie obawiał się, że tutaj chodzi o coś innego.

LOST LIGHTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz