16

5K 246 33
                                    

Will milczał, tuląc Alice do siebie, a ta wtulała głowę w jego ramię oraz próbowała się uspokoić.

Pochodzenie tych blizn nie budziło wątpliwości. On... on...

- Wystygnie ci kakałko, śliczna. - Westchnął. - Może chociaż dwa łyczki, co? - Próbował do niej zagadywać, żeby tylko zmienić temat oraz sprawić, aby przestała myśleć o tym, co zobaczyła. - Aliś, proszę. Jest późno. Jesteś zmęczona, oczka ci się kleją. Dużo się dziś działo. - Z troską odgarnął jej włosy z czoła i niepewnie złożył mały pocałunek na jego czubku.

- Czy...?

- Ciii. Nie myśl o tym. Wszystko jest w porządku - mruknął, po czym poprawił ją, tak aby siedziała do niego bokiem oraz sięgnął po kubek, który zaraz jej wręczył.

Ta chwyciła go niepewnie w rączk i wzięła kilka niepewnych łyków, zaraz znów opierając głowę na ramieniu Ferro.

- Dobre? - Nadal starał się zmienić temat.

- Yhym - mruknęł, po czym wytarła policzek z łez.

- Cieszę się. Napij się jeszcze, bo spróbujemy zasnąć, tak?

- N-nie. Will... dla-dlaczego?

Mężczyzna zasmucił się, bo naprawdę nie był gotowy, ani po prostu nie chciał jej o tym mówić.

- Mała, jesteś spiąca. Powinnaś ułożyć się pod kołderką, zwinąć w kłębuszek i spać jak kotek. - Pogłaskał ją po plecach.

- Will... ale...

- Ciii. Już starczy - powiedział, po czym odstawił kubek i położył ją obok siebie. - Wrócimy do tego jutro, okej? A teraz już wreszcie idź spać. Ewentualnie mogę opowiedzieć ci bajkę. Na przykład o małym kotku, który po całym dniu zabwy, położył się i zasnął. Tak jak powinnaś zrobić to ty - oznajmił z westchnięciem.

- Will... tak mi przykro, że...

- Nie ma o czym mówić, Alice. Już jest dobrze. Miałem po prostu chwilę słabości. Tylko tyle, a teraz proszę, daj już spokój. Jestem równie zmęczony jak ty.

- P-przepraszam, że cię nie posłuchałam.

Ferro uśmiechnął się lekko i pozwolił sobie złożyć pocałunek na jej skroni.

- Już wszystko dobrze. Idziemy spać - oznajmił, po czym zgasił lampkę.

Alice chwyciła rękę Willa, przytuliła się do niej oraz zaczęła głaskać, na co mężczyzna jedynie westchnął. Okrył ją bardziej z uśmiechem, a następnie wreszcie postanowił zasnąć.

***
William obudził się pierwszy, a gdy zobaczył Alice, wydawało mu się to być jedynie snem. Jednak ona była przy nim naprawdę i chciał, żeby tak było już zawsze.
Delikatnie wydobył rękę, w którą była wtulona dziewczyna, po czym udał się do łazienki, spoglądając na nadgarstek, który tak bardzo zwrócił jej uwagę oraz spowodował rozpacz.
Tamtego dnia miał tak dużego doła... Uświadomił sobie, że był coraz starszy, nikogo nie miał... wszyscy od niego stronili i tracił wszystkich, do których zdołał się choć trochę przywiązać.


Przemył twarz wodą, po czym poszedł zrobić jakieś śniadanie.


Ledwie zdążyła zagotować się woda, gdy usłyszał plaskanie gołych stópek, a w kuchni znalazła się Alice.

Była zaspana i wyglądała bardzo uroczo w puchatej piżamce.
William uśmiechnął się do niej.

- Cześć. Siadaj! - wskazał głową na krzesło.

Alice usiadła przy stole oraz patrzyła na niego ze smutkiem. Wciąż miała w pamięci to co odkryła i czuła, że powinna... z nim porozmawiać.

Mężczyzna postawił na stole talerz z kanapkami oraz kubki z herbatą.

- Jak się czujesz? - zapytała cicho.

- Normalnie - mruknął, patrząc na nią podejrzliwie.

- Nadal nie potrafię sobie wybaczyć tego, co się stało - powiedziała nagle. - Nie mam pojęcia jak ci dziękować za to, że mnie uratowałeś. Nie wiem jak ci się odwdzięczę.

- Daj spokój. - Zaśmiał się, siadając naprzeciwko niej. - Poza tym już mi dziękowałaś i nie musisz mi się w żaden sposób odwdzięczać.

- Nie radziłam sobie po naszym rozstaniu - zaczęła, na co Will zatrzymał się i wpatrzył w nią. - Totalnie nie radziłam. Okropnie się bałam oraz było mi ciężko. Jednak próbowałam za wszelką cenę jakoś zapomnieć i sobie poradzić. Kiedy cię spotkałam... jednocześnie wrócił strach, ale też... cieszyłam się. Stwierdziłam jednak, że najlepszym wyjściem będzie jeśli po tym spotkaniu znów się rozstaniemy, ale ty wciąż nie odpuszczałeś. Choć... wcale na to nie zasługiwałam. Tylko nie rozumiałam dlaczego po tym wszystkim... po tym wszystkim, co się stało oraz jak cię traktowałam, ty wciąż mnie nie zostawiłeś.

- Bo nie potrafię sobie wybaczyć tego co ci zrobiłem - oznajmił nagle i wpatrzył się w swój kubek. - Dlatego obiecałem sobie, że zrobię wszystko co będę mógł, żebyś już więcej nie cierpiała. Nie zrażałem się twoją złością. Wiedziałem, że zasłużyłem.

- Czyli... robiłeś to przez wyrzuty sumienia? - zapytała z żalem.

Nie tego się spodziewała.

- Tak - skłamał, bo nie miał odwagi powiedzieć jak bardzo chciał żeby wróciła do niego.

- Myślałam, że... - Nie mogła dokończyć, bo wydawało jej się, że... może jednak kierowało nim coś więcej niż wyrzuty sumienia. Ale może te wyznania, gdy był pod wpływem alkoholu wynikały właśnie z upojenia, a nie przypływu nieoczekiwanej szczerości. - Dziękuję jeszcze raz. Nie będę już ci zawracała głowy. - Podniosła się zza stołu.

- Co? - Will wstał również i ruszył za nią. - Nie zawracasz mi głowy. - Chwycił jej przegub, aby ją zatrzymać. Nie mógł od tak pozwolić jej odejść. - Kocham cię - powiedział, decydując się postawić wszystko na jedną kartę. Alice spojrzała na niego z niedowierzaniem. - Kocham od samego poczatku i nie potrafiłem sobie poradzić z twoim odejściem. Tak cholernie mi ciebie brakowało i ponad wszystko chciałem cię odnaleźć, żeby przeprosić cię za horror, który ci zgotowałem.

- Na... naprawdę? - zapytała, ale wtedy Will przyciągnął ją do siebie i pocałował w ramach dowodu.

Naucz mnie być dobrą littleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz