Było ciemno. Nie wiedziałem co się dzieje. Słyszałem krzyki, syrenę policji albo innych służb. Nie czułem nic, nie mogłem się ruszyć. Co się stało?
--------------------------------------------------
Nic się nie działo. Nie wiedziałem ile minut mija. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi oraz krok w moją stronę. Ta osoba wzięła coś i postawiła, było to chyba krzesło. Następnie usiadła.-Cześć Katsuki... Pewnie mnie nie słyszysz... Ale chce Ci powiedzieć że brakuje mi twoich czerwonych oczu patrzących na mnie...-Ochako... To wiedziałem odrazu po pierwszym słowie. Wzięła moją rękę i położyła sobie na policzku.
-Tęsknię za twoim aroganckim zachowaniem... Chociaż lekarze mówią że jest mało szans na to że się wybudzisz, ja dalej wierzę że jednak będziesz miał siły i robisz to dla mnie, dla rodziny i znajomych. Nawet dla brokóła którego nienawidzisz-Czułem na ręce jak po jej policzku spływają łzy.
-Mineły już dwa tygodnie od tego wydarzenia... Wszyscy chodzą cię odwiedzać. Po tym co się stało cała klasa, pan Aizawa. Wszyscy się martwią.- Nagle znowu otwarły się drzwi.
-Kocham cię... -Poczułem jej ciepło gdy się przytuliła.
-Witaj Urarako.-Wiem czyj to głos... Moja matka.
-Dzień dobry pani Bakugou, na mnie i tak już czas.
-Spokojnie, możesz zostać z nim
-Nie, nie... I tak niedługo mamy lekcje. Nie chcę się spóźnić.
-Lekcje o tej godzinie? Jest wieczór.-Biedna nie wiedziała co powiedzieć.
-Poza tym jak Twoje zdrowie?
-Jest lepiej... Nie miałam takich mocnym obrażeń-Jakich obrażeń? Co mi jest?
-A wiesz co Katsukiemu się stało? Mówili ci coś lekarze? Wolę zapytać ciebie... Bo sama wiem tylko że spadliście z wierzowca.
-Ma połamane żebra, i brakowało centymetrów by jedna z kości wbiła mu się w narządy.-Co...
-Jezuś...-Matka podeszła do mnie i wzięła mnie za drugą rękę.
-Moje biedne dziecko...-Nigdy... Czegoś takiego nie słyszałem od niej...
W końcu udało mi się lekko otworzyć oczy. Zobaczyłem je.
-K-Katsuki... T-Ty...-Dziewczyna zaczęła płakać.
-Dziecko drogie... -Matka zaczęła przytulać biedną Ochako i patrzyła na mnie.
-J-Ja... Ż-żyje?
-Tak, Katsuki.-
Byłem po części szczęśliwy. Teraz tylko nadzieja by wszystko się dobrze ułożyło.
Nagle do sali weszli lekarze który nie wierzyli własnym oczą.
-Katsuki Bakugou, tak? Witamy znowu na świecie.-Nawet miły się wydawał.
Po jakimś czasie zabrali mnie na jakieś badania czy coś. A gdy z nich wróciłem do swojej sali zobaczyłem tam... Przyjaciół...
Były osoby z mojego squadu, Todoroki z Tsuyu, Momo. Czułem jak po policzkach spływają mi łzy szczęścia. Nigdy jeszcze nie czułem się tak... Kochany? Nie wiem. Brakuje mi słowa. Ale za to mam... Przyjaciół.
__________________________________Dziś może wleci jeszcze jeden rozdział ale to wieczorkiem. Buzi

CZYTASZ
"Zmienię się... dla niej" || Kacchako love story || ZAWIESZONE
Roman d'amourPrzez to że spadały strasznie wyświetlenia, zrobiłam drugą książkę. Kontynuacja tamtej. Więc jeśli jej nie przeczytałeś. To na co czekasz?