vingt

723 42 69
                                    

Istniało wiele powodów, dla których zarówno Chanel, jak i Pierre kochali góry. Nic nie równało się z atmosferą tam panującą, a przede wszystkim z uczuciem, które im towarzyszyło za każdym razem, gdy patrzyli na pasma górskie rozciągające się przed nimi. W dodatku, gdy jeszcze słońce padało tak, że oświetlało niektóre szczyty, był to widok niezapomniany i tak uderzający w tą dwójkę, bo powodował pojawienie się w ich głowach przejrzystej listy plusów oraz minusów mieszkania w górach.

Wiele razy zastanawiali się czy kupno mieszkania w Rouen było dobrą decyzją, bo o wiele bardziej odpowiadałoby im osiedlić się pośród górskich szczytów w kompletnej ciszy i spokoju, którego nikt nie mógłby im zakłócić. Jednak ulokowanie mieszkania w północnej Francji niosło za sobą, tak naprawdę więcej plusów niż minusów.

Ta dwójka wiecznie podróżowała po świecie, a gdy już przyjeżdżała do Rouen, nie zagrzewała tam na długo miejsca. Oczywiście sytuacja wyglądałaby jeszcze gorzej, gdyby nie fakt, że Chanel, dzięki uprzejmości swojej uczelni, uzyskała indywidualny plan studiów z nauczaniem online, który umożliwił jej swobodne podróżowanie u boku Pierre. Pomijając fakt, że gdy już byli na miejscu, to on nadrabiał czas ze znajomymi, a ona od czasu do czasu dorabiała sobie w pobliskiej galerii, wykładając towar w sklepie z artykułami sportowymi, to z pewnością ich mieszkanie nie stałoby puste średnio przez dziesięć miesięcy w roku.

Gdy ich nie było, Pascale przejmowana na swoje barki wszelkie obowiązki, w tym podlewanie roślin, których mieli zdecydowanie za dużo, a to wszystko z powodu zakupoholizmu Chanel, która, gdy tylko widziała kwiatka, który przypadł jej do gustu, niemal od razu go kupowała, przez co Pierre nieraz był zmuszony albo do kupowania dodatkowej komody na rośliny lub zwyczajnego wieszania półek, którego nienawidził, bo wiecznie nie wychodziło mu to tak, jak sobie tego zażyczył.

Cieszył się jednak, że mieli tylko, albo i aż, czteropokojowe mieszkanie, bo wiedział, że gdyby zamieszkali w domu jednorodzinnym to z pewnością jego roczna pensja poszłaby na wyposażenia wnętrza, a on wyłysiałby do reszty z powodu pomysłów Chanel, których czasami miał zwyczajnie dość.

Był cierpliwym człowiekiem, ale nieraz miał ochotę rzucić wszystko i wyjechać jak najdalej od niej i jej głupich wymysłów oraz niepotrzebnych zakupów. Wiele razy powtarzał jej, aby zwyczajnie odpuściła, ale nawet, gdy kupiła lampki w kształcie kosmonautów i powiesiła je przy wieszaku na ubrania, tłumaczyła się tym, że to bardzo dobry zakup, a w dodatku w promocyjnej cenie i grzechem byłoby nie skorzystać z takiej okazji.

Dodatkowym argumentem przechylającym szalę zwycięstwa na korzyść Rouen był fakt, że oko nad ich mieszkaniem mogli sprawować jego rodzice, chociaż nie do końca im się to udawało, bo przecież, gdy tylko wyjechali na weekend do sanatorium, mieszkanie Pierre i Chanel zostało zwyczajnie okradzione, tak, jakby ktoś czyhał tylko, aby na horyzoncie nie było nikogo, kto mógłby stanąć na drodze.

Ku ich nieszczęściu, łupem padło naprawdę dużo rzeczy i to bardzo wartościowych dla tej dwójki. Zniknęły zegarki z wygrawerowanym nazwiskiem mężczyzny, biżuteria jego oraz Chanel, a także kolekcja kasków wyścigowych, których było naprawdę sporo, a także niektóre ich ubrania lub rzeczy osobiste. Oczywiście sprawa zgłoszona została na policję, ale mimo że minęło już ponad półtora roku, sprawca dalej pozostał niedoścignięty.

- Wszystko w porządku?

Chanel zdjęła z głowy czapkę i ściskając w palcach jej materiał, spojrzała na mężczyznę, który bez jakiegokolwiek wyrazu twarzy wpatrywał się w lewe lusterko Citroena, którego, jak i dwa inne samochody, wypożyczyli dzisiaj, aby pojechać dwadzieścia kilometrów od Aspen, żeby móc pojeździć na skuterach śnieżnych.

𝐧𝐨 𝐜𝐡𝐚𝐧𝐜𝐞 [pierre gasly]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz