Niespokojny poranek

31.4K 763 219
                                    

      Obudziła mnie rozmowa moich rodziców. Spojrzałam na zegarek. Godzina 6:34... Dlaczego wstali tak wcześnie, przecież jest sobota...? Zbiegłam na dół, aby zobaczyć co się dzieje.
       Mama powiedziała, że muszą wyjechać w sprawie firmy. Oznajmiła mi też, że na ten czas pojadę do wujka i ciotki...
- Tam na wsi jest tak pięknie... nie to co tutaj w mieście...- powiedział tata.
-Przecież... To nie ma sensu. Od dawna nie mam z nimi kontaktu- odrzekłam z oburzeniem.
-Dlatego pomyśleliśmy, że mogłabyś tam pojechać i bliżej ich poznać- oznajmiła z uśmiechem mama.
Nie byłam zbytnio przekonana czy chce tam jechać... Mimo tego wróciłam na górę i spakowałam najbardziej potrzebne rzeczy. Razem z rodzicami wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę... Zapanowała niezręczna cisza. W głowie miałam tylko jedno pytanie ,,Co mogło się stać, że rodzice muszą pojechać do firmy?" Nie zadałam tego pytania, bo wiedziałam, że nie lubią tematu dotyczącego ich pracy. Zdrzemnęłam się, a gdy się obudziłam byliśmy już na miejscu. Otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz... Dom wyglądał jakby stał tu od 100 lat i nikt się nim nie zajmował. Zniechęciło mnie to jeszcze bardziej. Wzięłam swoje rzeczy, pożegnałam się z rodzicami i zapukałam do drzwi. Otworzyły się od razu, a w środku stał wujek z ciocią. Wyglądali na zdenerwowanych... Powitali mnie i zaprosili do środka. Wnętrze wyglądało kompletnie inaczej niż się spodziewałam! O wiele lepiej niż na zewnątrz. Oprowadzili mnie i pokazali mój pokój. Dodali żebym się rozpakowała, a potem zeszła na śniadanie. Tak też zrobiłam. Rozejrzałam się jeszcze po pokoju, a następnie wyszłam.
Rozmowa ciągnęła się bardzo długo. Pewnie dlatego, że nie widziałam ich chyba dobre 10 lat! Zbliżała się godzina 23:00, więc poszłam na górę.
-Dobranoc!- krzyknęłam ze schodów.
-Dobranoc, Vanesso!- powiedziała ciocia.
Umyłam się i wróciłam do pokoju. Wtem niespodziewanie do pokoju wszedł wujek i powiedział zdenerwowanym głosem:
-Vanesso... proszę pamiętaj o jednym...- zaczął wolno.
-Tak? O czym?- spytałam zaciekawiona.
-Nie gaś światła...- oznajmił zdenerwowany.
-Co? Co to ma znaczyć?- dopytywałam oburzona ale i zainteresowana.
-Nie gaś światła...-powtórzył i wyszedł z pokoju.
Szczerze... Trochę mnie do zmartwiło i na wszelki wypadek nie zgasiłam światła... Położyłam się spać, ale w mojej głowie nadal krążył głoś wujka i to zdanie ,,Nie gaś światła..."

Hejka! Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba :) ( Z góry przepraszam za wszystkie błędy, których nie zauważyłam )

Nie gaś światłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz