Hejka! Przepraszam, że przerywam czytanie, ale jeżeli podoba ci się moja książka i lubisz taką tematykę to zapraszam do przeczytania drugiej! Jest już pierwszy rozdział:)
Miłego czytania:)
—————————————————
Wybiegłam przed dom i spojrzałam do góry... Nie czekałam długo aż coś się stanie. W jednej chwili poczułam, że coś skapnęło na moje czoło. Dotknęłam tajemniczej mazi...
-To krew...-powiedziałam patrząc na ciotkę.
Jeszcze raz spojrzałam do góry i krzyknęłam... Ciotka wyszła na zewnątrz zobaczyć co się dzieje. Nagle na wycieraczkę spadła głowa...
-Mój Boże...-powtarzała ciotka.
Wbiegłyśmy do środka... Byłam tak przerażona, że nie mogłam usiedzieć w miejscu. Krążyłam po salonie zastanawiając się co teraz będzie.
-Co my zrobimy bez pomocy demonologa?!-powiedziałam nagle.
-Nie wiem...-odpowiedziała cicho ciotka.
Poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Tak długo nie spałam... Nie chciałam zasnąć. Bardzo się bałam, ale sen przezwyciężył. Obudziłam się o 11:38. Rozejrzałam się po pokoju po czym szybko zbiegłam na dół. Zastałam tam ciotkę.
-Nie spałaś?-spytałam.
-Vanesso... Jest mi naprawdę bardzo przykro, że musisz przez to przechodzić... Jesteś taka młoda... Nie powinno Cię tu być...-powiedziała zmieniając temat.
-Daj spokój ciociu... Wszystko się ułoży, zobaczysz...A-a... Co z ciałem?-spytałam przypominając sobie co się wczoraj wydarzyło.
-Posprzątałam... Nie chciałam, żebyś znowu to oglądała-rzekła ciotka.
Kiwnęłam tylko głową i powiedziałam:
-Ten demon nie da nam spokoju... Musimy coś zrobić, ale nie wiem co... Nic już nie pomaga...
-Nie zamartwiaj się Vanesso...-powiedziała z takim spokojem w głosie jakby nic się nie stało.
-Wszystko w porządku?-spytałam zdziwiona.
Ciotka kiwnęła głową, a następnie poszła na górę... Dziwnie się dzisiaj zachowywała... Była taka tajemnicza...
Wybił godzina 23:00... W domu było spokojnie... Dziwne...
Siedziałam z ciocią na kanapie nasłuchując i rozglądając się po domu. Nagle poczułam zimny powiew wiatru...
-Zaczyna się...-powiedziała ciotka.
Serce zaczęło mi szybciej bić. Po chwili usłyszałam przerażający głos... Dochodził z łazienki... To był demon... Mówił ,,Vanesso...przyjdź do mnie". Stałam jak wryta patrząc się na drzwi od łazienki. Po chwili postanowiłam tam pójść...
-Vanesso! Nie idź tam!-krzyknęła do mnie ciotka.
Nie zwróciłam na nią uwagi i weszłam po schodach na górę. Podeszłam do drzwi, wzięłam głęboki oddech i powiedziałam do siebie ,,Nie boję się...". Otworzyłam drzwi i weszłam do łazienki... Zaświeciłam światło i z przerażeniem rozglądałam się po wszystkich kątach. Nikogo tam nie było. Stałam tam jeszcze chwilę, po czym odwróciłam się ku wyjściu.
-Nic tam nie...-poczułam dotyk na mojej szyi.
Zrobiło mi się słabo... Ciotka patrzyła na postać za mną z przerażeniem. Nie zdążyła nawet wbiec na górę, a demon zaciągnął mnie do pokoju obok i zamknął drzwi. Spojrzałam na wysoką, ciemną postać. Nie miałam siły krzyczeć. Usłyszałam ciotkę, która próbowała otworzyć drzwi... Na próżno... Jeszcze raz spojrzałam na demona... Tym razem pożałowałam tego jeszcze bardziej. W pewnym momencie wzleciałam do góry... Demon patrzył na mnie swoimi przerażającymi oczami. Było w nich coś... Nie zdążyłam zauważyć co, bo chwilę później zemdlałam. Ocknęłam się po jakimś czasie leżąc na podłodze. Siedziała przy mnie ciotka...
-Ciociu...-powiedziałam kaszląc.
-Już dobrze... Już dobrze...-powiedziała uspokajając mnie.
Pomogła mi wstać i zeszłyśmy na dół.
-Wyjedźmy...-powiedziałam.
Ciotka spojrzała na mnie i pobiegłyśmy do garażu. Stanęłyśmy jak wryte, gdy zobaczyłyśmy, że samochodu nie ma...
-Boże...-powiedziałam łapiąc się za głowę.
Po chwili zobaczyłam cień na ścianie. Nie był ani mój, ani ciotki... Nie wiedziałam co robić... Nagle cień przybrał postać demona... Podszedł do mnie i przycisnął mnie do ściany... Próbowałam się uwolnić, ale nie dałam rady. Spojrzałam w bok szukając wzrokiem ciotki... Zniknęła... Usłyszałam hałas na górze... ,,Boże pomóż mi"-myślałam.
Demon dociskał mnie do ściany coraz mocniej. Dusiłam się... ,,A więc jednak... Jednak tak to się skończy"-pomyslałam.
Wtedy do garażu wbiegła ciotka trzymając pistolet przy głowie...
-Nie!-powiedziałam ostatkami sił...
-To jedyne wyjście Vanesso... Tylko tak pozbędziemy się demona. Żyje dzięki mojej wyobraźni...-powiedziała patrząc na mnie.
Nagle demon mnie puścił i spojrzał się na ciotkę...
-Kocham Cię Vanesso...-powiedziała ciocia pociągając za spust.
Chwilę później jej ciało leżało na ziemi, a dookoła była tylko krew... Upadłam z płaczem na podłogę. Rozejrzałam się po garażu... Demon zniknął... Siedziałam tam chwilę patrząc na ciotkę ze łzami w oczach myśląc ,,Dlaczego? Dlaczego to wszystko musiało się stać?" Nawet nie wiem kiedy, usnęłam na podłodze w garażu. Obudziłam się w szpitalu... Byli przy mnie rodzice...
-Mamo? Tato? Jak dobrze, że jesteście...-powiedziałam patrząc na nich ze zdziwieniem.
-Nie wiedziałam, że będę musiała to zrobić...-powiedziała mama.
-O czym ty mówisz?!-krzyknęłam.
Wzięła poduszkę, powiedziała ,,Dobranoc Vanesso...", po czym przyłożyła mi ją do twarzy... Próbowałam się wyrwać, ale na nic... Później była już tylko ciemność...•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Hejka:) Jak pewnie zauważyliście jest to ostatni rozdział mojej książki. ALE! Niedługo zaczynam kolejną więc bądźcie czujni haha. Jak wam się podoba zakończenie? Spodziewaliście się czegoś?Ps. Nadal nie mogę odpisywać na komentarze, ale wszystkie czytam i dziękuje wam za opinie! To naprawdę wiele dla mnie znaczy.
CZYTASZ
Nie gaś światła
Horror17-letnia Vanessa przyjeżdża na jakiś czas do dalekiej rodziny... Wszystko miało być dobrze...Nic by się nie stało gdyby nie zgasiła światła...