11

1.9K 139 11
                                    

Jeongguk

W szczelnym uścisku spędziliśmy dobre dwie godziny. Podczas tego czasu starałem się wesprzeć młodszego, wyjaśnić mu, że dla mnie jest idealny i wcale nie muszę widzieć go bez ubrać, żeby być o tym przekonany, a już w ogóle nie musi nic nikomu udowadniać. Próbowałem też w racjonalny sposób powiedzieć mu, że to, że jego ciało się zmieniło, jest jak najbardziej normalne, w końcu przez dziewięć miesięcy nosił pod serce naszego syna. Chyba musiałbym być nienormalny gdybym miał problem z tym, że coś się w nim zmieniło po czymś takim.

Miałem wrażenie, że zrozumiał, ale to tak naprawdę miało wyjść dopiero w praktyce z czasem. Teraz przynajmniej wiedziałem co było powodem jego dziwnego zachowania i mogłem jakoś go wspierać, i pomóc.

Była prawie północ kiedy postanowiliśmy iść spać i akurat wtedy Jaeho się obudził. Zapewniłem jednak, że może leżeć i skupiać się na śnie, a ja się wszystkim zajmę.

Spodziewałem się, że może będzie się wykłócać albo protestować, ale chyba przez płacz i zmęczenie jedynie skinął głową.

Udałem się z Jaeho do salonu gdzie przewinąłem go i nakarmiłem, a następnie przez kolejną godzinę próbowałem uspać. Nie szło mi to tak sprawnie jak Jiminowi, ale w końcu się udało i mogliśmy wrócić do sypialni.

Odłożyłem syna do łóżeczka, a następnie położyłem się obok młodszego, który spokojnie spał. Praktycznie jak tylko znalazłem dla siebie wygodną pozycję, Jimin przysunął się do mnie, przytulając się.

Całą noc spędziłem na niespokojnym śnie. Co się budziłem wydzielałem uspokajający zapach, chcąc aby młodszemu było jak najlepiej. Dodatkowo działało to też na Jaeho, który przez ten zabieg nie budził się i chyba pierwszy raz od kiedy jest w domu przespał całą noc.

Chyba będę musiał częściej zarywać nocki, skoro obojgu to pomaga.

Rano obudził mnie dzwoniący telefon. Sięgnąłem po urządzenie, ale okazało się, że to ten należący do Jimina, szturchnąłem młodszego, a ten tylko mocniej chwycił się mojego ramienia, dlatego sam sięgnąłem po urządzenie.

Wooyoung. Kto to do cholery jest i czego chce od mojego Jimina o dziewiątej rano, w weekend?

Nie myśląc długo odrzuciłem połączenie i odłożyłem telefon na szafkę nocną, próbując ponownie zasnąć, ale nie było to już takie proste. Co chwile napływały mi do głowy nowy pomysły kim może być ów Wooyoung.

Przeleżałem tak prawie godzinę, aż w końcu Jimin się obudził, a chwilę później Jaeho, który chciał jeść.

- Ktoś do Ciebie dzwonił - powiedziałem kiedy dołączyłem do młodszego w salonie. Jimin siedział na kanapie ze śniadaniem, na telewizorze leciały jakiś program edukacyjny, a Jaeho bawił się jedną z wielu zabawek, które leżały obok niego.

- Kto? - zapytał. - Masz śniadanie na blacie w kuchni.

- Dzięki - odpowiedziałem i po tym jak je wziąłem, usiadłem obok niego. Blisko, ale nie na tyle, że poczuł się niekomfortowo. - Nie wiem, nie znam.

Chłopak nic więcej nie powiedział ani nie wstał aby pójść po urządzenie, jedynie przesunął się bliżej mnie, przekładając nogi przez moje uda. Odłożyłem talerz z jedzeniem, aby móc jedną dłonią przytrzymać go w talii, a drugą położyć na łydce.

- To nie tak, że nagle wszystko jest okej - powiedział, nie patrząc na mnie. - Ale postaram się.

- Jestem tu, żeby Cię wspierać, a nie naciskać. Musisz mi po prostu podpowiedzieć niekiedy co mam robić, bo nie chcę żebyś czuł się niekomfortowo albo myślał, że Cię nie chcę czy coś z tych rzeczy, bo przysięgam, że jest totalnie odwrotnie. I naprawdę wybij sobie, z tej ślicznej głowy, myśli typu, że na mnie nie zasługujesz, okej?

- Okej - mruknął i skinął głową.

Czas do obiadu spędziliśmy w swoich objęciach i na zajmowaniu się Jae. Postanowiliśmy, że po posiłku i pójdziemy na spacer z małym. Jimin panikował, bo nie był pewny jak go ubrać, gdyż pogoda była bardzo zmienna, dlatego sam go ubrałem, a młodszemu kazałem poczekać przed domem.

Z racji, że mieliśmy park niedaleko to właśnie tam się udaliśmy. O tej porze długo tam mnóstwo ludzie. Rodzice z dziećmi, biegacze, ludzie z pupilami oraz kilka osób sprzedających lody, kawę czy watę cukrową.

Kupiliśmy sobie po kawie i usiedliśmy na jednej z wolnych ławek. Z racji, że Jimin nakarmił Jae praktycznie przed wyjściem mały teraz spał. Ogólnie był dość spokojnym dzieckiem, a przynajmniej taki był na razie. Matka straszyła mnie, żeby cieszyć się tym póki możemy bo z czasem będzie potrzebował więcej uwagi wbrew pozorom później będzie więcej obowiązków i rzeczy do zrobienia.

- Kto dziś rano do Ciebie dzwonił? - zapytałem, mając nadzieję, że nie zepsuję tym pytaniem miłej atmosfery.

- Taki znajomy, poznałem go w szpitalu. Leżał na sali obok. Ma już drugie dziecko i w sumie trochę gadaliśmy. Dużo mi pomógł i sporo doradził, złapaliśmy dobry kontakt więc wymięliśmy się numerami i planujemy spotkać się za kilka dni - wyjaśnił, a ja czułem jak ogromny ciężar spada z moich barków i serca. - A co byłeś zazdrosny? - zażartował, ale widząc moja minę i zapewne też po moim zapachu mógł domyślić się, że zgadł. - Nie masz o co serio. Po pierwsze ma kogoś, po drugie jest omegą, a mnie nigdy one nie kręciły, a po trzecie i najważniejsze kocham Cię.

- No wiem - zapewniłem, obejmując go ramieniem i całując w skroń. - Ale mogę wiedzieć, a na zazdrość i tak nic nie poradzę - uśmiechnąłem się do niego lekko. - Nawet nie wiesz ile razy przez myśl przeszło mi, że znalazłeś sobie kogoś innego.

- Głupi jesteś - fuknął i przykrył Jaeho kocykiem.

- Dzięki - zaśmiałem się, gładząc go po głowie.

Na ławce posiedzieliśmy tak długo, aż nie dopiliśmy kawy. Trochę jeszcze porozmawialiśmy o nowym znajomym Jimina, którego jak się okazało chłopak chciał zaprosić do nas, a ja zapewniłem, że nie mam z tym problemu. Następnie przeszliśmy się jeszcze kawałek, ale gdy zrobiło się chłodniej postanowiliśmy wrócić do domu gdzie czas spędziliśmy równie miło co w parku.

Naprawdę chciałem, żeby wszystko szło w dobrym kierunku. W końcu poza szczęściem Jimina i Jaeho nic mnie nie interesowało.



taki sobie wyszedł, ale mam nadzieję, że da się czytać xd

później dodam też rozdział do too different

miłego wieczoru

home | jjg+pjmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz