Jimin
- Strasznie Cię za nią przepraszam - powiedział Jeongguk kiedy byliśmy już w drodze do domu. - W życiu bym nie pomyślał, że wyskoczy z czymś takim.
- Jest okej - zapewniłem i złapałem jego dłoń w swoją, gładząc ją kciukiem, wydzielając przy tym uspokajający zapach.
- Naprawdę nie wiem co ona do Ciebie ma - westchnął, poprawiając włosy. - Nie rozumiem jak można Cię nie lubić.
- No cóż - zaśmiałem się. - Nie ważne zresztą, nie gadajmy o tym.
- Okej.
W domu byliśmy kilka minut później i po szybkim, wspólnym prysznicu, położyliśmy się do łóżka, gdzie długo rozmawialiśmy na temat dziecka. Jeongguk, nie znając jeszcze płci już wymyślał jak udekoruje pokój czy co kupi. Wtedy wypomniałem mu, że kiedy to Sally była w ciąży i Namjoon szalał to się z niego śmiał, a teraz on robił dokładnie to samo.
Kolejnego dnia obudziłem się w łóżku sam. Chwilę jeszcze poleżałem, ale kilka minut później wstałem i poszedłem do kuchni gdzie zastałem Jeongguka, który czytał coś na telefonie, i zerkał na produkty leżące na stole.
- Co kombinujesz? - zapytałem i podszedłem bliżej, aby móc go pocałować.
- Szykuje śniadanie - powiedział i objął mnie ramieniem. Zerknąłem w urządzenie, które trzymał, a artykuł, który czytał był o tym co i jak jeść w czasie ciąży.
- Jesteś uroczy - zaśmiałem się i bardziej wtuliłem w jego bok. Spojrzał na mnie zaskoczony, kompletnie nie wiedząc skąd wzięło się moje stwierdzenie, ale ja pokręciłem głową.
Wstawiłem wodę na herbatę i usiadłem przy wyspie kuchennej i obserwowałem jego poczynania. W międzyczasie ustaliliśmy, że po tym jak zjemy pojedziemy na zakupy, a po południu Jeongguk na chwilę będzie musiał podjechać do pracy, tym samym zostawić mnie na trochę samego. Nie pasowało mi to, ale wiedziałem, że musi. A wieczorem starszy zarządził przeglądanie ofert mieszkań i domów na sprzedaż.
Po tym jak skończyliśmy jeść, przebraliśmy się, co zajęło nam dłużej niż powinno, bo Jeongguk ciągle całował mnie i rozpraszał. Stwierdził, że się stęskni kiedy pójdzie do pracy więc teraz sobie musi to odbić. Kręciłem tylko głową nie wierząc w jego zachowanie, ale tak naprawdę ani trochę mi ono nie przeszkadzało.
Podjechaliśmy do pobliskiego supermarketu, w którym przeważnie robimy zakupy. Wzięliśmy wózek i przechadzając się między regałami wkładaliśmy do koszyka wszystko co naszym zdaniem było potrzebne, a czego nie mieliśmy w mieszkaniu.
Tak samo jak wyjście z domu, tak i zrobienie zakupów, i powrót zajęły nam więcej niż sądziłem. Do mieszkania wróciliśmy kilka minut przed południem, a więc mężczyzna wszedł do środka tylko na chwile. Przebrał się tylko zjadł jogurt, który kupiliśmy i pojechał do pracy.
W tym czasie ja rozpakowałem zakupy i zabrałem się za gotowaniem obiadu. Przydałoby się też trochę posprzątać więc dość niechętnie, ale i w międzyczasie tym się zająłem. Nie robiłem wielkich porządków, jedynie odkurzyłem i umyłem podłogę.
Z racji, że robiło się już późno, a Jeongguk nie wrócił ani nie dał mi znać czy jedzie już czy nie, postanowiłem zjeść sam. Siedziałem na kanapie i rozmawiałem z przyjacielem, który akurat też był sam w domu. Z tą różnicą, że on wiedział kiedy jego partner będzie w domu. Mimo, że był weekend mieli jechać obejrzeć dwa mieszkania, bo w końcu coś im się spodobało.
Kiedy wybiła siedemnasta, a ja nie dostałem żadnej wiadomości od Jeongguka zacząłem się martwić. Miał tam pojechać tylko na chwilę, a tym czasem nie ma go ponad cztery godziny. Siedziałem dalej na tym samym miejscu, w dłoni miałem telefon, a noga nerwowo sama drgała.
Kiedy w końcu usłyszałem trzask drzwi wejściowych udałem się w tamtym kierunki.
- Co zajęło Ci tak długo? - zapytałem, z założonymi rękami. - I dlaczego nie odpisywałeś? Tak długo byłeś w firmie?
- Nie - pokręcił głową, ściągając marynarkę i odwieszając ją na wieszak w przedpokoju. - Namjoon chciał chwilę pogadać.
- Coś się stało? - zapytałem kiedy przeszliśmy już do salonu. Starszy usiadł, a ja zająłem miejsce bokiem między jego nogami.
- Sally, dziś rano, wzięła dziecko i przeniosła się do koleżanki - poinformował mnie. - Nam jest wkurzony, bo nic na to nie wskazywało. Nagle jej coś odwaliło, zaczęła awanturę, o wszystko oskarżyła jego, a później się wyniosła. Poza tym, że przenosi się do koleżanki to nic więcej nie powiedziała, a teraz nie odbiera, więc ten się martwi - nic nie powiedziałem, bo zwyczajnie byłem zbyt zaskoczony, aby od razu jakoś zareagować. - Potrzebował się wygadać, ale teraz woli być sam. Jakby się coś działo to ma dzwonić.
Trochę jeszcze pogadaliśmy o tej sytuacji, głównie skupiając się na tym, że nie rozumiem zachowania dziewczyny i że powinni ze sobą porozmawiać, a nie odwalać takie akcje.
- Tak w ogóle - powiedział starszy kiedy wrócił do salonu, przebrany w dresy i koszulkę. - Musisz pogadać z lekarką, żeby Ci zwolnienie wypisała.
- Na razie go nie potrzebuję - odparłem i położyłem się na kanapie, robiąc miejsce obok siebie dla bruneta. - Będę pracował tak długo jak mogę.
- Nie - pokręcił głową. - Możesz pracować zdalnie, ale firma odpada.
- Bo? - zapytałem patrząc na niego wyczekująco. - Nic mi nie będzie. Moja praca nie jest ciężka, mogę spokojnie wykonywać swoje obowiązki.
- A jak znowu coś się stanie? - zapytał, przyciągając mnie bliżej siebie. - Nie chcę żeby coś się stało, ani tobie, ani dziecku - dodał, kładąc dłoń na moim brzuchu.
- Nic się nie stanie - zapewniłem. - Będę uważać, a poza tym ostatnio ktoś się do tego przyczynił, tym razem czegoś takiego nie będzie.
- Niech będzie - skinął głową. - Ale będziesz pracować na pół etatu okej? - zaśmiałem się, kręcąc głową, nie mogąc uwierzyć jak bardzo uparty jest, ale i tak zgodziłem się. Jeśli miało mu to jakoś pomóc, to dla mnie nie był to problem. W końcu kochałem go i był dla mnie najważniejszy.
CZYTASZ
home | jjg+pjm
Fanfictiondruga część office! If you live to be a hundred, I want to live to be a hundred minus one day so I never have to live without you jjg+pjm abo/fluff/smut/angst